Szanowny Panie Darku,
Od dłuższego czasu przeglądam Pana blog oraz oglądam filmy z Pana
udziałem.
Pragnę podzielić się kilkoma ważnymi informacjami, które pochodzą z
2012 roku i jak na razie mają charakter jednoźródłowy:
„Jaroszewicz był szefem PRZEDSIĘBIORSTWA POSZUKIWAŃ TERENOWYCH,
odnalazł dokumentację całego kompleksu REISE. Chciał wszystko
ujawnić na konferencji prasowej którą zwołał na poniedziałek. Nie
doczekał jej, ponieważ przeddzień został zamordowany. Do dnia
dzisiejszego nie odnaleziono sprawców, a zaniedbania podczas
prowadzenia śledztwa były rażące. Parę lat później miał powtórnie
zbadać sprawę wydział X na policji, ale okazało się że dowody i
zabezpieczone ślady zginęły z policyjnego archiwum.
W roku 1945 po klęsce III Rzeszy do Radomierzyc (Radiemeritz) koło Zgorzelca przybyła inspekcja wojskowa PRL pod dowództwem płk. Piotra Jaroszewicza, któremu towarzyszył Jerzy Fonkowicz i Władysław Boczoń. Zamierzali przeszukać ogromne niemieckie archiwum dokumentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA; niem. Reichssicherheitshauptamt). Oprócz Radomierzyc przeglądnięto również dokumenty RSHA zgromadzone w dwóch innych miejscowościach: Czocha (niem. Tzschocha) na południe od Zgorzelca i Książ (niem. Farstenstein) koło Wałbrzycha. Kpt. Włodzimierz Furyk prywatnie dobry znajomy Piotra Jaroszewicza wiele razy w gronie swoich dobrych znajomych (i nie tylko) opowiadał o wielu ciekawych sprawach dotyczących ,,Radomierzyc'', również o akcjach wywiadu niemieckiego w czasie II wojny światowej, który prowadził szeroko zakrojone akcje skierowane na znalezienie i przejęcie zasobów finansowych krajów okupowanych w tym Polski (np. aktywów Polskiej Ligi Morskiej i Kolonialnej, ZUS) zabezpieczonych przed wybuchem wojny. Opowiadał również o poczynaniach w tym zakresie innych wywiadów głównie sowieckiego, w którym miał delikatnie mówiąc wielu znajomych i ,,przyjaciół'' (to gadulstwo zresztą skończyło się dla niego przykrymi konsekwencjami ale to inna historia). Papiery z Radomierzyc, Czochy i Książa pojechały pod koniec lipca 1945 r. specjalnym pociągiem do ZSRR (liczącym aż 34 wagony towarowe!). Było tam w sumie 300000 teczek. Każda po 250 stron. 20000 teczek wywiadu wojskowego, 50000 teczek sztabu generalnego, liczące 150 teczek akta Leona Bluma oraz archiwum rodziny Rothschildów. Oprócz tego był tam ogromny zbiór dokumentów dotyczących kolaboracji Francuzów z Niemcami, postępowania Niemców z mniejszościami i z innymi narodami, w tym z Żydami i Polakami oraz duży zespół dotyczący Holandii. Były tam również informacje o akcjach prowokowanych przez niemieckie tajne służby w kontekście przejmowania zasobów finansowych i skarbów kultury w państwach okupowanych przez III Rzeszę (w tym w Polsce). O istnieniu tych dokumentów przypomniał w latach 90. wiceprzewodniczący Komitetu Archiwów Rosji Anatol Prokopienko. Złożone były one w Moskwie, w budynku przy ul. Wyborskiej 3. Część dokumentów pochodzących z Radomierzyc, Czochy i Książa, Rosja sprzedała Zachodowi, w tym Holandii (symbolicznie przekazano dokumenty 7 czerwca 2001 r. przy okazji wizyty królowej Beatrix w Rosji). W latach 50 i 60. na podstawie tych materiałów szantażowano i werbowano do współpracy ze służbami specjalnymi państw tzw. „demokracji ludowej” wielu Francuzów, Holendrów i obywateli innych państw Europy Zachodniej, a może i nie tylko Europy. Poza wywiadem sowieckim dokonywały tego także PRL-owskie służby specjalne. PRL-owski wywiad wojskowy miał w latach 50. najlepszą siatkę agenturalną właśnie we Francji. Czyżby był to przypadek? Szczerze wątpię. Do lat 90-tych dożyły tylko te 3 osoby przeglądające radomierzyckie archiwum lub mające wiedzę na ten temat. Wszystkie trzy zostały zamordowane przez nieznanych sprawców; ofiary torturowano przed śmiercią. Piotra Jaroszewicza i jego żonę zabito w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. W nocy z 11 na 12 stycznia 1993 r. zamordowano Tadeusza Stecia, a Jerzego Fonkowicza 7 października 1997 r. W żadnym z tych zabójstw śledztwo nie wykazało motywu rabunkowego. Wiedza Stecia na temat Radomierzyc pochodziła od Piotra Jaroszewicza i okazała się dla niego zabójcza
