niedziela, 5 maja 2013

Oby nigdy wiecej

Nigdy mnie nie utożsamiajcie  z  różdżkarzami , jasnowidzami , ezoterykami  i innymi błaznami od światłej strony mocy . Znacie mnie jestem zwykłym prostakiem dążącym do prawdy  , można mnie orżnąć na kasę lub wydymać z fantów , ale nigdy nie przystąpię do oszołomów z pod znaku dyndadełka . Wole moje hybrydy niżeli brednie o piątym wymiarze . Od jutra jestem z Wami .

8 komentarzy:

  1. pytałem czy potwierdza pan doniesienia tvn 24 o nowym odkrytym chodniku w Riese.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wolę "hybrydy" od "dyndadełek". Wracaj...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sylwester to tylko doniesienia jasno widzów inni wiedza o tym od dawna .

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam !Panie Darku kto tak bardzo pana "wkurzyl "? Jest pan dobry w tym co robi ,z tego co zrozumialam , nie brakuje panu dobrego wczucia w poszukiwaniu ukrytych prawd . Strata by bylo , gdyby wygasla pasia do tajemnic trzeciej rzeszy . Osobiscie zawdzieczam ci wiele ! Nie rozumialam tego co sie dzieje wokol nas aktualnie . Teraz moge dac sobie logiczn sens chronologiczny i ciaglosc .Coz z przykroscia musze dodac ze po wnikliwej analze do rozczkarz moge dodac historie , politike ,religie i nauke jako najwieksza "ladacznice " Nie znalazlam prawd absolutnych do tej pory , ale coz jestem tylko gospodynia domowa . Zycze powodzenia ! Dziekuje !

    OdpowiedzUsuń
  5. Badania terenowe w mieście Głuszyca, województwie dolnośląskim.
    Informator to młoda dziewczyna, urodziła się 1987roku w
    Głuszycy. Do Głuszycy sprowadzili się jej dziadkowie którzy
    tutaj się poznali, dziadek pochodził z okolic Kalisza a babcia z obecnych terenów za wschodniej granicy polski.
    Okoliczności wywiadu: Wywiad został przeprowadzony w mieście Głuszyca.Panie siedziały na ławce
    przy stacji kolejowej.
    Ksiądz Molenda zdaniem dziewczyn to miły starszy człowiek który lubi chłopców. Zapytane co rozumieją pod słowami „lubi chłopców” odparły, że ma podobno ciągoty seksualne do chłopców. Gdy się dowiedziały, że przeprowadziłem wywiad z owym księdzem z uśmiechem spytały się czy przypadkiem nie łapał mnie za kolano.

    Emeryt, wiek 75 lat.
    Informator to starszy człowiek który w wieku siedemnastu lat przyjechał do Głuszycy wraz z rodzicami poszukującymi pracy. Rodzina informatora jaki i on sam pochodzi z okolic Warszawy. Pan Marian pracował w tutaj w zakładach włókniarskich aż do emerytury. Wywiad został przeprowadzony na ławce mieszczącej się przy
    zespole szkół w Głuszycy. Części wywiadu towarzyszyła
    sąsiadka informatora która niestety nie chciała się przedstawić i wyraźnie nabrała podejrzeń do mojej osoby gdyż wypytywała mnie natrętnie w jakim celu i dla kogo przeprowadzam badania. Następnie owa sąsiadka oddaliła się „ukrywając się za okolicznym żywopłotem i skwapliwie nasłuchując. Sam informator wydawał się być szczery i otwarty w swych wypowiedziach. Nie zauwarzyłem aby się denerwował czy wykonywał jakieś gwałtowne ruchy. Cały czas spokojnie odpowiadał na pytania niejednokrotnie opowiadając historie nie dotyczące wywiadu.
    „W Głuszycy był szpital ale teraz nic nie ma”
    „Ulicą szła woda w 1997 i 1947.” Informator zapytany o
    powódź z 1947 wyjawił, że nie wylała wtedy rzeka w było
    wielkie oberwanie chmury.
    3. Opowiadania wojenne „Tu nie było działań wojennych, jedynie co to zostawili w lasach dużo broni i amunicji”.
    „Każdy coś chce zarobić to piszą że coś wjechało do Osówki i nie wyjechało” w Osówce zdaniem informatora miały być budowane pociski które miały dolecieć do USA.
    „Armia Czerwona rozszabrowała wszystko, grabili tak długo
    aż nie wywieźli wszystkiego.”


