poniedziałek, 30 stycznia 2012

Co my zrobiliśmy.

Siedząc na szczycie szczycie Rogowca , zakrył twarz dłońmi ,powtarzał jak mantrę -Co my zrobiliśmy -.Obserwowałem go w milczeniu , wiedziałem co się stało ,Delta zabrała to, co oni od lat wykopywali to , czego szukali ,a to wszystko pod oficjalną przykrywką badań archeologicznych prowadzonych przez ich uczelnię.Poznałem Go jedenaście lat temu ,gdy zaczynali prace .Wraz z upływem czasu nasza znajomość się pogłębiała ja przedstawiałem moją wiedzę On odwzajemniał to prezentacją wyników prac .To właśnie On poinformował mnie o ataku dziwnego stwora ,opisywałem to zdarzenie , wskazał mi korytarz jaki odkopali oraz dziwne przedmioty nie pasujące do epoki jaką starali się odkryć .Coraz więcej odkrywali śladów świadczących o pobycie niemców na tym zamku ,raczej ruinach podczas ostatniej wojny .I tu pojawia się Delta ,sponsor strategiczny ,wymóg co trzydzieści dni wymieniać kopaczy ,jedynie On oraz jego rektor nie podlegają wymianie.Całe wykopalisko jest przez nich monitorowane ,gdy tylko wykopują jakiś przedmiot zaraz pojawia się ich człowiek .W zeszłym roku pod koniec września zadzwonił ,abym jak najszybciej przyjechał znalezli to .Następnego dnia zastałem Go załamanego ,wszystko co odkopali było starannie zasypane , kontrakt zerwany ,a On zwolniony z uczelni .Przedmiot był owalny przypominał cygaro był strasznie ciężki ,stop przypominający aluminium .Wprawdzie prac nie przerwano lecz wymieniono uczelnie , która ma dalej rewitalizowac ruiny .On się załamał ,widziałem to coś , ty jesteś wariatem na tobie to nie robi wrażenia ,ale to nie możliwe tego nie ma , krzyczał na mnie nic nie mogłem poradzić .Lokalini politycy nawet nie wiedzą gdzie jest Rogowiec ,więc kogo prosić o interwencje ,organizacja płaci są zyski , a jakieś śmieci z okresu wojny poza tobą nikogo nie obchodzą cyt .jeden z radnych Głuszycy.

piątek, 27 stycznia 2012

Łódź Radogoszcz - eksponaty

<iframe width="420" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/4l08FVYUnA8" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Skrzynka

Rok 1986 .Wraz z kolegami jak zawsze w wakacje pracowaliśmy w PGR aby zarobić na wyjazd nad morze.To był początek Lipca ,obora w Sierpnicy .Siedząc na strychu znależliśmy skrzynkę świeżo wykopaną z ziemi ,zwykła skrzynka amunicyjna ,była rozbita jej wnętrze było wyłożone papierem parafinowym oraz filcem ,tak się nie zabezpieczało naboi .Nasza ciekawość została szybko zaspokojona dyrektor ,kłócił się z jakimś facetem przy basenie .Krzyczał iż dostał za mało pieniędzy za -Te papiery- ,odgrażał się nieznajomemu że powie gdzie trzeba co tam było ,w tym czasie na plac wjechał nasz Robur ,zasłaniając całe zajście ,pojechaliśmy na pola ,po powrocie zauważyliśmy iż dyrektor ma zmasakrowaną twarz .Ogólnie był cały poturbowany ,gdy wróciłem do domu opowiedziałem o wszystkim ojcu .Kazał dokładnie opisać skrzynkę ,i ile ich było ,następnie poszliśmy na strych do naszego znajomego (pan Hieronim zmarł na białaczkę w tym samym roku co mój ojciec )tam stała identyczna także pusta pytali o tego faceta ,który się kłócił z dyrektorem ,gdy go opisałem padło krótkie -to nie możliwe przecież on nie żyje -.Incydent owy poszedł w nie pamięć ,aż do wczoraj gdy znalazłem identyczną skrzynkę wykopaną na jednym z Łódzkich cmentarzy ,także była pusta .Teraz wiem na pewno takie pojemniki służyły przechowywaniu dokumentów .