W roku 1945 po klęsce III Rzeszy do Radomierzyc (Radiemeritz) koło Zgorzelca przybyła inspekcja wojskowa PRL pod dowództwem płk. Piotra Jaroszewicza, któremu towarzyszył Jerzy Fonkowicz i Władysław Boczoń. Zamierzali przeszukać ogromne niemieckie archiwum dokumentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA; niem. Reichssicherheitshauptamt). Oprócz Radomierzyc przeglądnięto również dokumenty RSHA zgromadzone w dwóch innych miejscowościach: Czocha (niem. Tzschocha) na południe od Zgorzelca i Książ (niem. Farstenstein) koło Wałbrzycha. Kpt. Włodzimierz Furyk prywatnie dobry znajomy Piotra Jaroszewicza wiele razy w gronie swoich dobrych znajomych (i nie tylko) opowiadał o wielu ciekawych sprawach dotyczących ,,Radomierzyc'', również o akcjach wywiadu niemieckiego w czasie II wojny światowej, który prowadził szeroko zakrojone akcje skierowane na znalezienie i przejęcie zasobów finansowych krajów okupowanych w tym Polski (np. aktywów Polskiej Ligi Morskiej i Kolonialnej, ZUS) zabezpieczonych przed wybuchem wojny. Opowiadał również o poczynaniach w tym zakresie innych wywiadów głównie sowieckiego, w którym miał delikatnie mówiąc wielu znajomych i ,,przyjaciół'' (to gadulstwo zresztą skończyło się dla niego przykrymi konsekwencjami ale to inna historia). Papiery z Radomierzyc, Czochy i Książa pojechały pod koniec lipca 1945 r. specjalnym pociągiem do ZSRR (liczącym aż 34 wagony towarowe!). Było tam w sumie 300000 teczek. Każda po 250 stron. 20000 teczek wywiadu wojskowego, 50000 teczek sztabu generalnego, liczące 150 teczek akta Leona Bluma oraz archiwum rodziny Rothschildów. Oprócz tego był tam ogromny zbiór dokumentów dotyczących kolaboracji Francuzów z Niemcami, postępowania Niemców z mniejszościami i z innymi narodami, w tym z Żydami i Polakami oraz duży zespół dotyczący Holandii. Były tam również informacje o akcjach prowokowanych przez niemieckie tajne służby w kontekście przejmowania zasobów finansowych i skarbów kultury w państwach okupowanych przez III Rzeszę (w tym w Polsce). O istnieniu tych dokumentów przypomniał w latach 90. wiceprzewodniczący Komitetu Archiwów Rosji Anatol Prokopienko. Złożone były one w Moskwie, w budynku przy ul. Wyborskiej 3. Część dokumentów pochodzących z Radomierzyc, Czochy i Książa, Rosja sprzedała Zachodowi, w tym Holandii (symbolicznie przekazano dokumenty 7 czerwca 2001 r. przy okazji wizyty królowej Beatrix w Rosji). W latach 50 i 60. na podstawie tych materiałów szantażowano i werbowano do współpracy ze służbami specjalnymi państw tzw. „demokracji ludowej” wielu Francuzów, Holendrów i obywateli innych państw Europy Zachodniej, a może i nie tylko Europy. Poza wywiadem sowieckim dokonywały tego także PRL-owskie służby specjalne. PRL-owski wywiad wojskowy miał w latach 50. najlepszą siatkę agenturalną właśnie we Francji. Czyżby był to przypadek? Szczerze wątpię. Do lat 90-tych dożyły tylko te 3 osoby przeglądające radomierzyckie archiwum lub mające wiedzę na ten temat. Wszystkie trzy zostały zamordowane przez nieznanych sprawców; ofiary torturowano przed śmiercią. Piotra Jaroszewicza i jego żonę zabito w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. W nocy z 11 na 12 stycznia 1993 r. zamordowano Tadeusza Stecia, a Jerzego Fonkowicza 7 października 1997 r. W żadnym z tych zabójstw śledztwo nie wykazało motywu rabunkowego. Wiedza Stecia na temat Radomierzyc pochodziła od Piotra Jaroszewicza i okazała się dla niego zabójcza
witam panie Darku
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że w tym miejscu ale nie wiem gdzie to wkleić
ostatnio na Nautiliusie pojawił się następujący artykuł:
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2649
być może ma to zw. z tymi istotami, które Pan tu opisuje...
