poniedziałek, 28 listopada 2016

http://www.slowianskadusza.com

Pozdrawiam Eddiego , Edek nasze na górze . Kilka lat temu się poznaliśmy i tak jest do tej pory .

niedziela, 20 listopada 2016

A jednak można ...


Pogrzebałem trochę w archiwum Darkowego bloga i jest coś ciekawego. Kamil Ronin dobrze pisze że rtęć jest trucizną. Każda trucizna stosowana w niewielkich ilościach może być przydatna...

"niedziela, 18 marca 2012
Kamilos - Atramentyzacja to fakt - praca autorska
utor tego tekstu nie ponosi żadnej odpowiedzialności za niezgodne z prawem wykorzystanie materiałów zawartych tutaj, oraz za wszelkiego rodzaju szkody wyrządzone przy użyciu zawartej tutaj wiedzy. Tekst ten powstał wyłącznie w celach edukacyjnych.

Zainspirowany opowieściami Darka postanowiłem trochę poszperać, coś sprawdzić, oto efekty.

Rtęć (Hg, łac. hydrargyrum, z gr. ὑδράργυρος hydrargyros – płynne srebro, ang. mercury, quicksilver, niem. quecksilber, ros. ртуть) – jest jedynym metalem występującym w warunkach normalnych w stanie ciekłym. Wrze w temp. +356,7°C a zamarza w temp. -38,8°C. Niespodziewanie wykazuje dużą lotność około 14 mg Hg na m³ powietrza w stanie równowagi dynamicznej, co przy stężeniu uważanym za bezpieczne wynoszącym 0,05 mg Hg na m³ powietrza (280 razy mniej!) rozlana rtęć stanowi więc potencjalne niebezpieczeństwo zatrucia. Ta srebrzysta gęsta ciecz od wieków interesowała wszystkich może dlatego że rozpuszcza złoto, srebro i inne metale tworząc amalgamaty a tylko nieliczne znane ówcześnie metale jak żelazo i współczesne wolfram, platyna i molibden nie ulegają jej wpływowi. Aluminium (stop glinu) poddane działaniu kropli rtęci ulega postępującej korozji i dosłownie na oczach rozpada się w proszek. To dlatego przechowywano ją zawsze w butelkach stalowych 1 lub 2 litrowych ( 2 litry to 27kg rtęci!). To na niej odkryto w 1911 roku zjawisko nadprzewodnictwa schładzając ją do temperatury ciekłego helu (-269°C).
Nie wiadomo kto i gdzie pierwszy wydobył rtęć, podejrzewa się że była to rtęć rodzima, występująca bardzo rzadko jako krople w zagłębieniach skalnych, w skałach towarzyszących złożom cynobru - czerwonego minerału zawierającego poniżej 3% siarczku rtęci – najważniejszego współcześnie źródła rtęci. Największe złoża rtęci znajdują się w Hiszpanii - rejon Albaden, Włochy - rejon Abadia, Słowenia – rejon Idrija, Austria – rejon Erzberg, Niemcy - Moschellandsberg. W Polsce śladowe ilości rtęci rodzimej stwierdzono Pieninach i w skałach ilastych okolic Sobięcina (dzielnica Wałbrzycha), a rudy cynobru znaleziono w okolicach Kletna, Stronia, w Boguszowie i Szklarskiej Poręby. Do końca lat 80-tych ubiegłego wieku to Hiszpania była największym producentem rtęci na świecie. Jak widać Europa nigdy nie narzekała na brak rtęci, zawsze na kontynencie było jej pod dostatkiem. Po regulacjach unijnych zamykających produkcję i ograniczających zastosowania na terenie EU rtęci, potentatem w produkcji tego metalu nie trudno się domyśleć zostały Chiny ( tanie energooszczędne świetlówki), w których znana była od tysięcy lat.
Nie wiadomo kto i gdzie wpadł na pomysł użycia rtęci do ekstrakcji złota i srebra ze złotonośnych piasków w rejonie basenu Morza Śródziemnego, komu pierwszemu rtęć zabłysnęła złotem, czy to było w starożytnym Egipcie czy Rzymie, nie wiadomo, ginie to wszystko w mrokach dziejów. Czemu wierzono czy to w starożytnej Europie czy w starożytnych Chinach że rtęć lub jej związki to panaceum i mogą przedłużyć życie (czyje?), nie wiadomo. Dlaczego staroindyjskie vimany używały do napędu rtęci i jak to działało nie wie nikt. Używano jej także do produkcji farb, kosmetyków i jako konserwant – jest toksyczna dla tkanek (mumifikacja).