czwartek, 26 stycznia 2012

Kolejna dygresja

Smog , letarg , bezsilność , pazerstwo- polityków oraz zakłamanie kleru to wynik upadku naszej cywilizacji .Kto przetrwa , może najlepsi , ale nie najbardziej wartościowi .To szok lecz kroczymy wielkimi krokami ku samo zagładzie , atak na internet wyprowadza na ulice tysiące demonstrantów .Pytam po co ? To tylko świat wirtualny ----taki nam bliski ---zacisze , słuchawki , intymność , pełny brzuch ,no i mój prywatny świat ....Obudżmy się , łopata , czytnik kasy , listy , szambo , kopalnia , wózek i skup makulatury ....Tu zyjemy to jest nasz świat - to rzeczywistość ,kto obroni nasze dzieci - my mamy kredyty , ja pracuje na dwa etaty , ja nie mam czasu , ksiądz - my nie jesteśmy organizacją charytatywną - bez komentarza .Idealny plan ci co maja przetrwać są już bepieczni ,Enklawy bezpieczeństwa to mit , kasa , przetrwanie , to tylko łut szczęścia , . Chociaż dzieki netowi istnieje i to boli , nikogo z was nie znam , na kogo moge liczyc , kto przyjaciel , a kto wróg ?. Brak przynależności , mi osobiście brak przynależności do grupy , społeczności , bycie polakiem nic nie znaczy ? Mam kasę, więc jestem kimś , cz to to samo co -Mam wiedzę i jestem kimś . Czy moja wiedza coś znaczy ? przypuszczam iż nic ,bo nie mam garnituru (żałosne kto narzucił taki styl )i nie mam wypasionej fury , . .To boli, gdy bez mózg z Wrocławia ,ćpun , aresztowany 11sto krotnie za rozboje , nie skończył  nawet podstawówki teraz jest inspektorem Unijnym (tatuś jest euroosłem ),i on zajmuje się dziejami dotyczącymi II wojny światowej .PS jego wujek to jeden z biskupów diecezji wrocławskiej .Bez komentarza ,jak coś może ujrzeć światło dzienne gdy takie coś sprawuje władze .

środa, 25 stycznia 2012

Miałem milczeć lecz nie mogę

Dlaczego badacze Riese ignorują takie nazwiska , pomijają je , czy pani Kwiecińska ,Lamparska , czy panowie ,Bartosz R ,Igor W , czy Z.D lub masa innych odkrywców nigdy nie słyszała o naocznych świadkach takich jak Marian Karczewski nr 11958 , Tadeusz Śliwiński nr 8829, Wojciech Dzieduszyński nr 7821 ,Edward Rogulski nr 2765 wszyscy więzniowie Gross-Rosen .Więzień nr 16603 Roman Konarzewski drążył tunele , oto jedyny świadek , który otwarcie potwierdził istnienie Riese -Abram Kajzer ,, a więzień Stanisław Wądołowski to potwierdza .Janysz Pękała lat 16 nr 12243 - żyjące numery , brak informacji czy tani populizm ?Dysponuję okolo 1000 relacjami więzniów . Przepraszam lecz liczenie na subwencje Unijne , mam głęboką nadzieje , już mineło . Kasa to jest magnetyzm Riese dla w/w badaczy pani Iza jest w tej materii Carem .Odsyłam do archiwum GrossRosen . Na Radogoszczu w Lodzi także trafiłem na nie ograniczone zasoby wiedzy .Polska pokonała niemcy w meczu piłkarskim kiedy i gdzie ? Ano w Gross rosen I V 1944 nawt tam był piłkarz LKS Zdzisław Lewandowski strzelił jedyną bramkę dla Polaków . Ten mecz jest pożywką dla przeciwników nieludzkiego traktowania .

wtorek, 24 stycznia 2012

Dzieci Lebensborn

Najbardziej znanym dzieckiem Liebensborn jest Gudrun Himmler ,jednak dwoje kolejnych dzieci Heinriha to nieślubne rodzeństwo o imonach chłopiec Helge ur 1942 dziewczynka Nanette ur 1944.Ich matka była sekretarka ,Himmlera ,Hedwig Potthast pieszczotliwie nazywana ,zajączkiem ..Los tych dwojga jest prawie nie znany o chłopcu nie wiem prawie nic ,jedyna wzmianka na jaką trafiłem to informacja z 1958 pozdrowienia z Argentyny dla Nanette .Dziewczynka w tym czasie mieszkała we Francji i nazywała się Nanette Pierre Carden .Została po wojnie zaadoptowana przez tę szacowną rodzinę ,interesy oraz obroty rodzinnej firmy wzrosły do niebotycznych przychodów .Himmler w swym orędziu z 13 września 1936 dotyczącym Lebensborn oświadczył iż pomoc oraz opieka nad cudownymi dziećmi trwać będzie do końca świata nie zależnie od sytuacji politycznej czy gospodarczej ,jest obowiązkiem każdego SSmana dbać o nowa rasę panów .Organizacje takie jak StillHilfe czynia to aktywnie do dnia dzisiejszego .16 września 1942 Himmler określił cel Lebensbornu,-Musimy sprowadzić tu wszystkich nosicieli dobrej krwi,którzy istnieją na tym świecie ,wszystkich z germańską krwią .-Cała dobra krew na tym świecie ,cała germańska krew ,która nie znajduje sie po niemieckiej stronie ,może byc w przyszłości nasza zgubą .Dlatego każdy German z najlepszą krwia ,którego sprowadzimy do niemiec ,gdzie z niego świadomego niemieckiego wojownika ,będzie walczył dla nas ,a po drugiej stronie bedzie oznaczał jednego mniej .Zamierzam ściągać germańską krew ze wszystkich zakątków świata ,zamierzam rabować ją i kraść ,gdzie będzie to tylko możliwe ,jeżeli nie uczynie tego dzisiaj to na pewno za 80 lat -

