sobota, 2 kwietnia 2011

Staw piąty

Któregoś razu, stojąc na piątym stawie Jarecki patrząc swoim tępym wzrokiem w toń stawu, odezwał się ponuro:
- Ostatnim razem ten, kto to widział nie przeżył dłużej niż 20 minut.
- Ale o co ci chodzi?
- Cegły dochodziły 5m w dół, potem zaczynał się betonowy mur. Na dnie była dziwna   konstrukcja, jakby metalowa kratownica i szyny, które celowały w niebo.
- O czym ty mówisz i skąd to wiesz?!
- Potem pękły śluzy i staw wypełnił się wodą.
- Czy ty to widziałeś, czy ktoś ci to opowiadał?
- Ten, który ostatnio to widział był martwy po 20 minutach... A tam na rogu, bili jednego Ruska, który upuścił pojemnik. Gdy były oddzielnie były ciche, jak się połączyły - zabijały.
Bardzo często używał właśnie tego zwrotu, opowiadając mi w różnych miejscach i okolicznościach podobne rzeczy. Tak właśnie było nad stawem Wawelskim, gdzie też użył tych słów. Patrząc dalej w toń stawu odwrócił się w moją stronę, położył mi ręce na ramionach i patrząc mi w oczy odezwał się :
- Czy ktoś kiedyś odważy się odkryć to, co jest na dnie?
Jak do tej pory nikomu się to nie udało. Z tego co wiem były dwie próby spuszczenie wody do dna lecz bez powodzenia. Za pierwszym razem poziom wody obniżył się tylko do połowy. Okazało się iż woda zeszła tylko do końca linii cegieł i na tej wysokości okazała się być śluza. Poniżej okazał się być beton. Drugim razem, to były bodajże lata 80. [1987 - 1988] gdy utopił się tam jeden z moich kolegów - poszukiwania prowadzili nurkowie, którzy stwierdzili, że do dna nie da się dojść ponieważ na pewnej głębokości znajdują się sieci bądź linki stalowe.
Z tego, co wiem nikt z mieszkańców Głuszycy nie pamięta aby woda na piątym lub czwartym stawie kiedykolwiek zeszła do dna. Na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe z powodu naniesionego mułu i szlamu z drogi, która przebiega obok. Sprawę komplikuje fakt iż kanał zasilający staw piąty został zasypany i co najmniej od  20. Lat woda spływa bezpośrednio z drogi.

1 komentarz:

  1. Po kapitulacji- ok 45 lub w 46 roku z 4 stawu spuszczono wodę. Odział rosyjski pod eskortą i z grupą zabezpieczającą teren (od takiej osoby pochodzi ta relacja)wyciągały z 4 stawu metalowe pojemniki długości ok 1m które to ustawiano w kozły na polanie poniżej tak jak stawia się karabiny.
    Chodzili w mule w gumowych kombinezonach by wyciągnąć wszystkie.
    Nie niszczono ich jak zwykle wysadzano amunicję a zabrano ciężarówkami.Akcja trwała 2 dni.Nikt nie miał wstępu do lasu.

    Rosjanie prowadzili tam też akcję wysadzania szybów do których mogą wpadać krowy i ludzie-tak o nich informowano. Wysadzano dziury w ziemi ,a chodziło o szyby które znajdowały się w rożnych miejscach po lasach.

    W piątym stawie z tego co wiem faktycznie nigdy nie spuszczono wody ,a dno zalega ogromna ilość mułu i zatopionych dużych drzew.

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.