Starożytni alchemicy wierzyli że wszystkie nieszlachetne metale składają się z rtęci i że dzięki transmutacji można je przemienić w złoto. Realizacja transmutacji była uwarunkowana zastosowaniem kamienia filozoficznego ( łac. lapis philosophorum ), znanego również jako Magister, Rebis , eliksir filozofów, eliksir życia, czerwona nalewka , wielki eliksir, piąty element. Znany był też jako Kameleon, ponieważ człowiek, wpatrując się w niego, widział grę zmiennych barw (tzw. "pawi ogon", łac. cauda pavonis – opalizacja !) – a jego alchemicznym symbolem był Uroboros – symbolizowany przez smoka zjadający własny ogon. Ten jeden z najstarszych symboli znanych ludzkości przedstawia wieczność, a w szczególności cykliczną naturę życia i śmierci, tworzenia i niszczenia, to coś co cyklicznie przetwarza się samo w siebie, bez końca, takie cykliczne nieskończone przemieniające się ying-yang !! Zapamiętajmy to ! Jako ciekawostka podam że jednym z analogów Uroborosa była swastyka. Wracając do rtęci, dlaczego rtęć do transmutacji? Jak się okazuje to bliski, ba wręcz najbliższy sąsiad złota w układzie okresowym pierwiastków, różniący się tylko jednym protonem w jądrze od złota! Gdyby móc zabrać jeden proton z jądra atomowego rtęci to mamy złoto!!! Hurra !!! Marzenie alchemików spełnione !! Ha, tylko jak? Tym kamieniem? Czy kamień jest kamieniem? Dlaczego kamień filozoficzny ma zdolności transmutacji metali w złoto i zarazem jest eliksirem życia, czerwoną nalewką? Zapamiętajmy - to coś co przetwarza się nieustająco samo w siebie cyklicznie, odtwarza się bez końca, przemienia rtęć w złoto i przy okazji jest eliksirem życia, czerwoną nalewką! Jest czerwonym opalizującym płynem….

Uff no dobrze a teraz kubełek zimnej wody i wróćmy do współczesności, będzie trochę techniki i nauki, musi być dla pełnego zrozumienia.
Wiemy już że w Europie rtęci było pod dostatkiem. Co z nią robiono? A mnóstwo przydatnych i nieprzydatnych rzeczy. Manometry, termometry, lekarstwa, produkcja złota, elektrotechnika, materiał inicjujące a przede wszystkim spore ilości zużywano w Europie w zakładach chemicznych, głównie w procesie otrzymywania chloru i ługu sodowego metodą rtęciową – poprzez elektrolizę solanki (na elektrolizerach IG-HZ 8000,IG-14M, IG-Rheinfelden). Warto zaznaczyć że w elektrolizer wchodziło jako katoda kilkaset kg rtęci a były ich całe baterie. Nie dziwi więc tak duże nagromadzenie rtęci w zakładach chemicznych (ANORGANA GMBH Brzeg Dolny). Z tych nieprzydatnych zastosowań jako ciekawostkę podam jedno - preparat pseudoleczniczy o nazwie „Blue mass” składający się z 1/3 z rtęci utartej z miodem i dodatkami ziołowymi do formy niebieskiej (!) masy, która to ponoć przysłużyła się do wyleczenia melancholii u Abrachama Lincolna. Oczywiście z doskonałym skutkiem śmiertelnym[6]. Taka jest moc rtęci!