niedziela, 22 stycznia 2012

Obóz Łódź - Radogoszcz


"22-12-1944 roku do obozu Gross Rosen przybył ostatni transport więźniów z Łodzi, z ulicy Sterlinga 16 (w tym miejscu znajduje się obecnie przychodnia endokrynologiczna, w czasie okupacji szpital i placówka Lebensbornu). W tym samym roku w KL Gross Rosen pojawili się więźniowie akcji noc i mgła (Nacht und Nebel - NN), byli to głównie członkowie ruchu oporu Belgii, Francji północnej Norwegii, deportowani do Rzeszy z zachowaniem tajemnicy o ich dalszym losie. Obóz przyjął ich około 1730, wśród nich było około 700 górników i ulokowano ich w bloku nr 9. 1030 skierowano do pracy w kamieniołomie, zaś 700 wysłano w pobliskie góry w celu drążenia tuneli..."





piątek, 20 stycznia 2012

niby nic ,a jednak

Panie Darku,

przesyłam Panu tekst znaleziony na stronie NowaAtlantyda.com

Ojciec amerykańskiego programu kosmicznego - Wernher von Braun - był
jednocześnie jednym z najbardziej zasłużonych naukowców w służbie
hitlerowskich Niemiec. Ten fakt, był jednak przez lata ukrywany i
niewielu Amerykanów zdawało sobie sprawę z niezbyt chwalebnej
przeszłości bohatera podbojów kosmicznych.

Podobnie działo się z innymi niemieckimi naukowcami, którym po
przyjeździe do Stanów zmieniano życiorysy i usuwano ślady współpracy
z
faszystami. Najbardziej zasłużoną osobą niosącą pomoc wymykającym
się
sprawiedliwości byłym hitlerowcom był John J. McCloy. Utrzymywał on
wiele oficjalnych kontaktów z Niemcami jeszcze przed wojną a także
podczas jej trwania, zanim przystąpili do niej Amerykanie. Był on
wpływowym członkiem zarządu City Bank, największego kredytodawcy III
Rzeszy. To dzięki McCloyowi nigdy nie zbombardowano dróg prowadzących
do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, po to by powstrzymać transporty
z nowymi więźniami. Uważał on, że taka akcja byłaby bardzo
niebezpieczna dla amerykańskich bombowców, atakujących teren gęsto
naszpikowany obroną przeciwlotniczą. W rzeczywistości było wręcz
odwrotnie. Amerykańskie wyprawy bombowe startujące z włoskiej Foggi
często mijały na swojej drodze obóz w Auschwitz, nie niepokojone przez
Niemców. Kiedy ponowiono prośbę, aby zbombardować choćby tylko
krematoria na terenie obozu, McCloy znów wkroczył do akcji, uznając,
że byłoby to tym razem zbyt niebezpieczne dla więźniów.

Gdy świat w końcu ze zgrozą dowiedział się o skali mordów jakie
miały
miejsce w Auschwitz, przyciśnięty do ściany McCloy dawał do
zrozumienia że nie miał z zakazem bombardowania obozu nic wspólnego,
bo wykonywał polecenia samego prezydenta Roosvelta sugerując przy tym,
że jest on antysemitą. Stwarzał wrażenie, że pozycja Asystenta
Sekretarza Wojny nie pozwalała mu na wydawanie bezpośrednich rozkazów
i że mógł jedynie sugerować dowódcom podjęcie lub zaprzestanie
jakiejś
operacji wojskowej. Jednak np. gen. Jacob L. Devers bez problemów
przystał na sugestię McCloya, aby ominąć i tym samym oszczędzić
niemieckie miasteczko Rothenburg ob der Tauber. Po wojnie wdzięczni
mieszkańcy miasteczka przyznali McCloyowi tytuł honorowego obywatela.
Mimo jawnej sympatii do Niemców - choć być może właśnie z tego
powodu
- John J. McCloy został mianowany Wysokim Komisarzem do spraw Niemiec
i pomagał niemieckiej elicie - często byłym członkom NSDAP -
bezpiecznie przesiedlić się do USA.

Protegowanym McCloya był Allen Dulles - prawnik reprezentujący
hitlerowski Schröder Bank. Podczas wojny Dulles był grubą rybą w OSS -
ówczesnym amerykańskim wywiadzie wojskowym. Po wojnie OSS rozwiązano i
na jej miejsce stworzono CIA, której Dulles został dyrektorem.
Zaprzyjaźniony z McCloyem, dzięki pozycji w Agencji, stał się
niezwykle przydatnym pomocnikiem w wybielaniu faszystowskich
życiorysów. To, co dodatkowo łączyło McCloya z Dullesem była
wspólna
nienawiść do prezydenta Kennedy'ego. Ironią losu było to, że po
tragicznej śmierci prezydenta w Dallas, obaj przyjaciele zasiedli w
tzw. Komisji Warrena, powołanej by zbadać wszelkie okoliczności
zamachu na głowę amerykańskiego państwa. To McCloy wraz z Dullesem
przeforsowali pogląd, że za zamachem stoi Harvey Oswald, który miał
działać w pojedynkę, bez udziału jakiejś szerszej konspiracji
przeciwko Kennedy'emu.

