czwartek, 10 lipca 2014

Co jakiś czas ukaże sie taki list

Witam Panie Darku.
Właściwie to jesteśmy rówieśnikami. Fajnie że Pan jest i robi to co robi.
Na początku lat 70-tych jeździłem na kolonie do Woliborza k.Nowej Rudy i to wtedy zaraziłem się górami. Na wypadach grupy kolonijnej po tamtejszych lasach znajdowaliśmy różne dziwne rzeczy, wtedy jeszcze nie wiedziałem co to jest ani skad się to tam wzięło. Części niemieckich umundurowań, broni, wyposażenia, czaszki, kości. Nie zastanawiałem się wtedy nad tym. Kiedyś na takim wypadzie natrafiliśmy na (wtedy mówiliśmy na to jaskinia) sztolnię czyli poziomy chodnik w głąb góry. Wejście praktycznie przy drodze, ale jak ktoś nie wie to niezauważalne. Jak pamiętam a przecież to juz prawie 40 lat temu, to wchodziło się na czworakach i po kilkunastu metrach  chodnik się rozwidlał. jedna odnoga ok. 8-10m i ściana a drugą nie szedłem. Nasza "Pani" miała pełne gacie żeby nikomu nic się nie stało. Niedawno tam byłem ale nie odważyłem się wejść. Jeżdzę w wolnych chwilach w Góry Sowie z żoną na wycieczki. W niedzielę zaliczyliśmy Waligórę, naturalnie tzw. wartownię no i obiad w PRL. Polędwiczki w sosie pieprzowym nie do opisania. Obowiązkowo oranżadka landrynkowa. Tunele  kolejowe też zaliczone z obu stron.
Trzymam za Pana kciuki. W załączeniu parę ciekawostek. Mam tego więcej.
Pozdrawiam Jurek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.