Nanokoloid rtęci – atramentyzacja rtęci

Kilka tygodni szperania zajęło mi poszukiwanie informacji naukowej o domniemanej atramentyzacji czy miniaturyzacji rtęci (czyli nanokoloid rtęci) często przytaczanej przez Darka. O dziwo informacji na świecie jest jak na lekarstwo, co zauważyli nawet hinduscy autorzy pracy naukowej z końca 2011 roku o nanokoloidzie rtęci[5]. Nanokoloid to po prostu bardzo drobno rozdrobniona substancji zawieszona w cieczy, tu w wodzie - taka mętnawa, przezroczysta lub kolorowa woda. Drobiny substancji zawieszonej są rzędu 1-100 nm (0,000001cm-0,00001cm), są znacznie mniejsze niż w zwykłej zawiesinie i dzięki temu mają bardzo specyficzne własności. Kolloid złota wielkości 1-2nm to około 1 milona atomów w kuleczce. Wiele nanokoloidów metali nie posiada żadnej barwy, tylko złoto jest szczególnym wyjątkiem ale o złocie później.
Rtęć jak wiemy nie miesza się z wodą. Próby jej rozdrobnienia w wodzie metodą ultradźwiękową prowadzą do uzyskania szarosrebrzystej zawiesiny koloidalnej, z której po czasie wytrącają się większe krople rtęci. Niestety zawiesina nie jest barwy atramentowej(niebieskiej)[5,6,7]. Te fakty literaturowe potwierdziły moje spostrzeżenia przy próbie uzyskania nanokoloidu rtęci.

Także próby wytworzenia niebieskiej „Blue mass” spełzły na niczym, powstała masa nie jest niebieska tylko srebrzystoszara.

Ten mit musimy obalić. Taka rtęć nie istnieje. Być może jest to mieszanina niebieskiej krwi skrzypłocza z nanokoloidem rtęci lub z roztworem jakichś soli rtęci i takiego preparatu niemcy używali w doświadczeniach na więźniach KL.
Może zaszła jakaś pomyłka skojarzeniowa. Tu trzeba wrócić do analizy zeznań świadków. Niebieska krew bogów to temat na oddzielny artykuł.

Nanokolid złota.



Sąsiad rtęci, złoto tworzy znane od zarania dziejów kolorowe nanokoloidy. „Rozpuszczone złoto” znano już w V wieku p.n.e. w Egipcie i Chinach. Znamienne jest to że nanokoloidy złota w najczęstszych przypadkach maja barwę czerwoną[8]. Nie jest to regułą, w zależności od średnicy zawiesiny, stężenia, stopnia koagulacji(zlepienia kuleczek) i własności cieczy, kolor nanokoloidu złota może się zmieniać od granatu do krwistej czerwieni[fot. 3] a całość wraz ze zwiększeniem stężenia przechodzi od lejnej cieczy do formy czerwonego opalizującego galaretowatego płynu ! Najciekawsze przed nami - opalizujący nanokoloid złota w dużych stężeniach posiada unikalne własności optyczne zachowuje się jak tzw. metamateriał. To odkrycie ostatnich lat ! Metamateriały mają ujemny współczynnik załamania światła a to znaczy że metamateriał wokół zachowuje się tak, jakbyśmy otworzyli dziurę w przestrzeni. Światło i inne fale elektromagnetyczne rozpływają się wokół przedmiotu, skierowane przez metamateriał tak, aby spotkać się ponownie już poza nim - tak, jakby po prostu przeszły przez kawałek pustej przestrzeni. Taki Predator, czapka czy peleryna niewidka będą już wkrótce możliwe!!!! [9,10]

Przemiana

Rtęć w naturze występuje jako mieszanina 7 stabilnych izotopów (o liczbach masowych 196,198,199,200,201,202,204 a liczba atomowa rtęci to 80 – to ilość protonów w jądrze), a w nauce znane jest dalsze 26 izotopów promieniotwórczych których znaczna cześć w wyniku rozkładu promieniotwórczego rozpada się do złota !
Złoto występuje jako naturalny jeden izotop ( o liczbie masowej 197, liczba atomowa to 79 protonów), znane są jeszcze 4 niestabilne promieniotwórcze izotopy z czego 3 rozpadają się promieniotwórczo do rtęci !
W 1924 roku profesor Nagaoko na Uniw. Tokijskim odkrywa ślady złota w lampie rtęciowej. Podobnie dr A.Miethe z Berlińskiej Wyższej Szkoły Technicznej odkrywa złoto w tego typu lampie. Prace badawcze trwają, powstają patenty i artykuły w renomowanych czasopismach, przyłączają się inni naukowcy W kwietniowym numerze Scientific American z 1926 roku a artykule „Dalsze rtęciowe złoto z Niemiec” podano że udało się uzyskać ponad 10 000 razy większą wydajność rtęciowego złota. By przemienić rtęć w złoto trzeba pozbyć się jednego protonu z jądra rtęci. Zakłady Siemensa w Berlinie bombardowały w wysokiej próżni rtęć elektronami, powstaje niemiecki patent o nr 243670. Inny badacz A.Gaschler wykonał eksperyment odwrotny, poddawał atomy złota oddziaływaniu protonów. Otrzymał to czego się spodziewał – rtęć ! Całe te zagadnienia do końca nie zostały wyjaśnione naukowo. Pojawiały się kontrowersje, części badaczy nie udało się otrzymać powtarzalnych wyników [11]. Potem przyszły czasy wojny…
W 1980 roku noblista chemik Glen Seaborg dokonał transmutacji nie rtęci a bizmutu za pomocą przemian jądrowych, potwierdziła się jednoznacznie możliwość transmutacji metali do złota. Marzenie alchemików się spełniło !!!
Współcześnie by zamienić rtęć w złoto potrzebujemy rtęci źródeł neurtonu lub deuteru lub protonu lub jak w eksperymentach z lat 20-tch ubiegłego wieku elektronów:
Hg + neutron -> Au + proton
Hg + deuter -> Au + cząstka alfa
HG + proton -> Au + cząstka alfa
Powstające protony powodowały wtórny rozpad złota do rtęci zgodnie z eksperymentem A.Gaschlera.
Au + proton ->Hg
Mamy więc do czynienia z procesem dynamicznej przemiany przebiegającej równowagowo, złoto tworzy się i rozpada w rtęć i na odwrót, a to wszystko w zupie promieniowania, bez końca, jak wąż zjadający swój ogon…
Wszystko było dostępne w latach 30tych. Było pod ręką. Ciekawie by było zrealizować cały ten pomysł a w nanoskali.

