poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Czas pokoju

Czas pokoju to czas przygotowań do wojny - jakiś mądry to powiedział .
Na nic sztuki walki , techniki przetrwania , wspinaczka , nurkowanie , etc gdy natura nas rozjeżdża jak ruskie czołgi niemców pod Kurskiem . W takich warunkach jakie macie za oknem wytrzymaliśmy tylko pięć dni . Po trzech śmierdzieliśmy i pokazały sie pierwsze objawy -śnieżycy - tzw śniegowstręt . Wszystko przemoczone , ciało zaczyna pokrywać się potówkami .Małe białe krosty . Sidła puste , a zapasy jedzenia na wyczerpaniu .zaczynamy się atakować na wzajem , szałas i ognisko nie dają już schronienia i ciepła .
Dzień czwarty -skończył sie spirytus , rastafarianie wezwali pomoc , nasze zapasy i lis jakiego złapaliśmy to za mało na grupę 12 osobową . Jarek przyniósł dwie zamarznięte żaby , troszeczkę świerku i mieliśmy pyszny obiad .Odrętwienie nikt nie ma ochoty dbać o ogień .W nocy przychodzi mróz , wszystko sztywnieje , jadę resztkami sił . Staje się obojętny ,potówki u Tomka i Kasi rozbudowały się wyglądają jak wrzody . Sulfamidy nie pomagają .
 Czwarta nad ranem ostatkiem sił wrzucam do ognia ostatnie polana , wszyscy śpią tak wygląda koniec . Odpalam race pół godziny później pijemy gorącą kawę , mimo sprzętu i wyszkolenia  jedna osoba ma odmrożenia .
Jeden z byłych d-ców AT oznajmia - I tak wasza grupa wytrzymała najdłużej inni odpadli po 48 godz .
Jednak cały test wygrała grupa mieszkająca w poniemieckim schronie 8 dni po tym czasie zaczęli walczyć między sobą .

Darek - pamiętnik
Polecam materiał o partyzantach i ich życiu to jest szkoła przetrwania z najwyższej półki ,  jednak chylę czoła przed więźniami KL .

2 komentarze:

  1. Sorry, ale nie rozumiem. 12 osób bez przygotowania bierze się na biwak przetrwania? To bardzo nieodpowiedzialne. No a Pan - instruktor survivalu? Kto tak robi? Tym się traci poważanie... Panie Darku. Mniej spontaniczności a więcej planowania. I w dochodzeniu do prawdy i w szkoleniach. Bo to ludzie z ich wadami i problemami. Raz się Pan przejedzie i po ptakach... A byłoby szkoda, bo robi Pan kupę dobrej, chociaż miejscami chaotycznej roboty. Pozdrawiam Greg.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie- co to za dziwny pomysł takie wyprawy bez przygotowania? Wiadomo, że bez zdobycia odpowiednich umiejętności to poważne ryzyko. Marek Kamiński, którego miałam zaszczyt poznać swój sukces osiągnął właśnie dzięki doskonałemu przygotowaniu. Sprzęt go zawodził- buty pękały, puchowa odzież zmieniała się w lodową zbroję, do celu zaprowadził go hart ducha i przemyślany trening. Nieludzkie warunki pogodowo -przyrodnicze wymagają ogromnej pokory i szacunku.

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.