poniedziałek, 6 maja 2013

Johan Georg

Strażnik Straży Przemysłowej w ZPB Piast Głuszyca od 1945 do 1949 , nr leg NSDAP 345 271 , nr leg SS Totenkopf  792 883 , strażnik KL Gross Rosen , emeryt od 1986 . Konserwator łącznicy telefonicznej ZPB Piast do 1981 , po stanie wojennym działacz PZPR w Głuszycy , następnie po upadku komuny członek ZHN oraz Solidarności kolejne partie są mi nie znane jednak teraz wyznaje teorie zamachu Smoleńskiego z ramienia PiS jest szanowanym mieszkańcem  pewnego osiedla nazwisko obecne jest powszechnie znane lecz ja ze względów prawnych nie mogę go opublikować . Stawiam na Kończynę .  

6 komentarzy:

  1. Dlaczego wcale mnie ta historia nie dziwi? podejrzewam, że ten pan nie jest żadnym wyjątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. artykuł onet.pl
    m.onet.pl/wiadomosci/swiat,7f970

    OdpowiedzUsuń
  3. One nigdy nie zestarzeją się i nie umrą. W każdym razie, nie umrą ze starości. Zdolne są do regeneracji. Nie znają chorób i starczej niemocy... Wiecznie młode i wiecznie zdrowe... Kim one są? Wytworem fantazji pisarzy? Nie, to kolejny wytwór przyrody, który łamie jej prawa oraz stanowi wyjątek, który, być może, pozwoli zbliżyć się do tajemnicy wiecznego życia.

    Poznajcie je: oto nieśmiertelne meduzy Turritopsis nutricula. Ci malutcy mieszkańcy mórz, (ich rozmiar nie przewyższa 5 mm), mogą dokonać prawdziwej rewolucji w świecie nauki. Ich unikalna zdolność do zarządzania własnymi genami wydaje się niewiarygodna: w razie zagrożenia lub po zakończeniu dorosłego cyklu płodnego, meduzy mogą „odwrócić bieg czasu” przechodząc do dziecięcego stadium rozwoju i w ten sposób dosłownie zacząć życie na nowo.

    Zoolog Dmitrij Isonkin opowiedział Głosowi Rosji zadziwiającą historię odkrycia niezwykłych zdolności tych meduz:

    W nauce często zdarza się, że do najbardziej ciekawych odkryć dochodzi zupełnie przypadkowo. Włoski zoolog Fernando Boero z Uniwersytetu Salento przeprowadził szereg doświadczeń z przedstawicielami meduz z gatunku Turritopsis nutricula. Wcześniej ich badaniem praktycznie nikt się nie zajmował, dlatego, że miały niepozorny wygląd i niczym szczególnym się nie wyróżniały. Kiedy doświadczenia się zakończyły, on wyjechał w delegację, a akwarium z niepozornymi żyjątkami pozostawił bez opieki. Kiedy Boero wrócił, woda z akwarium wyparowała, a wszyscy jego mieszkańcy zginęli. Ale tu właśnie zaczyna się najbardziej interesując część tej historii. Boero zdecydował się zbadać pozostałości meduz pod mikroskopem... i jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że one wcale nie zginęły! One przeszły do stadium larw, odrzucając czułki. Naukowiec zdecydował, że przeniesie je do akwarium z wodą. Po pewnym czasie doszło do czegoś niezwykłego: „martwe” larwy zmieniły się w polipy, a z kolei one znów zmieniły się w meduzy. Tak zaczęło się wielkie badanie cyklu życiowego i regeneracji tych meduz.

    W tej chwili wielu naukowców uważa, że meduzy-hydroidy z gatunku Turritopsis nutricula są jedynym organizmem na Ziemi, który zdolny jest do samodzielnego odmłodzenia. Dany cykl mogą one przechodzić nieskończoną ilość razy, co czyni je praktycznie nieśmiertelnymi. Oczywiście, istnieją jeszcze naturalni wrogowie. Jednak te meduzy rzeczywiście mogą żyć wiecznie. A w określonych warunkach zdolne są zachwiać równowagę oceanu, co może stanowić poważne zagrożenie.

    Jednak póki co, naukowców interesuje tylko jedno: jak wykorzystać te maleństwa w celu stworzenia „tabletki wiecznego życia”? Cel to kuszący, od wieków zajmujący ludzkie umysły. Kto wie, może te maleńkie meduzy są kamieniem filozoficznym, który podaruje przyszłym pokoleniom wymarzoną nieśmiertelność.

    http://polish.ruvr.ru/2013_05_06/Czy-na-Ziemi-istnieja-niesmiertelne-organizmy/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dekada Literacka 1992, nr 13 (49)


    HENRYK GRYNBERG
    Książki dzieciństwa, którego nie miałem.
    (...)
    Wiosną 1946 roku mój szczęśliwy los zaprowadził mnie do sanatorium dziecięcego w Otwocku, gdzie znalazłem ,,Herojów”: Prometeusza, Tezeusza, Herkulesa, Dedala i. Ikara. Była to najpiękniejsza książka mojego życia. W sanatorium trzymano mnie przeszło miesiąc i przez cały czas czytałem tę książką — tam i z powrotem. Nic innego nie chciałem wziąć do ręki i cierpiałem okropnie w godzinach przymusowego leżakowania, kiedy wychowawczyni czytała nam coś zupełnie niezrozumiałego ,,O krasnoludkach i sierotce Marysi”.

    Chętnie natomiast słuchałem opowiadań Edmonda Amicisa z książki zatytułowanej ,,Serce”, którą czytano nam, żydowskim dzieciom-rozbitkom, w prewentorium w Głuszycy niedaleko Wałbrzycha zimą 1946—47 roku. Uczyły one czegoś podobnego jak opowieści podlaskiego księdza katechety i słuchaliśmy ich z przejęciem.

    Jedyna naprawdę dziecinna książka, jaką w życiu przeczytałem to ,,Trzej muszkieterowie”. Było to w Helenówku pod Łodzią, w domu dziecka (który założył przed wojną Chaim Rumkowski, późniejszy „król” łódzkiego getta). Porthosem został najsilniejszy z nas i najbardziej wojowniczy Chaim Preter, Aramisem najinteligentniejszy Rysiek Lubelski, d'Artagnanem najszybszy i najzręczniejszy Władek Rybko, a ja zostałem Athosem, bo nie byłem ani” najsilniejszy, ani najsprytniejszy, ani nawet najinteligentniejszy, ale ta niewinna mistyfikacja nie uszła mi bezkarnie i właśnie jak Athos drogo potem płaciłem za unoszenie się honorem — i w karierze, i w stosunkach z kobietami. ,,Ostatni Mohikanin”, z którego losem również mogę się utożsamić, nie jest dla mnie dziecinną lekturą.
    (...)



























    OdpowiedzUsuń
  5. http://wpolityce.pl/wydarzenia/52969-lowcy-nazistow-w-akcji-93-letni-straznik-obozu-auschwitz-zostal-zatrzymany-prokuratura-postawi-mu-zarzut-wspoludzialu-w-morderstwie

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.