...Nasza dalsza rozmowa przeszła na temat, który uwielbiałem, mianowicie prace na superżołnierzem. W tej dziedzinie Jarecki mógł gadać bez przerwy. Używał przy tym słów, których absolutnie nie rozumiałem. Teraz dopiero wiem, że chodziło o inżynierię genetyczną oraz transplantologię. Opowiadał o przeszczepach skóry włosów, operacjach prowadzonych na otwartym ciele oraz zdjętej pokrywie czaszki. Opowiadał mi o tym z taka pasją jakby sam to robił. Kiedyś otwarcie spytałem:
- Czy ty to robiłeś? Czy widziałeś to wszystko? W jaki sposób zdobyłeś te informację??
Na ogół odpowiadał po niemiecku, bądź zaczynał śpiewać. Raz tylko wspomniał:
- Zanim wszystko się zaczęło, pracowałem w pięknej białej sali z jasnym oświetleniem. Nieśliśmy pomoc ludziom.
Mniemam, że chodziło o salę operacyjną. Do tego tematu najchętniej wracałem na Soboniu, lecz on w tym miejscu milczał, tam nigdy o tym nie wspominał. Często mówił:
- Popytaj ludzi, którzy byli tu pierwsi. Co widzieli i co ich ganiało po lasach. Czy nikt w tamtych latach nie uciekał przed wilkami? A czy wilk wszedłby do środka miasta w biały dzień latem? Czy wilk rzucałby się na ludzi, w momencie, gdy w lesie było pełno zwierzyny? Czy wilk uciekałby wzdłuż torów, gdy z drezyny strzelaliby do niego żołnierze? Popytaj o to wszystko, tych, którzy byli tu pierwsi.
Od dziecka byłem karmiony tymi opowieściami. Moja własna matka zamiast bajek opowiadała mi historie jak to dziwna włochata istota przypominająca wilka podeszła pod nasz dom, czuć było nawet jej smród. Działo się to w biały dzień - oficjalna wersja na dzień dzisiejszy - wilk...
Bardzo Ciekawe...,za krotko
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie jeszcze w latach 80- tych na terenach Pieszyc (obok Dzierżoniowa ) ludzie mówili o wilkach w lesie chociaż leśnicy zaprzeczali twierdząc iż na tych obszarach nigdy nie występowały...
OdpowiedzUsuńDaje do myślenia na pewno.
OdpowiedzUsuń