John J. McCloy funkcję Wysokiego Komisarza do spraw Niemiec utrzymał
aż do 1952 roku, kiedy to utworzono Republikę Federalną Niemiec. Nowa
niemiecka republika powstawała pod jego okiem i nadzorem, a McCloy
masowo uniewinniał hitlerowskich aparatczyków. Uniewinnił także
Ernesta von Weizsäckera, SS-mana, ambasadora III Rzeszy przy
Watykanie. Jego syn Richard, kiedy został niemieckim prezydentem,
przyznał McCloyowi honorowe niemieckie obywatelstwo.

John J. McCloy do końca życia pozostał jedną z najbardziej wpływowych
osób w USA i nigdy nie wnikano w motywy jego sympatii do Niemców.

niby nic a jednak

Panie Dariuszu,

Tak,zrozumialem rzeczywiscie

wiem o tym ze czesc oficerow przystala na wspolprace z Rosjanami,
czesc nawet,duza czesc pracowala w NRD-owskiej SZTAZI,

UWAGA;

wedlug tajnego projektu SS czesc tych niby wolnych niemcow nadal mila pozostawac na bylych terenach 3 Rzeszy i miec "oko" na wszystko...,
to fakt,

czyli na 1000% ma Pan racje zostawili i przysypali to co bylo ich projektem badan:,genetyka,tworzenie nadistot - wilkolaki,super zolnierze, a takze projekty:

Napedu grawitacyjnego
Podroze w inne wymiary
Kontakty z innymi istotami,
Bron - super bron


to wszytko jest pod ziemia i spokojnie czeka....,


sam nie wiem czy warto narazac swoje zycie i zdrowie...,


Oni tam sa i czuwaja,ich dzieci i wnuki takze

czwartek, 19 stycznia 2012

Delta

Chodzi o organizację ,która zabezpiecza i chroni od zniszczenia pamiątki dotyczące panowania niemców za czasów tysiącletniej rzeszy .To właśnie panowie z pod znaku StillHilfe ,której patronuje córa Himmlera ,Gudrun . Oni są obecni nie tylko na terenie Polski lecz całej Europy .Ich zasoby finansowe pozwalają im na pełną bezkarność .To przykre co napisze większość wybitnych poszukiwaczy siedzi w ich kieszeni po uszy ,jedni świadomie inni nie .Jeżeli chodzi o Riese 7 z 10 brało od nich kasę ,nie ukrywam ja także miałem propozycje przypuszczam iż odmowa spowodowała lawinę zdarzeń z negatywnym skutkiem dla mojej osoby .Przykład ja odmawiam wskazania skrytki w kinie w Głuszycy , ktoś kto wiedział o tym ode mnie , sprzedaje informacje za 150 marek i zostaje głównym odkrywcą Osówki .Gdy odmówiłem wskazania tunelu przy schronie ul Leśna Głuszyca , ktoś to robi za 50 euro efekt koparka niszczy wszystko w około pod przykrywka prac odkrywczych .Przykłady mogę mnożyć lecz nie w tym rzecz.Bardzo stary mieszkaniec Głuszycy były major SS dywizja DasRejh w ostatniej rozmowie (26 12 2011)-powiedział, my nigdy nie opuściliśmy tych terenów ,czas zrobił wiele ,ale my cały czas tu jesteśmy ,ja odchodzę lecz pozostają młodzi ,Nigdy nie znajdziesz Centrum ono samo się odsłoni.Bądz cierpliwy , a będzie ci dane to zobaczyć .Nie drażnij żydów to tak na marginesie .Czyli pozostaje czekać nie ko pać bez sensu ,należy gromadzić wiedzę to najlepszy oręż .

sobota, 14 stycznia 2012

X

W tym poście nie będę wymieniał imion ani nazwisk gdyż historia ta jest powszechnie znana.
Rodzinę oraz najbliższych przepraszam, gdyby czytali ten wpis. Niestety historia ta, jest kluczowa i uważam, że powinna się tutaj znaleźć.

