sobota, 2 kwietnia 2011

Konwój

"Wroclaw byl juz ostrzeliwany przez Rosjan,panowal nieopisany chaos,wiekszosc jencow znaszego transportu byla wykozystywana przy zaladunku niezliczonej ilosci skrzyn.Ja pracowalem nad kanalem,ktory prowadzil do Odry,z barek skrzynie ladowalismy na ciezarowki .byly one tynelem podziemnym transportowane w okolice dworca kolejowego,musze zaznaczyc iz pod miastem istniala siec komunikacyjna .Od ewakuacji obozu w Oswiecimiu i przewiezieniu nas do GrossRosen minelo juz trzy miesiace.Podczas kolejnego zaladunku niemcy dziwnie sie zachowywali byli nerwowi wystraszeni,skrzynie ktore mielismy ladowac byly nietypowe ,przypominaly wielkie klatki .Konwojeci mieli miotacze ognia,barka z ktorej je wyciagalismy wygladala jak okret wojenny byla opancezona .Wiezniowie ktorzy na niej byli byli dziwni jacys znieksztalceni.bylo ich kilku nastu,po wojnie sie dowiedzialem iz barka wraz z zaloga zostala przez niemcow zatopiona .Ten dziwny transport mielismy przetansportowac za miasto.Czekal tam na nas konwoj SS ,to juz po nas wiedzialem co robi sie z wiezniami gdy trzeba cos ukryc .Wyruszylismy noca jechalismy okolo godziny caly czas na poludnie w kirunku Czech.Skrzynia przy ktorej ja bylem byla uszkodzona  odnosilem wrazenie ze ktos jest w srodku.Z rozmow eskorty dowiedzialem sie ze jedziemy do jakiegos podziemnego miasta ato co jest w skrzyniach ma mic wplyw na wynik wojny ......Gdy odzyskalem przytomnosc bylem w rosyjskim szpitalu w miescie Swidnica niedaleko z tamtad na Wielka Sowe a dalej jest ...."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.