środa, 13 czerwca 2012

Postprzez piotrg » 13 cze 2012, 02:39

Postprzez piotrg » 13 cze 2012, 02:39
W ostatnich latach wojny chociaż Niemcy zrażeni byli niepowodzeniami na froncie - nie tracili wiary w ostateczne zwycięstwo. Wytworzył się wśród nich mit o nowej broni, jaką Fuhrer zaskoczy i zmiażdży przeciwnika. Mówiono powszechnie o broni bakteriologicznej i atomowej. Mieszkańcy Głuszycy, widząc postępujące szybko prace nad gigantycznym podziemnym miastem - szeptali pomiędzy sobą, że zmieścić się tu będą z pewnością „zakłady atomowe”.

Głuszyca dzieli się na trzy części połączone ze sobą szosą idącą z Wałbrzycha w kierunku Kłodzka. Jest więc Głuszyca Górna, Środkowa i Dolna. Po obydwu stronach szosy rozłożyły się olbrzymie zakłady przemysłu bawełnianego, zatrudniające w czasie wojny większość mieszkańców trzech Głuszyc. Życie tych ludzi upływało pomiędzy pracą w fabryce, domem, miejscowym klubem strzelców leśnych i „Mein Kampfem”. Wraz z początkowymi sukcesami Niemców rosła buta - „pokornych strzelców” z Głuszycy, ale z początkiem 1943 roku na ówczesnych obywateli Głuszycy padł grom z jasnego nieba. Olbrzymie zakłady przemysłu bawełnianego - podstawa ich egzystencji - zostały oddane firmie Kruppa. 50 000 wrzecion musiało stanąć. Ludność trzech Głuszyc straciła zatrudnienie, a zmontowanie fabryki broni nie szło tak łatwo. Niemcy głuszyccy patrzyli na setki najrozmaitszego typu maszyn, ściąganych tu z terenów całej Rzeszy, a głównie z okolic Mauthausen.

Inż. Dolmuss o tych maszynach wiele wie, ale milczy. Wspomina natomiast o 70 wagonach kolejowych, które przywoziły dziennie setki najrozmaitszych maszyn. Jedno jest pewne, że nie były one potrzebne rzekomemu hitlerowskiemu miasteczku w Sowich Górach. Towarzysz mój rzuca takie pytanie:

- Czy plotki mieszkańców na temat mającego tu powstać atomowego podziemnego miasteczka odpowiadały prawdzie?

Czerwona twarz Dolmussa robi się miejscami blada, a szare stalowe oczy przykrywają się powiekami. Łapie się za twarz nerwowym ruchem - jakby chciał odepchnąć nasze pytanie i dopiero po dobrej chwili zaczyna mówić.

- Nie, to nie jest prawda - waży starannie każde słowo. Plany podziemnego miasta widziałem w głównym biurze Organisation Todt w Berlinie i mogą na to przysięgać.

Wątpimy w tej chwili nie w prawdomówność Dolmussa - lecz w autentyczność samych planów dwóch „A” - czyli „Akcji Adolfa”. Plany musiały być podwójne - jedne dla takich jak Dolmuss i te mówiły dla zatuszowania ogromu prac o podziemnym mieście asów reżimu hitlerowskiego - drugie dla dwóch czy trzech zaufanych ludzi, które może mówiły o podziemnym atomowym miasteczku. Zbliżamy się do byłej siedziby Goebbelsa. I tutaj jest system skał, korytarzy i mniejszych pomieszczeń. Różnica polega na tym, że korytarze są obudowane. W dalszych kondygnacjach podziemi można jeszcze dziś spotkać zainstalowane kontakty. W jednym z rzekomych pomieszczeń Goebbelsa mieściła się centrala telefoniczna. Specjalne urządzenia podsłuchowe, automatycznie włączały światło w wypadku nalotu.

Dolmuss na widok elektrycznych przewodów znajduje temat do swych ciekawych zwierzeń. Mała ta siedziba wyposażona była w 2500 000 metrów przewodów elektrycznych o grubości od 60mm do 120mm. Cześć z nich zabrano do wałbrzyskiej elektrowni. Olbrzymie transformatory również zainstalowano na tych terenach. Dolmuss wyjaśnia, że do Głuszycy sprowadzono wyłącznie najnowocześniejsze instalacje elektryczne i on - chociaż jest z zawodu inżynierem - takich instalacji jeszcze w swym życiu nie widział.

Wjeżdżamy w wąskie uliczki Walimia. Za nami pozostało pasmo gór Sowich z ich nierozwiązaną jeszcze zagadką. Zapytujemy inż. Dolmussa do jakich celów przygotowywano 100 inżynierów i 50 000 robotników? Tłumaczy nam: - W czasie wojny atomowej ta ilość inżynierów i robotników byłaby jedynie drobnostką. Na nasze zapytanie, co wie o energii atomowej, odpowiada, że atomy interesują go nie od dzisiaj i wiele o nich wie. Nagle jednak milknie a my nie ponawiamy pytań.

Zbigniew Mosingiewicz Słowo Polskie 03.10.1947

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.