"Jednym z moich bardzo dobrych kolegów był X, dorastaliśmy razem, niejedną przygodę razem przeżyliśmy. Zawał w tunelu za pierwszym zakładem w nieistniejącym już schronie, innym razem uciekaliśmy przed bardzo dziwnymi ludźmi, którzy ganiali nas po terenie obozu dziecięcego na Kolonii. Lecz nie te sprawy utkwiły mi w pamięci na zawsze, tylko poniższa historia.
Mieliśmy wtedy 15-16 lat, naszym ulubionym miejscem spotkań był dom pod lasem, niedaleko nory Jareckiego, X znał go także, z tego co wiem wspólnie zapuszczali się w lasy. X mieszkał na Kolonii. Kiedyś na terenie jego ogrodu wykopaliśmy skrzynkę.
Były w niej jakieś dokumenty, zdjęcia - wszystko po niemiecku. Część z nich była bardzo zniszczona, w najgorszym stanie były zdjęcia. Byli na nich więźniowie oraz jakaś budowa. Jedno ze zdjęć przedstawiało prace przed wejściem do jakiegoś tunelu. Przeglądanie znaleziska przerwał nam ojciec kolegi. Muszę dodać, że był on członkiem ZOMO (cała nasza paczka odczuła na własnym ciele powagę tej instytucji). Wpadł w szał, okładał nas pałką milicyjną - lolą. Wykrzykiwał do nas - jakim prawem to otworzyliście?! To ściągnie na nas tylko nieszczęście! Ja wam z głowy powybijam to, co widzieliście! Życie wam niemiłe?! Po paru razach udało nam się zbiec po schodach i uciec z domu. Przez kilka dni omijaliśmy dom kolegi. Wiem, że jego ojciec nieźle go pobił. Ojca kolegi widywałem codziennie jak wracał z pracy, zawsze był pijany, rozmawiał sam ze sobą. Mówił o jakimś dziwnym pomieszczeniu, do którego wszedł i co tam znalazł. X opowiadał, że po nocach jego ojciec z kimś się kłócił i bił się z niewidzialnymi przeciwnikami. Pewnego razu był trzeźwy i podszedł do nas. Powiedział: jeżeli będziecie wścibscy i będziecie tam łazić i zabierać ich rzeczy, oni się zemszczą. Miał na myśli tunele w lasach, wiedział, że często się tam zapuszczamy.
- Oni coraz częściej mnie wzywają, nie zniosę tego więcej. Nie wchodźcie do tuneli pod zakładem i nie rozmawiajcie z ludźmi, co mają szarą skórę i wielkie ręce. Oczywiście to, co mówił mieliśmy w głębokim poważaniu. Po około pół roku ojciec kolegi już nie żył. Powiesił się. Kilka tygodni przed śmiercią ukrywał się przed czymś bądź przed kimś. Cały czas bełkotał, że 'oni' każą mu to zrobić, bo wie za dużo i widział, coś czego nie powinien. Cała lokalna społeczność gardziła nim jako pijakiem i ZOMOwcem.
Siedząc pod dębem, kolega wskazał na drzewo i powiedział: - ja się muszę tu powiesić, oni wiedzą, że ja to mam, nie wiem jak długo to jeszcze potrwa. Wyśmialiśmy go. Nikt nie brał na serio jego słów. On wokół siebie skupiał zawsze masę ludzi i było wesoło.
W 1995 roku otrzymałem wiadomość o śmierci kolegi, powiesił się dokładnie tam, gdzie wskazywał wcześniej. Nikt do dziś nie chce opowiadać o przyczynach jego śmierci oraz stanie w jakim się znajdował. Rok przed jego śmiercią rozmawialiśmy. Pytał czy nie mam dziwnych snów, czy nie dręczą mnie zjawy. Określał je jako szare cienie wychodzące z mroku. Nie chciał w ogóle rozmawiać na temat skrzynki oraz o tym, co widział i z kim rozmawiał na terenie byłego obozu (baraki stoją na Kolonii po dzień dzisiejszy jako domy mieszkalne). Spotkał się tam parę razy z ludźmi, którzy przyjechali autami na niemieckich numerach. Raz tylko, od wdowy po nim, usłyszałem poniższe słowa: niepotrzebnie sprzedał to Niemcom, cały czas żądali więcej. Gdy spytałem co im sprzedał, odpowiedziała: ty dobrze wiesz, obaj za to dostaliście gumami po łbie. - To była przyczyna całego zła.
W pudełku był notes identyczny do tego jaki dał mi Jarecki.

piątek, 13 stycznia 2012

Gołdap 1989

Gdy w 1989 odbywałem ZSW w Gołdapi wydarzyło się kilka bardzo dziwnych spraw . Jedna z nich dotyczyła starego cmentarza przy jeziorze ,tam znajdowały się magazyny naszej jednostki .Podczas nocnej warty byłem świadkiem takiej oto sceny ,którą po dwudziestu latach przypomniał mi kolega także był przy tym obecny,-Za ogrodzeniem z drutu kolczastego zaczynały sie bagna ciągnące się aż do jeziora Gołdapskiego ,teren ten był omijany przez miejscowych turyści tu także nie mieli wstępu .Często w nocy dawało się słyszeć dziwne odgłosy od strony bunkrów ,były to nie zwyczajne bunkry lecz kilku poziomowe magazyny w większości zalane wodą ,kilka razy się zdarzyło iż żołnierze strzelali w ich kierunku ,większość z nich wychodziła potem do cywila oczywiście po pobycie w klinice psychiatrycznej w Giżycku.Była godzina druga w nocy ,czekaliśmy na zmianę, deszcz lał i było strasznie zimno ,gdy nagle między nami ,a zmianą na wąskiej ścieżce ujrzeliśmy kobietę , cygankę .Nie bałem się,byłem raczej zdziwiony, Piotrek odbezpieczył swojego AK . Widziałem nadbiegających żołnierzy ,nic nie mogłem zrobić stałem jak porażony , przecież ja ją znam ,widziałem już ją ,przecież to nie możliwe .Z odrentwienia wyrwały mnie głosy kolegów szukających intruza ,w świetle latarni oraz latarek nie znależliśmy żadnych śladów ,za ogrodzeniem dało się słyszeć kroki kilku osób ,to było nie możliwe gdyż bagna w tym miejscu były na prawdę głębokie-zapomniałem o tej historii ,dopiero Piotrek kilka dni temu przysłał mi notkę prasową z Augustowa opisującą identyczne zdarzenie , tylko ze z data 2011,11,11 kilka osób na owych bagnach odprawiało podejrzane rytuały >Cyganka którą wtedy widziałem straciła swoje dzieci w owych bunkrach ,autentyczna historia zagłady Cyganów nadzorowana przez J. Mengele w 1944 ,Tylko dlaczego ja ją pamiętam ? z opowiesci czy obrazu ,który wisiał nad pianinem w domu byłego leśniczego w Jedlinie Zdr .