    Emerytka, wiek około 70 lat.

    Informatorka to starsza kobieta która w roku 1959 przyjechała do Głuszycy jako młoda kobieta wraz z najbliższą rodziną w poszukiwaniu pracy. Opowiadała o okolicznych siedzibach Hitlera tzn. Osówce i Walimiu które jak twierdzi są połączone podziemnymi korytarzami z Berlinem. Sąsiadka obecna podczas wywiadu, która do Głuszycy sprowadziła się w 1949 wspominała, że mieszkania stały puste ale zamknięte, szło się i je zajmowało ale przed tym wchodzili tam ludzie z administracji i zabierali wszystko co cenniejsze. Informatorka opowiadała o budynkach stojących po drugiej stronie ulicy gdzie dziś mieszczą się drobne zakłady. Niegdyś w nich mieszkali Jeńcy, później zostały przerobione na żłobek a następnie kupili prywatni przedsiębiorcy.Kobiety wspominały o kobiecie Niemce, niestety już nieżyjącej, która została tu po wojnie gdyż wyszła za mąż za szewca Polskiego żyda. Owa Pani nazywała się najprawdopodobniej Gertruda Borenszkin.„Był tu taki jeden, podobno bardzo mądry chłopak, który na studiach dostał bzika. Śmiali się z niego że łazi po masło do Nowej Rudy a po chleb do Wałbrzycha.”


    OdpowiedzUsuń



  6. Emerytka, wiek około 70 lat.

    Informatorka to starsza kobieta która w młodym wieku
    przyjechał do Głuszycy w 1951r. w poszukiwaniu pracy z pod
    Bydgoskiej wsi. Do Głuszycy trafiła za sprawą wujka, który tu przybył i pościągał swoją rodzinę.Opowiadała że gdy przyjechała była „ciufcia” która
    jechała z Jedliny Zdrój przez Głuszyce i Głuszycy Górną do
    kopalni Osówki. Owa „ciufcia” przewoziła jeńców którzy
    dojeżdżali z tych miejscowości do pracy przy budowie
    Osówki.
    Informatorka opowiadała, że na pogrzeb odbywający się w
    Jedlinie przyjechał wuj jej sąsiadki który pracował w Osówce w czasie wojny jako jeniec wojenny. Ludzie pytali go o tamte wydarzenia i o cel tej budowli jednak on zawsze odpowiadał wymijająco.Pani twierdzi, że bał się o swoje życie bo został zastraszony przez Niemców.Podobno także istnieje tutaj tunel z kościoła w Głuszycy
    Górnej do położonego po drugiej stronie ulicy obecnego
    sklepu. Innymi pozostałościami niemieckiej obecności
    związanej z wojną są liczne bunkry w okolicznych lasach o
    których wspomniała informatorka.Istnieje również tutaj historia o pociągu który w czasie wojny wyjechał z Wrocławia w kierunku Świebodzic jednak gdy wjechał w pobliskie góry ślad po nim zaginął.Pani zapytana o to jak przebiegało wysiedlenie Niemców odpowiedziała „Polacy wchodzili i mówili 5 minut i wypierdalać”.

    Informator to starszy człowiek który w wieku dwudziestu jeden lat przyjechał do Wałbrzycha w 1960r. w poszukiwaniu pracy z Poznania. W Wałbrzychu zaoferowali mu kilka ofert prac z której wybrał tą w Głuszycy jako nauczyciel wychowania fizycznego oraz ZPT w szkole podstawowej nr.1.Informator w 1972 stracił nogę w wyniku choroby „bigera” a w 2004 przeżył porażenie mózgowe które ograniczyło jego zdolności ruchowe oraz umysłowe.Pan Wiesław jak sam mówi nigdy się nie interesował tutejszymi legendami czy historią, jednak zdołał sobie przypomnieć, istnieją tutaj skałki widokowe które niegdyś były naturalnymi balkonami przy których jak ktoś mu opowiadał
    było kasyno oficerskie, wojsk niemieckich. Później to kasyno Niemcy wysadzili w powietrze a teraz pozostały same skałki.Wiesław wspomniał, że usłyszał kiedyś historię o pociągu wiozącym wielkie już kilkudziesięcioletnie drzewa, mające
    jeszcze korzenie trzymane w czymś co przypominało donice.
    Pociąg wjechawszy w okolice Osówki i Walimia nigdy stamtąd
    nie wyjechał. Jak twierdzi mój informator Niemcy
    potrzebowali tych drzew do ukrycia jakiś sztolni lub czegoś podobnego. O Osówce mój informator słyszał jeszcze że miały być tam budowane rakiety niestety nie zdołał sobie przypomnieć ich nazw.

