czwartek, 19 grudnia 2013

Szeszko

W Kieleckim sfora psów zagryzła człowieka , pod Wisłokiem psy zagryzły stado owiec , niedaleko Parczewa coś zabiło kolejną osobę ,  Szeszko dziękuje za info . Kolejne stado owiec zabite przez psy niedaleko Kwatery Hitlera pod Kartuzami . Podziemne koszary niemców pod Wickiem zamknięte dla wszystkich .Górsko poligon , jezioro kolejne okaleczenia . Dlaczego media nie podejmują tematu nawet NTV milczy , bo to fakty nie mity .Lepiej i bezpieczniej sprzedawać syrop od kosmitów lub info o Niburu niżeli drążyć prawdziwe tematy .

15 komentarzy:

  1. Pamietam jak kiedyś byłem na wykładzie jakiegoś amerykańskiego profesora odnosnie odkodowania apokalipsy i on właśnie mówił że na końcu czasów ostatecznych że takie rzeczy beda sie dziać... wtedy sie smiałem, teraz widze że to wszystko zaczyna być prawdą

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=bTzL3e5fSAI TO O CZUPAKABRZE

    OdpowiedzUsuń
  3. Sfory dzikich psów krążą po górach i lasach od dawna. Sam miałem okazję obserwować kilka takich na przestrzeni ostatnich lat. Czy jest coś w tym niezwykłego? Raczej nie. To tylko jeden z efektów postępującej w naszym kraju biedy i bałaganu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Do tego trzeba dodać także zdziczałe koty, które krzyżują się ze żbikami... Koniec świata? - nie sądzę. To tylko bezduszność ludzi, którzy wyrzucają zwierzęta na poniewierkę, kiedy znudzą się ich dzieciom. Tak postępują tylko sk---syny bez serca.

      Usuń
  4. http://walbrzych.naszemiasto.pl/artykul/galeria/2107916,pociski-artyleryjskie-znalezione-w-gluszycy,id,t.html#61a0ce3541021aed,1,3,5

    OdpowiedzUsuń
  5. Dariuszu,kwatera Hitlera była koło Kętrzyna,a nie koło Kartuz:)))
    Takie sprostowanie...no chyba,że ja coś przeoczyłem w życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie w Gierłożu k./Kętrzyna. Jej ruiny straszą tam do dziś dnia.

      Usuń
    2. Jedź do Mamerek.Masz to samo,a w stanie nie zniszczonym i bez zakazów wstępu.

      Usuń
  6. http://innemedium.pl/wiadomosc/japonczycy-wciaz-poszukuja-tajemniczego-humanoida-morskiego-ningena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedwczoraj Animal Planet pokazała dalszy ciąg materiału poświęconego Syrenom - nader sugestywnie!