środa, 11 stycznia 2012

List Andrzej Banasiak

WITAM .Mieszkałem w Głuszycy 0d 1968 do 1975.Pracowałem przy montażu krosien STB ,załady poznałem od podszewki ,szczególnie zakład nr I .Pamiętam magazyny pełne masek p-gaz ,wtedy obroną cywilną zajmował sie facet o nazwisku Wichrowski ,dlaczego nie zwrócisz się do niego o pomoc .Przecież nauczyciele z ZSW dokładnie znali chodniki prowadzące ze szkoły na teren zakładu skąd je znam ukończyłem technikum dla pracujących poznałem wtedy masę ludzi ,byli tu Grecy ,Niemcy ,Ukraińcy no i Zydzi . Ci ostatni dali mi sie poznać od jak najgorszej strony .Zresztą cała ta społeczność była jakaś dziwna .Każdy z każdym był skłócony awantury i wasnie były czymś codziennym .Jednak nie o tym miałem Ci napisać ,pamiętam opowieści starych majstrów ,o podziemnych fabrykach pełnych złota ,o tym jak żydzi razem z niemcami chowali kosztowności w podziemiach ,o ukraińcach mordujących kogo popadnie .Jednak najciekawsze były opowieści o istocie niby małpa niby pies w ludzkim ciele ,uwielbiałem słuchac tego gościa co to opowiadał ,często pod ;Jeleniem :słuchało jego bajań ze dwadzieścia osób .Dziwi mnie amnezja mieszkańców Głuszycy jak mogli to wszystko zapomnieć ,oni tym żyli , wtedy nie było internetu i telewizji to były opowieści o których się nie zapomina .Być może starsze pokolenie boi się aby nie odgrzebywać przeszłości , myślę że boją aby ich pochodzenie nie wyszło na jaw ,właśnie po przez twoje działanie może do tego dojść .Kilka fortun osadników nie wzieło się z powietrza no i paniczny strach przed NIMI ,czesto słyszałem takie słowa ONI tu wrócą .Nie przejmuj się rób swoje ,Andrzej Banasiak Katowice .

wtorek, 10 stycznia 2012

Jedlina Zdr

Moi rodzice przyjechali do Jedliny Zdr w 1945,zamieszkali w domu o nazwie ;Riese;były dom zdrojowy ,osiedlano w nim nowo przybyłych osadników .Ich życie wyglądało normalnie jezeli tak można nazwać czasy gdy każdy spał z pistoletem pod poduszka .Ojciec dostał prace w zakładzie Simensa ,póżniejsza Zofiówka ,a mama w sierocińcu tym samym gdzie przez wiele lat był Dom Dziecka .I na tym zaczynają się kłopoty mojej rodziny ,mama znalazła na strychu bardzo dużą ilość ubranek niemowląt ,wszystkie były pokrwawione gdy zgłosiła to dyrektorowi , miejscowy niemiec o nazwisku Talda ,wpadł on w szał krzyczał na moją mamę i zabronił jej wchodzić na wyższe piętra sierocińca.Wieczorem opowiedziała wszystko ojcu,mieszkał razem z nimi pewien starszy człowiek chyba także miejscowy niemiec ,z silnym akcentem zaczął opowiadać o ewakuacji ,o tym jak zwożono tu niemowlęta jakieś dziwne ,zniekształcone ,zawsze pilnowali tych transportów SS-mani .Gdy zbliżali się Rosjanie wybuchła istna panika wszyscy zaczeli uciekac w pobliskie góry , część udała do starych tuneli pod kościołem i wtedy pojawili się ci dziwni SS-mani nie porafił ich opisać lecz wyrażnie bardzo się bał gdy o nich wspominał.To Oni to zrobili zabili wszystkie niemowlaki ,jednak jedno ocalało wygladało okropnie całe było poranione pewnie z głodu jego skóra była szara zresztą całe było jakies upiorne .Gdy weszli ruscy szukali jakiś dzieci ,pytali o podziemne schrony i SS-manów .Gdy skończył swą opowieść rodzice ją zignorowali ,powrócili do zwykłych obowiązków ,dopiero po wielu latach gdy na miejscowym cmentarzu odkryto zbiorową mogiłe z niemowlakami opowieść odżyła ,ja urodziłem się gdy mieszkaliśmy we Wrocławiu ,gdy spytałem mamy dlaczego wyjechali z Jedliny odparła -tam nie dało się żyć cały czas one do nas przychodziły- , i więcej nie wracali już do tego tematu.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Refleksja

