sobota, 2 kwietnia 2011
Opowieść Sylwestrowa
22 lata temu postanowiliśmy wraz z kolegami spędzić Sylwestra w górach. Wybór oczywiście padł na Soboń. Było nas sześciu, wszyscy znaliśmy się z jednego podwórka. Znane nam były opowieści o sztolniach. O godzinie 23:00 zeszliśmy pod ziemię. Mieliśmy ze sobą pochodnie uważając, że będzie to bardziej "klimstyczne". Zatrzymaliśmy się na rozwidleniu tuneli. Zaznaczę od razu, że pod ziemią nigdy nie mieliśmy odwagi pić alkoholu. Opowieści o duchach sztolni momentalnie zdominowały temat naszych rozmów. Północ przywitaliśmy bez żadnych niespodzianek, na które mieliśmy nadzieję... Byliśmy coraz bardziej rozluźnieni, zaczęliśmy zachowywać się coraz głośniej. W pewnym momencie, podszedł do nas starszy pan, miał na oko 60. lat, ubrany był w stary wojskowy znoszony szynel. Spytał się dlaczego zakłócamy ciszę nocną. Nasze zdziwienie stłumiło uczucie strachu i paniki. Ucichliśmy, patrząc po sobie próbowaliśmy jakoś racjonalnie wytłumaczyć obecność tego człowieka. W milczeniu zaczęliśmy wracać na powierzchnię. Na zawnątrz, padający śnieg dawno zasypał nasze ślady, nie było żadnych świeżych śladów prowadzących do tunelu... Tej nocy już o tym nie rozmawialiśmy. Dopiero po latach odważyliśmy się powrócić do tego tematu. Wszyscy uznaliśmy iż to jakieś kompletne szaleństwo i nie ma sensu o tym nikomu opowiadać bo i tak nikt by w to nie uwierzył. Do opisania tego zdarzenia zmotywowało mnie opowiadanie "byłego Klina" który przysłał mi list opisujący podobne zdarzenie, tyle, że sprzed pięciu lat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyli nazywając sprawy po imieniu zakładam iż uważasz że (prawdopodobnie) widziałeś ducha.Przecież duch to byt energii nie materialnej.Nigdy nie słyszałem by taki byt mówił w sposób artykułowany,zwykle uważa się że posługują się przedmiotami chcąc zwrócić uwagę na coś.A tu mężczyzna 60-cio letni w wojskowym szynelu.Nic mu nie odpowiedzieliście? Czy tylko to powiedział i czy pozostał w miejscu w którym was zastał czy też udał się do wyjścia bądź w głąb sztolni?
OdpowiedzUsuńZasadniczo, nie musiał być to duch, a... Niemiec, który został pod ziemią. Kto wie?
OdpowiedzUsuńKto wie? Może był to jeden z niemców, którzy zostali pod ziemią?... Może.
OdpowiedzUsuń