Przepis na kamień filozoficzny w skali nano

Neutrony są dostępne z rozpadu promieniotwórczego pierwiastków czy to samorzutnego( np. rozpad uranu) czy z reaktora jądrowego. Deuter uzyskamy z ciężkiej wody, a proton z akceleratora.
Weź trochę rtęci i zrób z niej nanokoloidalną srebrzystoszarawą zawiesinę w wodzie. Następnie poddaj zawiesinę oddziaływaniu strumienia neutronów z rozpadu wzbogaconego uranu do czasu aż zmieni kolor i konsystencję do czerwonej galaretowatej opalizującej cieczy. Przechowuj kamień filozoficzny w pojemnikach („termosach”) z ołowiu lub jeszcze lepiej ze zubożonego uranu pokrytego od wewnątrz warstwą złota. To zapobieży emisji promieniowania na zewnątrz i uchroni cię przed chorobami popromiennymi. Stosuj z umiarem wedle uznania, zachowując zasady BHP przy pracy z materiałami radioaktywnymi !!!

W innym wariancie proszę zamiast zwykłej wody do nanokoloidu rtęci zastosować ciężką wodę z Norwegii, proszę opisać rezultaty, koniecznie !
Wink

kamilos

Wiele lat później nazywali to "obniżeniem kosztów".


A wracając do hibernacji to "Wyborcza" kiedyś dała taki artykuł:

"
Zamrozony Walt Disney
Wojciech Orliński
16 grudnia 2006 | 00:00

1

40 lat temu zmarł Walt Disney, a więc wypadałoby chyba zająć się kolejną legendą miejską z nieocenionego serwisu snopes.com. Wszyscy oczywiście słyszeliśmy, że Disney kazał zamrozić swoje ciało licząc na to, że kiedyś go odmrożą i wyleczą jego raka płuc (Disney zmarł śmiercią palacza).
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Jak zwykle nie da się ustalić źródeł tej legendy. Po raz pierwszy na papierze pojawiła się w 1969 roku we Francji w tygodniku "Ici Paris", ale sama plotka musiała już wcześniej istnieć w środowisku zbliżonym do Disneya.

Ta legenda miała jednak wyjątkowo solidne podstawy. Faktycznie w roku śmierci Walta Disneya zaczęły działać w USA komercyjne i niekomercyjne instytucje propagujące ideę zamrażania ludzi w stanie śpiączki w nadziei na wyleczenie w przyszłości. Pierwszym zamrożonym był 73-letni psycholog James Bedford, którego ciało podobno do dzisiaj zachowało się w świetnym stanie. Poddano go zabiegowi 12 stycznia 1967 roku, a stosunkowo krótko po śmierci Disneya.

Bedford miał szczęście, bowiem większość ciał początkowych ochotników do eksperymentu nie dotrwała do dzisiejszych czasów. Zajmujące się tym instytucje były niedbale zarządzane i miały kłopoty finansowe, w rezultacie szereg "sarkofagów" rozmroziło się.