Czytam i nie wierzę Polski oficer strzela sobie w twarz (śledztwo Smoleńskie ), amerykanie sposobią się do kolejnej wojny ,Grecja wychodzi z Unii ,a do tego szykuje się Hiszpania , Portugalia , Słowacja , Czechy i inne , .Plan idealny , doskonały najpierw zjednoczyć ,a następnie skłócić , jakież to Niemieckie takie , nam Polakom bliskie , co z tego przyjmujemy - brak nowych miejsc pracy .To boli , my nie damy rady . Gdzie my jesteśmy , my Polacy ........czy jeszcze dalej . Czy znajdzie ktoś kto zrozumie to co się dzieje , czy jesteśmy tam gdzie nasze miejsce określili , Niemcy, czyli w czarnej murzyńskiej d..e,Josef Geobels , a może Yosef Gribellsteif .Kaleka fizyczny , odzwierciedlenie aryjskości .Przepraszam , ale kiedy słucham naszych polityków autentycznie przełączam się na brednie Jareckiego wtedy włączam telewizor i dębieje,te brednie to fakty , Co czeka nas dalej , czy mam publikować kolejne listy i relacje czy uciekać , ale dokąd ....

niedziela, 8 stycznia 2012

trochę inny list

Bardzo dziękuje za publikacje materiału dotyczącego kanału Watykńskiego ,wychowywałem się i dorastałem w rodzinie o bardzo bardzo katolickim nastawieniu .Rodzice nie przyjmowali żadnych słów krytyki na temat kościoła ,co ksiądz powiedział to było święte .Naprawdę nie miałem pojęcia o takich obrzydliwościach jakie Pan opisał, miałem zignorować oraz bojkotować pańskiego bloga ,jednak ciekawość i dociekliwość nakazały mi sprawdzić powyższe informacje ,przyznaję iż to był szok gdy pierwsze kliknięcie przyniosło potwierdzenie pańskich słów .Dalsza lektura tylko bardziej mnie przygnębiała ,jednak to prawda ,nie tylko sprawdziłem w intrnecie lecz także w bibliotece ,to naprawdę się działo.Z żalem to przyznaję robi Pan dobrą lecz bolesną dla niektórych robotę.Miałem nadzieje iż pańskie relacje to tylko jakieś szaleństwa do tego blużniercze ,teraz muszę jeszcze raz podejść do tematu tym razem z książką w reku .Bardzo dziękuje za otwarcie oczu na pewne tematy szczególnie dotyczące kościoła katolickiego .Mam 49 lat i mieszkam w Pruszczu Gdańskim .Pozdrawiam Witold .Ps proszę uważać na siebie sporo osób jest na Pana bardzo negatywnie nastawiona .

piątek, 6 stycznia 2012

Kanał Watykański

Na liczne prośby pragnę z grubsza przybliżyć czym był "Kanał Watykański."
Jako wstęp pragnę przytoczyć słowa jednego z największych zbrodniarzy II Wojny Światowej - Adolfa Eichmanna wypowiedziane w 1959 roku: "Z uczuciem głębokiej wdzięczności wspominam duchownych katolickich, którzy pomogli mi uciec z Europy. Postanowiłem uhonorować wiarę katolicką stając się jej honorowym wyznawcą".
Następny cytat pochodzi od Franza Stangla, byłego komendanta obozu koncentracyjnego w Treblince: "Uciekłem 30 maja 1948 roku z aresztu śledczego w Linzu, potem dowiedziałem się, że biskup w Watykanie pomaga katolickim oficerom SS, pojechałem więc do Rzymu".
Kolejny cytat pochodzi od Hansa Ulricha Rudela, byłego pułkownika Luftwaffe. Pisał z Argentyny pełen wdzięczności: "Kościół, kierując się własnym rozeznaniem umożliwił wielu SS-manom wyjazd za ocean. Dyskretnie w ramach istniejących możliwości, udaremniono oszalałym zwycięzcom zaspokojenie ich żądzy zemsty i odwetu."
Mógłbym tych cytatów przytoczyć około 30, wymienię jednak jedynie kilka nazwisk SS-manów, którzy skorzystali z owego 'kanału przerzutowego'. Jedna z największych kanalii, czyli Josef Mengele, który pod parasolem Evity Peron dożył sędziwego wieku i zmarł nieniepokojony w 1981 roku. Kolejny to rzeźnik z Lyonu czyli Klaus Barbie, następny to szef gestapo Heinrich Mueller.
Siłą napędową tej sieci był austriacki biskup, doktor Alois Hudal - rektor seminarium duchownego Collegio Teutonico przy Santa Maria dell'Anima. Gdy był przesłuchiwany w 1961 roku, na pytanie Gity Sereny czy wiedział iż pomógł Stanglowi - byłemu komendantowi obozu zagłady w Sobiborze i Treblince, gdzie wymordowano 900 tysięcy ludzi i czy wiedział kim jest Eichmann, odpowiedział: "nikt nie spowiadał się przede mną ze swojej przeszłości w III Rzeszy. Miałem obowiązek udzielenia pomocy, każdemu kto uciekał przed komunizmem". Dalsze pytane, dlaczego pan nie udzielał takiej pomocy Żydom do 1945 roku? - "Jestem tylko kapłanem". Na tym skończył się wywiad. Hudal zarabiał na tym krocie, o czym naturalnie wiedział Pius XII. "Biskup Hudal był z Papieżem Piusem XII w zażyłych stosunkach, nie ma co do tego wątpliwości , byli przyjaciółmi. W obliczu tak jednoznacznych dowodów, pytanie o to, czy Papież Pius XII był w pełni informowany o całej akcji, jest nie tylko zbędne, ale tez całkowicie naiwne". Słowa te pochodzą od biskupa Jacoba Weinbachera - następcy Hudala w Rzymie.
Duchowni rzymsko-katoliccy, przede wszystkim Franciszkanie, pomagali szmuglować uciekinierów od jednego klasztoru do drugiego, dopóki nie zajął się nimi rzymski Caritas - są to słowa Szymona Wiesenthala "łowcy" nazistów.

