środa, 16 stycznia 2013

Sierocińce

Pani Leokadia Pliszke nie kojarzy nazwy Lebensborn  jednak bardzo dokładnie pamięta sierociniec w którym mieszkała jako siedmiolatka .Rodziców nie pamięta zginęli podczas bombardowania w 1939 .
Jej losy to historia setek tysięcy sierot z powojennej europy , o swoim pochodzeniu i prawdziwym nazwisku dowiedziała się dopiero gdy skończyła 70 lat .Podczas pobytu w szpitalu lekarz zainteresował się tatuażem na karku jaki posiadała , przypominał kod kreskowy .jakie było jej zdziwienie gdy sie dowiedziała iz blizny na jej ciele to nie wynik poparzeń , pożar sierocińca z 1945  niemcy chcieli sie pozbyć świadków podpalili budynek , lecz są to blizny po operacjach i to dość skomplikowanych  ,a wybroczyny na skórze to efekt działania środków chemicznych .Pani Leokadia kilku krotnie wyjeżdżała do niemiec na różnego rodzaju kuracje do kurortów Szwarcwaldu w ramach Polsko niemieckiego Pojednania .
Obecnie mieszka w jednym z domów spokojnej starości w Łodzi , często wspomina pobyty w Rabce i Radkowie jej opowieść o lekarzu z sierocińca Helenowskiego z Łodzi (Lebensborn ), który opiekował sie dziećmi podczas pobytu w prewentorium w miejscowości Jedlina Zdrój w roku 1957 są potwierdzeniem tezy iż zostali pozostawieni tzw opiekunowie , pani Leokadia dostaje dodatek pielęgnacyjny od firmy Bayer .
Nie czuje żalu do swych oprawców nawet odnoszę wrażenie iż się z nimi utożsamia nazywając owego lekarza wujkiem , wymienia dwa nazwiska Mayer August -uniwersytecka klinika ginekologiczna Tybinga oraz May Eduard -Ahnenerbe obie postacie sa autentyczne i przebywały w  Litzmannstadt w latach 1943-45 .....

1 komentarz:

  1. bardzo mi sie podobaja te odnosniki do stron google z dodatkowymi informacjami dla ciekawskich i poszerzajacych wiedze :] oby takich wiecej, trzeba troche zachecic tych bardziej leniwym ;)

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.