Dziś najbardziej znaną firmą oferującą nadzieję na życie po życiu jest amerykański Alcor , z usług którego skorzystał znany (podobno) bejsbolista Ted Williams. Alcor ma dziś 74 „pacjentów” z czego znaczna część to tak zwani , którym zamrożono tylko mózg dla obniżenia kosztów. Brzmi to oczywiście makabrycznie ale ma taki przewrotny sens, że jeśli kiedyś lekarze będą w ogóle mogli ożywić zamrożonego człowieka - to wsadzenie mózgu do syntetycznego ciała będzie już wtedy pestką.

Żeby w ogóle myśleć o korzystaniu z takich ofert, trzeba mieszkać na tyle blisko jakiegoś instytutu zajmującego się krioniką (tak to się ładnie nazywa), żeby wyzionąć ducha pod jego kontrolą. Mieszkamy za daleko od Arizony by korzystać z usług Alcoru, ale na szczęście od zeszłego roku taka firma działa już w Rosji .

W sumie ze mnie jednak straszny rusofob. Myśl o chirurgicznym wypreparowaniu mózgu i zamrażaniu go w ciekłym azocie budzi we mnie typowe obojętne "whatever, dude". Ale żeby spoczywać potem ileś tam lat w naczyniu oznakowanym cyrylicą a na koniec dostać ciało marki sintieticzieskoje tielesnoje ustrojstwo? Brrr, teraz dopiero poczułem dreszce."

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,3795536.html#ixzz4QV0qu66Y


W artykule jest wzmianka że do hibernacji potrzebny był tylko mózg. Jest pewien wątek w dawnej prasie dotyczący właśnie "tylko mózgu", ale to nie byle jakiego, bo chodzi o samego Himmlera...

Jest informacja z roku 1945, gdzie zwłoki Himmlera, są opisane...

środa, 16 listopada 2016

Wąż na krzyzu - i inne legendy wg/Dariusz Kwietnia XI 2016

Kolejne osoby tracą twarz szkalując Dariusza Kwietnia , żenada . Mocne dowody i moje aresztowanie , aby tak rozgłaszać i informować publikę to trzeba być kompletnym np , debilem . Takim jak pan Tomasz .... Pan , który dostarczył takich informacji w okolicy jest już całkiem skompromitowany ...

niedziela, 6 listopada 2016

Tajemnicze podziemne kompleksy niemców na terenie Polski ...

Nie tylko tzw Riese , ale i inne podziemne miasta powinne ujrzeć światło dzienne . Na pierwszym miejscu umieścił bym podziemny kompleks ,
- Monowitz - Buna .
Niemcy sami podają kubaturę i długość tuneli , chodników  oraz połączenia z okolicznymi kopalniami . Ilość ofiar śmiertelnych , więźniów KL Auschwitz to przeszło 50 tyś ofiar . Oficjalnie zakłady chemiczne nigdy nie zbombardowane przez aliantów , rosjanie zajmują zakłady i przez rok rozminowują podziemia . Ich inwentaryzacja powala i kładzie na kolana kompleks Riese .
Następny podziemny kompleks to ,
- Rafineria Police .
 - 25 tys ofiar obozu  Stuthoff , kilka podziemnych gigantycznych komór nazywanych , podziemnym światem . Pływający obóz koncentracyjny Bremen Hawen cumuje w podziemnych hangarach . Z danych wynika iż w podziemiach może naraz przebywać 5 tyś osób , przeznaczenie nie znane do dzisiaj .
Kolejny gigantyczny podziemny projekt
- podziemna elektrownia - Młoty - Spalona ,
- nic oficjalnie nie wiadomo tylko domysły internautów oraz trochę materiałów z 1954 na tej podstawie powstała legenda , faktem jest 12 km wybetonowanych tuneli .
No i oczywiście
- Kowary - Krzaczyna oraz okoliczne sztolnie . Obszar pięć razy większy niż Riese , kopalnie uranu i podziemna montowania silników lotniczych . A przede wszystkim legendarna podziemna hala w której ma się znajdować "wirówka uranowa"...
- Kamienna Góra
- Kołobrzeg
- Babie Doły
- Wisełka
- Wolin
- Ketrzyn
- Konewka - Jeleń
- Ślęża - Gozdnica 
- Nowa Ruda -Słupiec
Co łączy te miejsca , wszystkie maja podziemne tajemnice związane z II WS oraz legendy dotyczące podziemnego świata . 
Oraz dziesiątki innych podziemnych tajemniczych budowli nieznanego przeznaczenia te , które wymieniłem byłem w nich osobiście na zaproszenie fascynatów i poszukiwaczy amatorów .
Zastanawia mnie ilość takich samych opowieści z terenu całej Polski . Nie jestem wstanie wszędzie dotrzeć , ale na pewno w przyszłym roku ,  Rzeszów , Mielec i ich podziemne fabryki samolotów .
Wszystkie te miejsca mają swoje tajemnice , moja propozycja jest następująca , aby na Naszym forum założyć dział o takich miejscach , gdzie każdy z Was będzie mógł przedstawić historię - Tajemniczego Podziemnego Miasta w Waszej okolicy .