"Nie ulega wątpliwości, że uciekinierzy tacy jak Stangl, Mengele korzystali ze znaczącego wsparcia dwóch organizacji, które niestety dały się wciągnąć w akcję udzielania pomocy w ucieczce osób odpowiedzialnych za największe zbrodnie ludobójstwa w historii ludzkości. 99% stanowili Niemcy, którzy mieli na rękach krew milionów niewinnych ofiar: był to Międzynarodowy Czerwony Krzyż nieświadomie wciągnięty przez Watykan w ta brudną grę" - Gita Sereny, po wywiadzie przeprowadzonym z komendantem obozu koncentracyjnego Stanglem.

Osobą, która udzielała pomocy rodzinom, szczególnie dzieciom spłodzonym przez owych nazistów jest Gudrun Himmler - córka potwora w ludzkiej skórze Heinricha Himmlera. Nazwisko, pod jakim występuje to Gudrun Burwitz - aktywnie wspiera ona organizację Stille Hilfe, która do dziś wspiera finansowo potomków byłych SS-manów.

To taka krótka wzmianka nawiązująca do "Kanału Watykańskiego". Rodzi się pytanie, co wspólnego ma to z Riese? Odpowiedź zostawię w sferze domysłów, gdyż dwie wymienione organizacje bardzo aktywnie działają na Dolnym śląsku.
Poniżej zamieszczam jedyne zdjęcie Gudrun Himmler jakim dysponuję.


Biskup Alois Hudal

środa, 4 stycznia 2012

Tajemnicze komando

Udało się otrzymałem odpowiedz od syna Stanisława Kamińskiego ,bardzo obrazowo opisuje pobyt swojego ojca w KL GrossRosen.Pełen zapis życia obozowego jednak moją uwagę przykuł fragment dotyczący komanda -doświadczalnego -.Pan Stanisław gdy zeznawał przed komisją badającą zbrodnie popełniane przez niemców , musiał podpisać tzw.lojalkę ,iż o komandzie na którym przeprowadzano zbrodnicze eksperymenty nie będzie nikomu opowiadał.W samym muzeum w Rogoznicy nic na ten temat nie znajdziemy jednak za drobną opłatą można dotrzeć do prywatnego archiwum we Wrocławiu paradoksalnie należy ono do pewnego niemca ,którego ojciec był SS-manem w Dachau,Aushwitz oraz GrossRosen jak i Bergen Belsen,posiada bardzo bogate zbiory dotyczące okresu panowania niemców na dolnym śląsku .Gdy pytałem o zagładę niewinnych ofiar odpowiadał z wyrazną dumą w głosie ,że to co robił jego ojciec bylo słuszne jednak gdy spytałem o podziemia oraz prowadzone tam prace stał się wręcz agresywny i przeszedł na jezyk niemiecki,do tego momentu rozmawialiśmy po polsku.Nawet dla tego zatwardziałego nazisty ten temat jest niebezpieczny .Nie moge zrozumieć dla czego starzy niemcy boją się tego tematu ,czy obawiają się zemsty za zdradę swego wodza ,jedna bardzo stara niemka zamieszkała z dziada pradziada w Rybnicy Leśnej ,prorokowała -oni tam są tylko czasowo ,wrócą tu i sie zemszczą bęndą okrutni dla ty co im to zrobili-nazywali ja miejscowi wiedzmą ,a gdy odeszła jej dom spalono i wtedy odkryto wejscie do podziemi tych samych gdzie dokarmiano wilki ludzkimi zwłokami (relacja z 1945).Tajemnicze komando z GR pojawia się bardzo często w opisach i relacjach więzniów ,jednak to władze polskie ,rosyjskie i angielskie zacierają ślady jego istnienia ,czy na czyjeś polecenie ?