      Usuń
  7. Panie Darku a gdzie ta zima stulecia jest?? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tragedia na Przełęczy Diatłowa wydarzyła się w nocy, 2 lutego 1959, na wschodnim stoku góry Cholat Sjakl (Холат Сяхл) w północnej części Uralu. Dziewięcioro uczestników studenckiej wyprawy w góry Uralu poniosło śmierć w niewyjaśnionych ostatecznie do dziś okolicznościach. Na cześć przywódcy wyprawy, Igora Diatłowa, przełęcz, gdzie doszło do tragedii, nazwano Przełęczą Diatłowa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wokół tragedii na przełęczy Diatłowa narosło wiele hipotez i teorii spiskowych. Członkowie rodzin ofiar założyli specjalną fundację, której celem jest ustalenie prawdy o tragicznych wydarzeniach w nocy 2 lutego 1959.Udało się ustalić w przybliżeniu chronologię zdarzeń. Nad ranem 2 lutego 1959 grupa wędrowców nagle, w pośpiechu opuściła namiot; zamiast rozwiązać go, przecięła jego bok. Studenci i przewodnik - część z nich ubrana, część w strojach mniej lub bardziej niekompletnych - dotarła do rosnącej około 1.5 km od namiotu wielkiej sosny, na krawędzi lasu, nieco poniżej namiotu. Pozostali tam przez około dwie godziny, rozpalając ognisko; kompletnie ubrani wędrowcy pożyczyli niektóre części garderoby niekompletnie ubranym. Połamane gałęzie wskazywały, że studenci wspinali się na sosnę, prawdopodobnie by zobaczyć, co dzieje się z porzuconym namiotem; być może, lekkie pęknięcie czaszki jednego z nich było spowodowane upadkiem.Gdy Kriwoniszenko i Doroszenko zmarli z wyziębienia, Diatłow, Kołmogorowa i Słobodin podjęli próbę dotarcia do namiotu; cała trójka zamarzła po drodze. Pozostali, po zabraniu umarłym niezbędnych części odzieży (Dubinina miała stopy owinięte spodniami Kriwoniszenki), zdecydowali się skryć głębiej w lesie, gdzie, błądząc w mroku, wpadli do jaru. Thibeaux-Brignolle zginął od razu; wkrótce po nim na skutek wychłodzenia i odniesionych obrażeń zmarła Dubinina. Zołotarew, by ogrzać się, zabrał jej kurtkę; wkrótce jednak podzielił jej los. Niedługo potem z wyziębienia zmarł Kolewatow.Nie udało się ustalić, dlaczego grupa doświadczonych i niejednokrotnie już podróżujących w podobnych warunkach wspinaczy nagle opuściła namiot i dlaczego przez mniej więcej dwie godziny nie odważyła się do niego powrócić. Pojawiło się kilka hipotez na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  10. Atak Mansów. Mansowie, poirytowani faktem, że wędrowcy wkroczyli na ich tereny, mogli w nocy zaatakować obozowisko, by przegonić intruzów. Jednak wcześniej podobnych zachowań w tym rejonie nie stwierdzano; Mansowie generalnie nie przejawiali agresji wobec nieuzbrojonych obcych wędrujących przez ich tereny, a dodatkowo nie stwierdzono żadnych śladów, wskazujących na to, że tragicznej nocy na przełęczy był ktokolwiek inny poza ekspedycją Diatłowa.Lawina. Członkowie ekspedycji, słysząc w nocy podejrzany hałas, mogli uznać go za dźwięki nadchodzącej lawiny i w pośpiechu opuścić namiot. W powiązaniu z inną teorią, uważano, że nad obozowiskiem mógł w nocy przelecieć wojskowy samolot odrzutowy; hałas silnika mógł być błędnie zinterpretowany jako huk schodzącej lawiny. Jednak stok, na którym ekspedycja rozbiła namiot, był o wiele zbyt płaski, by mogła z niego zejść lawina; Diatłow i Zołotarew - doświadczeni przewodnicy wysokogórscy - ustawili namiot ekspedycji w miejscu, gdzie zagrożenia lawinowego teoretycznie nie było. W miejscu tragedii nie było też żadnych śladów, wskazujących na zejście lawiny.Wojskowe eksperymenty lub ćwiczenia. Członkowie innej ekspedycji, przebywającej w tym czasie 50 kilometrów na południe od przełęczy, opowiadali o dziwnych pomarańczowych kulach, jakie widzieli na niebie na północ od swojej pozycji (mniej więcej w rejonie Góry Śmierci). Dodatkowo, ubrania niektórych ofiar wykazywały znaczną radioaktywność; członkowie rodzin ofiar twierdzili, że oddane im ciała miały nietypowy, pomarańczowy odcień skóry, a w rejonie Cholat Sjakl znaleziono sporo części jakiegoś tajemniczego urządzenia. Przyczyniło się to do powstania hipotezy, jakoby w rejonie góry Otorten wojsko prowadziło loty ćwiczebne bądź testowało nowe samoloty odrzutowe bądź nowe rodzaje broni, co przyczyniło się do tragedii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Teoria ta została odrzucona przez wojskowych: choć obecnie nad rejonem Cholat Sjakl przebiega cywilny korytarz powietrzny, w 1959 roku nie był on jeszcze wytyczony. Północny Ural leżał w głębi terytorium ZSRR i w jego pobliżu nie było żadnych baz lotniczych; rozmieszczone były one bliżej granic Związku Radzieckiego, by w razie zagrożenia móc je odeprzeć, nim dosięgnie ono terytorium ZSRR. Najbliższa baza lotnicza znajdowała się w pobliżu Swierdłowska, ponad 600 km od miejsca tragedii; stacjonujące tam wówczas samoloty Jak-9 i MiG-15nie mają wystarczającego zasięgu, by dotrzeć w rejon góry Otorten i powrócić do bazy. W miejscowości Iwdiel znajdowały się samoloty, ale były to cywilne maszyny An-2. Poligon, gdzie Armia Czerwona testowała nowe samoloty, mieścił się w miasteczku Żukowskie pod Moskwą; nowe rodzaje uzbrojenia testowano zaś we Władymirowce pod Astrachaniem. Wojsko nie prowadziło żadnych testów w trudno dostępnych rejonach Uralu, gdzie odzyskanie ewentualnych szczątków maszyny bądź pocisku byłoby niezwykle trudne i kosztowne. Radioaktywność obecna na ubraniach niektórych ofiar mogła być efektem przypadkowego skażenia na Politechnice Uralskiej; źródłem skażenia był potas-40,[potrzebne źródło] rzadki izotop promieniotwórczy nie stosowany do celów wojskowych. Tajemniczy odcień skóry ofiar, o jakim mówili członkowie ich rodzin, mógł być efektem oparzenia słonecznego lub zmian pośmiertnych; tajemnicze części urządzenia odnalezione na górze okazały się częściami starej, nieużywanej od lat wieży radarowej.Uszkodzenie twarzy Dubininy przypisano działaniom drapieżników, np. lisów.Nie ustalono w jaki sposób powstały obrażenia trzech ofiar znalezionych w jarze. Był on o wiele zbyt płytki (4-6 m), by przy wpadnięciu do niego ofiary mogły doznać takich obrażeń (strzaskanie czaszki i zmiażdżenie klatek piersiowych), obrażenia nie mogły być również być efektem pobicia.Do dziś oficjalnie nie ustalono dlaczego w środku nocy ofiary opuściły namiot, co powoduje że wciąż pojawiają się nowe teorie spiskowe, zakładające np. działanie istot pozaziemskich. Pojawiła się też duża ilość informacji o rzekomym utajnieniu części dokumentów dotyczących dramatu na przełęczy, oraz o zamknięciu terenu gdzie doszło do tragedii przed osobami postronnymi. W rzeczywistości całość dokumentacji wypadku na przełęczy była i jest dostępna; teren zaś zamknięto z obawy przed innymi podobnymi zdarzeniami.W roku 1967 Jurij Jarowoj, dziennikarz ze Swierdłowska, napisał książkę "Najwyższy stopień trudności", opartą na tragedii. Zebrał on również spory zbiór dokumentów i zdjęć związanych ze sprawą. Gdy w roku 1980 zginął w wypadku drogowym, jego zbiory zaginęły, co spowodowało pojawienie się kolejnych spiskowych teorii - choć jak się okazało same okoliczności wypadku nie budziły wątpliwości, a zawartość mieszkania mieszkającego samotnie Jarowoja po jego śmierci po prostu wywieziono w całości na wysypisko śmieci.

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.