Dopiero Kościół Katolicki wymyślił piekło ....

Kilka kolejnych dni w podróży . Kilka nowych miejsc jak i opowieści .Nowi ludzie ....
Jednak temat ten sam , te same opowieści legendy dotyczące podziemnych miast tworzonych przez niemców w czasie swojego panowania i depopulacji podbitych narodów . Chyba nie ma miejsca na terenie Polski gdzie by takowych nie było . Tzw kompleks Riese jest powielony w wielu miejscach . Jednak ich sława nie dorównuje tej z Dolnego Sląska  . Dlaczego ?. Moim zdaniem , były to tereny należące do niemców od wieków , na tym terenie odizolowanym od reszty kraju drążyli kopalnie już od XIII wieków . Historia okultyzmu , zabobonów , innowierstwa jest przebogata .Już od czasów Krzyżactwa znane są legendy o wilkołakach i strzygach , zamki przyozdabiane ich podobiznami . Najstarsza baśń mówiąca o powstaniu upadłych pochodzi z XV w , dotyczy powrotu Panów i Otwarcia Bram , krwawych rzek płynących brukami miast .... I to wszystko się spełniło , kolejne stulecia i kolejne pogromy i zawsze w imię Pana lub Panów . Od wieków ludzie czegoś szukali pod ziemią , wierzyli w podziemny świat . Dopiero Kościół Katolicki wymyślił piekło , czyli coś w co wierzy dwa miliardy ludzi na świecie , czyli podziemny świat istnieje pod różnymi nazwami ....
 
Dlatego wierzę w przekazy ustne szaleńców , zresztą sam jestem szaleńcem jak każdy z Nas , o istotach człekopodobnych o psich gębach i włochatych ciałach .

Eksperymenty medyczne pseudo eksperymenty niemców dowodzą dobitnie o ich dążeniach do stworzenia rasy Panów , ale nie byli pierwszymi o takich skłonnościach np .
- Egipcjanie
- Etruskowie
- Persowie
- Fenicjanie
- Grecy i inne cywilizacje Majowie , Hopi , Inkowie ....
Ich przywódcy mienili się bogami i w imię boskości zarzynali tysiące swych współplemieńców , a dla wrogów nie znali litości ...

I to samo czynili niemcy , Tysiąc Letnia III Rzesza splamiona krwią swych ofiar upadła jak domek z kart pozostawiając w liczbach miliony zamordowanych w imię Rasy Panów ....


wtorek, 1 listopada 2016

Riese nocą - Dariusz Kwiecien - 2016 -X

Nocne opowieści na tematy związane z Czarną Magią Riese  oraz wyprawy w teren przyciągają coraz więcej zainteresowanych . Temat Bartnika oraz Jareckiego przyćmiły całkowicie inne tematy np złoto i pochodne tematu . Teraz uczestnicy mieli niepowtarzalną okazje spotkać człowieka z dowodami ( podziękowania dla Przemka ) .Na pewno nasza współpraca zaowocuje kolejną książką . Trzy dni spędzone na terenie Sobonia - Zimnej Wody dają nam obraz jak wyglądał niemiecki mechanizm zagłady . Mrok , deszcz , ruiny i duch tych miejsc dają niezapomniane doznania w poznawaniu mrocznych tajemnic  sztolni otaczających nas gór  .

Pragnę bardzo podziękować nieznajomemu , który przyczynił się do tego iż marzenie dwóch niepełnosprawnych osób się spełni ,  poznają  tajemnice Riese .  Jeszcze raz bardzo dziękuję w imieniu swoim oraz Kasi i Tomka .