Grudzień 1944 to było miedzy świętami , a nowym rokiem .Ojciec wrócił z pracy bardzo zdenerwowany krzyczał na matkę , że to jej wina .Cały czas mamrotał , że bachora należało od razu utopić . Chodziło o dziecko podarowane nam w 1943 przez Lebensborn . Teraz nasza cała rodzina w raz z nim miała być ewakuowana do jakiegoś podziemnego schronu .W nocy przyszli SS mani zabrali tylko Olafa i nasza matkę . Więcej nigdy ich nie widzieliśmy , tylko moja babcia czasami z nimi rozmawiała w lesie .Spotykali się nocą .Babcia do połowy lat 70 nocami chodziła do lasu w okolicy stacji przeładunkowej na Fabrycznej i wtedy to się stało pracownicy leśni znaleźli jej zwłoki .Od zawsze mieszkamy w Ludwikowicach Kł , takich przypadków tu jest więcej tylko ludzie się boją zostać wariatami gdy zaczną o tym mówić .
Ludwikowice Kłodzkie - Marta Atermann , nazwisko matki .Nie podaję aktualnego nazwiska na prośbę Marty wiek 73 lata .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.