Mężczyzna wrostu około 174 cm, wiek między 55-65 lat. Wychudzony, na twarzy głębokie zmarszczki, na lewym przedramieniu tatuaż przypominający numer obozowy. Na głowie oraz twarzy liczne blizny. Nigdy nie widziałem go bez płaszcza, noisł żołnierski szynel. Buty jakie nosił przypominały mi zawsze buty orotpedyczne - teraz wiem, że takich butów używało się w zakładach chemicznych. Jego skóra była szara, wysuszona. Nigdy nie uścisnął mi dłoni mimo iż często próbowałem podać mu rękę na powitanie. Posługiwał się kilkoma językami, znał historię, pojęcia medyczne, geografię. Sprawiał wrażenie człowieka inteligentnego i wykształconego. Nie wiem czy jego szaleństwo było następstwem przeżyć, czy też była to udana mistyfikacja. Niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że pojawienie się Jareckiego nie było przypadkowe. Miejsca, które mi pokazywał, po dziś dzień nie zostały dokładnie zbadane. Wszyscy poszukiwacze z uporem maniaka penetrują okolice Osówki, Włodarza, Rzeczki - traktując marginalnie pozotałe obiekty. Poniekąd na Soboniu, Mosznej, górez Anny czy Jugowicach - wszystkie mozliwe dowody istnienia wyrobisk, sztoli zostały starannie zniszczone. Lata 60. i 80. to okres kiedy najwięcej czasu poświęcono na niszczenie istniejących dowodów podkreślających ogrom kompleksu. Uważam, że pozostawienie Osówki oraz Włodarza miało na celu odwrócenie uwagi od miejsc, które wskazywał Jarecki.Przypuszczam iż jego zadanie polegało na wskazaniu mi właściwego kierunku poszukiwań. Często gdy chodziliśmy po lesie zatrzymywał się i używał słów których do dziś nie rozumiem. Wskazywał ręką na jakiś obiekt w lesie, mówiąc przy tym "właśnie patrzysz na rozwiązanie tajemnicy, masz je przed czubkiem nosa". Często zdrzało się to na Soboniu. Zresztą nie tylko on wskazywał na Soboń jako klucz. Kilka osób, które przedstawiły mi swoje najbardziej zagadkowe i tajemnicze relacje, dotyczą właśnie Sobonia. Sama Głuszyca ze swoimi miejscami koncentracji jeńców oraz jako baza materiałowa, nigdy nie została dokładnie przebadana ani zarchiwizowana. Wiedza jaką przekazał mi Jarecki (jego prawdziwe nazwisko nie jest mi znane - mogę się jedynie domyślać kim był) wydaje się być wariactwem, czymś czego nie można udowodnić. Jednak część dotycząca infrastruktury naziemnej o częsci podziemnej i udokumentowana przez wielu badaczy. Jeśli chodzi o niesamowite opowieści kilkunastu "szaleńców" to pokrywają się one, pochodzą one nie tylko z Polski ale z całej Europy.
Jarecki wprowadzał mnie w swój świat tajemnic przez około 10 lat. Początkowo nic z tego nie rozumiałem, dopiero z czasem zacząłem doceniać wagę tej wiedzy. Po jego odejścu na nowo zacząłem penetrować i poznawać okolicę, w której się wychowałem. Obraz dopełniały opowieści innych - szczególną rolę odegrał tu mój ojciec. Wszyscy moi sąsiedzi opowiadali o tunelach, sztolniach i podziemnym mieście, tajemniczym laboratorium gdzie prowadzono eksperymenty na ludziach i zwierzętach. Od dziecka moje zainteresowania skupiały się wokół tego tematu. Jestem bardzo rozczarowany, że obecnie wiele osób zaprzecza istnieniu Jareckiego mimo tego, że wszyscy byli świadkiem jego obecności, a często słuchaczami jego opowieści.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń...znał go Pan 10 lat?...z czego się utzymywał?...gdzie mieszkał?...miał rodzinę?...można więcej informacji?...często konczy Pan wątek mówiąc że wróci do niego by kontynuować, a po tym cichosza:)...proszę o odp..
OdpowiedzUsuń