niedziela, 17 kwietnia 2011

Były Klin

Ojciec jako felczer medycyny był swego rodzaju znachorem , jako sanitariusz o medycynie nie miał większego pojęcia .Lecz przypadki dziwnych okaleczen wzbudzały jego ciekawość . Nie tyle okaleczenia jak opowieści tych osób były najciekawsze . Prawie wszyscy opowiadali o podziemnym miescie , o dziwnych szarych istotach , sami zaś nie dostrzegali swojej odmienności .Okaleczenia ,raczej przeszczepy , były żywe one się poruszały . Co dziwiło mojego ojca to fakt że to było nie mozliwe .Z dnia na dzień było ich co raz wiecej , aż do momentu gdy pojawiła w Swidnicy specjalna jednostka NKWD .Bielawa , Dzierzoniów  oraz cała okolica gdzie się pojawili spływała krwią. Likwidowali wszystkich odmienców . Ojciec wspominał o kobiecie ,wycieńczonej , szarej o dziwnej głowie i nie propolcjonalnych rekach , która na wiesc o pogromie szwabów podjeła decyzję o powrocie pod ziemię , aby ostrzec dzieci ... To był rok 1945 sierpień . Następnie mój ojcic miał wypadek , od tego momentu przestał wspomonać o dziwolongach . Dopiero na łozu śmierci opowiada te nie samowite historie . Naj cześciej powraca do lotniska i tunelu prowadzacego w góry , dziecko ze szklana głową jest taze czesto wspominane . ----   To część orginalnego listu jezeli bedzie zainteresowanie zamieszcze reszte .

4 komentarze:

  1. Czy to jest opowieść o Twoim ojcu???

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie , to list od : Były Klin : tak się przedstawia , mój ojciec nigdy nie miał do czynienia z medycyna .

    OdpowiedzUsuń
  3. ...proszę o zamieszczenie jeszcze więcej...

    OdpowiedzUsuń
  4. tak prosimy o zamieszczenie częsci dalszej - interesuja mnie okaleczenia. Czy zdarzaly sie tam takze okaleczenia zwierzat domowych/hodowlanych????

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.