od razu skojarzyło mi się to z Riese dlatego podsyłam
Tak !!! Od dawna w Polsce grasuje seryjny samobójca !!!Mówiłem Ci o Jaroszewiczu już kiedyś ,pisał pamiętnik ,i ten list to potwierdza,chciał ujawnić wszystkie szczegóły do których dotarł ,dlatego zginął .Władze i rządzący tym krajem ludzie muszą być bardzo mocno powiązani i wciągnięci w tzw."układ"ponieważ nic w kierunku wyjaśnienia dziwnych zabójstw i odkrycia tajemnicy która ściśle otacza ten temat nie robią a wręcz blokują i starają się ukryć prawdę przed społeczeństwem !!! DLACZEGO ???!!! Ludzie którzy są za blisko odkrycia "tego czegoś " po prostu giną ,tylko dlaczego tyle lat po wojnie nie możemy jako NARÓD ! dowiedzieć się prawdy. Czy tzw."Układ "na to nie pozwala czy skorumpowana władza woli mieć kontrolę nad wszystkim? Skoro tacy ludzie jak pan Jaroszewicz i jego żona giną i nic się w wyjaśnieniu tego morderstwa nie robi a wręcz zamazuje niektóre fakty to KTO MUSI za tym stać ???!!! Pomyślcie tylko ??? Zabicie jednego ,dwóch czy kilku ludzi którzy za bardzo się wychylają albo chcą ujawnić swoją wiedzę nie stanowi dla NICH problemu . TO W JAKIM KRAJU MY ŻYJEMY ??? KTO NAMI RZĄDZI ??? I kto za tym stoi ???!!! A odbiegając od tematu obecne "samobójstwa" Leppera i całej reszty ( a będzie tego kilkadziesiąt osób ) ??? Czy już nie za dużo tego ???
OdpowiedzUsuńhttp://www.mybook.pl/22/0/bid/65
OdpowiedzUsuńMożliwe, że tutaj można znaleźć kilka tropów w tej sprawie. Śmierć Jaroszewiczów to jedna z mrocznych tajemnic IIIRP i wierchuszki żydowskiej, która rządzi Polską do dziś.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJEST WIELE NA TEN TEMAT :----Misja Jaroszewicza
OdpowiedzUsuńPod koniec lat 70. XX wieku na ślad radomierzyckiego archiwum trafił Jerzy Rostkowski, pisarz i dokumentalista. Spotkał się wtedy ze znanym sudeckim przewodnikiem Tadeuszem Steciem. A po jego śmierci rozmawiał jeszcze z przyjaciółmi Stecia - Henrykiem Piecuchem i Andrzejem Nowickim. Steć, współpracownik służb wywiadowczych, ujawnił, że w 1945 r. odwiedził Radomierzyce w poszukiwaniu zdeponowanych tam dokumentów. Pałac, nietknięty podczas wojny, został opuszczony przez mieszkańców. Pozostali natomiast okoliczni autochtoni, którzy wspominali, że przez ostatnie miesiące w majątku mieszkali również jacyś obcokrajowcy, prawdopodobnie Francuzi. Widzieli także polskich żołnierzy, którzy przyjechali na wyspę. Tymi ludźmi kierował Piotr Jaroszewicz, wówczas pułkownik LWP. To do Jaroszewicza trafiła informacja o ukryciu przez Niemców ważnych dokumentów w pałacu nad brzegiem Nysy. Jaroszewicz chciał, by nie była to oficjalna akcja wojskowa, lecz prywatne przedsięwzięcie, które pozwoliłoby mu się zorientować, co kryło się w Radomierzycach. Zabrał tylko zaufanych ludzi.
Z Jaroszewiczem byli m.in. Tadeusz Steć i ppłk Jerzy Fonkowicz, podczas wojny szef specjalnej grupy bojowej przy Sztabie Głównym Armii Ludowej i jednocześnie oficer Oddziału II Informacyjnego tej formacji. Był on także agentem sowieckiego wywiadu. Zasłużył się Sowietom akcją na lokal archiwum Armii Krajowej w Warszawie, kiedy to zdobyto materiały dotyczące przedwojennych komunistów. Przejęto wtedy również materiały dotyczące Armii Krajowej i przekazano je gestapo, co spowodowało później falę aresztowań żołnierzy AK. W 1945 r. płk Fonkowicz był szefem Oddziału III Zarządu Informacji LWP.
W ekipie Jaroszewicza znalazł się też mjr Władysław Boczoń. Przed wojną był szefem kontrwywiadu Armii Poznań, od 1940 r. służył jako oficer wywiadu ZWZ, a potem AK (pseudonim Pantera). Uczestniczył w "podwójnych grach" wywiadu Armii Krajowej, skierowanych przeciwko zakonspirowanym strukturom abwehry i gestapo. Dla Jaroszewicza był cennym ekspertem, znawcą tajemnic niemieckiego wywiadu. W ekspedycji uczestniczyło także dwóch specjalistów zajmujących się przejmowaniem zabytków na terenach zajętych po wyparciu Niemców. Nie znali oni prawdziwego celu misji w Radomierzycach.