    OdpowiedzUsuń


  7. Emeryt, wiek 72 lata.

    Pan ma wykształcenie średnie a do Głuszycy przyjechał za pracą z centralnej polski. Tutaj się osiedlił jako
    kawaler w latach 47 i niedługo później poznał swoją żonę.
    „Na zamku rogowiec mieszkali zbójnicy a w nocy podobno coś
    tam straszy.” Informator zdradził mi, że za młodych lat gdy tam chodził znalazł w grocie tego zamku miecz, który do tej pory przechowuje w domu.Informator opowiadał legendę o kapliczce w Głuszycy Górnejpod wiaduktem kolejowym. Gdy budowano w 1937 roku ów wiadukt pracowali tam więźniowie. Jeden z nich odkładał kamienie i zaprzysiągł sobie, że jeśli przeżyje to przyjedzie
    tutaj później i wybuduje z tych odkładanych kamyczków
    kapliczkę na cześć Matki Boskiej która jak sądził ochroni go przed śmiercią. Więzień ten przeżył, zarówno więzienie jak i całą wojnę, przyjechał w roku 1946 do Głuszycy i pod
    wiaduktem kolejowy i wybudował kapliczkę która podobno
    stoi tam do dziś.Informator twierdzi że z jednego kościoła w Głuszycy Górnej który w pierwotnej postaci powstał już w trzynastym wieku prowadzi tunel łączący kościół z wsią Walim. Ten tunel zbudowała ludność Głuszycy która w obawie przed najazdem Turków chciała mieć drogę ucieczki. Jak twierdzi informator
    obecnie ten tunel praktycznie już nie istnieje gdyż się zawalił bądź ktoś to zrobił umyślnie.Mój informator wspomniał również o cmentarzu mieszczącymsię gdzieś w lesie w drodze do Osówki (nie potrafił mi
    sprecyzować dokładnej jego lokalizacji) na którym są
    pochowane ofiary faszyzmu pracujące przy kompleksie
    Osówki.Informator pamięta że jego już nieżyjący sąsiad opowiadał mu że w Głuszycy po wojnie przez jakiś krótki czas żył żyd który podobno pracował przy budowie podziemnego Miasta Osówki. Ludzie jak wspomina podobno go wypytywali co tam robił i czym się zajmował a ten milczał jak grób. Któregoś dnia „znikł jak kamfora”.Informator twierdzi, że w gminie Głuszyca znajdował się niegdyś cmentarz żydowski. Cmentarz ten zniszczył i przerobił
    na skwerek ksiądz Molenda, a w jego ogrodzie po dziś dzień
    stoi ozdoba jednego z grobów.

    Znalezione w necie: student II roku etnologi zaocznej
    2005

    OdpowiedzUsuń
  8. drogi panie Darku; z dużą ciekawością czytuję i oglądam pana. I trochę mi szkoda, że pan dość brzydko uogólnia chyba (może przez jakieś złe doświadczenia) - nie wiem, czym dla pana jest "ezoteryka", ale niektóre z tych, jak pan pisze , "bredni" są równie prawdziwe, jak co poniektóre historie dotyczące Riese. I wbrew pozorm - zapewne całkiem niedaleko mają niektóre z historii Riese od "ezoteryki". Piszę właściwie z życzliwości, bo traktując nas wszystkich ("ezoteryków", do których się zaliczam), jako oszołomów - odbiera pan sobie sporą część tortu "wiedzy".

    A szkoda, bo szczerze kibicuję - niestety nie udało mi się być na ostatnim zjeździe w Książu - mam nadzieję na następny...

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.