sobota, 2 kwietnia 2011
Poszukując 'skarbów'...
W 1988 roku gdy powołano mnie do wojska miało miejsce pewne zdarzenie, którego nie są w stanie wyprzeć się ani zaprzeczyć mieszkańcy Głuszycy gdyż było o tym bardzo głośno. W Głuszydy Górnej, na polu jednego z gospodarzy pojawiła się grupa wyposazona w koparki i wiertnice. Pracowali przez dwa dni, a pokłosiem ich pracy było wydobycie aluminiowej 'trumny'. Na owym polu pozostawili cały szprzęt, nie troszcząc się ani o samochody, a ni pozostałe sprzęty. Skrzynie załadowali na landrovera i udali się w kierunku Rzeczki. Cały czas towarzyszył im prawdopodobnie oficer bezpieki. Po drodze zatrzymali się na polach ówczesnego PGRu Sierpnica. Spotkali się tam z następną grupą. Byli w niej członkowie ówczesnych władz oraz dyrektor PGR. Bardzo żywo gestykulowali, wręcz kłócili się. Rozmowa dotyczyła znaleziska jak i podziemi. Po około 15 minutach podjechał bus na niemieckich numerach, przeładowano do niego skrzynie. Dwa dni po owym zdarzeniu zaczęły po Głuszycy krążyć plotki oodkopanym 'skarbie'. Wtedy po raz pierwszy doznałem co znaczy uczucie porażki i rozgoryczenia. Osoba, której barzdo ufałem okazała się jednym z uczestników owego spotkania. Został on ogarnięty gorączką poszukiwania 'skarbów'. Zresztą nie tylko on. Pewien notes, który mu przekazałem spowodował iż został on jednym z najbardziej wziętych 'odkrywców'. Z wiadomych względów nie podaję nazwisk, gdyż osoby te nadal mieszkają w Głuszycy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piszesz bardzo tajemniczo. Posiadałeś notes z informacją o skarbach, ale dokładnie nie wiesz co w tym notesie było napisane.Powierzyłeś ważny notes obcej osobie,nie robiąc wcześniej z niego notatek? To konfabulacje czy fantazja?
OdpowiedzUsuńTo był notes Jareckiego?
OdpowiedzUsuńNie obcej osobie bo autor napisał że znał ta osobę i to nie przelotnie i że się na niej zawiódł.Czytaj uważnie domektomek.Ta sytuacja pokazuje po raz koleiny,pewnie nie ostatni iż ludzi wypróbowanych jest szalenie niewielu.Można by napisać że samo życie bo takie sytuacje(zawodu ludźmi) zdarza się chyba wszystkim ale na pewno zdecydowanie za często.
OdpowiedzUsuń