niedziela, 4 maja 2014

Majówka 2014 w Rudzie Śląskiej - relacja foto-video
































Czterej pancerni...

...i pies ;-)

Dziękujemy wszystkim uczestnikom za przybycie!

10 komentarzy:

  1. pies superancki!!! Jak ma na imię? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pseudonim operacyjny Szarik, ale w domu wołamy na niego Reksio ;>

      Usuń
    2. hehe dobre! :D Nawet do Reksiowego podobny :)

      Usuń
  2. Darku czy wiesz coś na temat bunkrów (Schron) Richarda Konwiarza we Wrocławiu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Z szabelką na niemieckie czołgi...

    Reading w Pensylwanii.

    (...) Chyba w końcu lat osiemdziesiątych na jedno z takich spotkań zaproszono Generała Ridgway'a, w 1939 roku członka War Plan Division. Generał opowiadał o lądowaniu na Sycylii, opowiadał o kontaktach z Sycylijską mafią, która dostarczyła dokładnych map wybrzeża i aktualnej lokalizacji i liczebności wojsk włosko-niemieckich. Były też wspomnienia o Normandii. Po zakończeniu prelekcji można było zadawać pytania.
    -Panie Generale, jak to było z historią zdobycia Monte Cassino?
    Pytanie może nie było zupełnie na miejscu, od Sycylii to jeszcze kawałek drogi. Generał podrapał się w głowę.
    -Czy ty jesteś Polakiem?-zapytał.
    -Yes, Sir!
    -Wiem, co chcesz zapytać, literatura amerykańska zawsze mówi o tym, że Monte Cassino zostały zdobyte przez siły USA, a tak naprawdę klasztor zdobyli Polacy, wiem, to polityka powojenna, ale ja jestem tylko wojskowym-dodał mój rozmówca-ale jeśli jesteś Polakiem to znana jest Ci zapewne data 1 września 1939 roku.
    -Oczywiście, bardzo dobrze Panie Generale.
    -Otóż pamiętam-ciągnął dalej Generał- że chyba w połowie października 1939 roku w kronice filmowej można było zobaczyć zdjęcia filmowe z Polski. W rzadkim lasku polska armia na koniach atakowała niemieckie czołgi. Dziś nie potrafię powiedzieć, czy owe zdjęcia pochodziły ze źródeł niemieckich czy polskich. Pamiętam że na sali kinowej wywoływały śmiech albo łzy i konsternację. Film oglądaliśmy też w dowództwie armii i tutaj ocenialiśmy go bez emocji i według zupełnie innych kryteriów. Doświadczenia Wielkiej Wojny, czyli jak się tutaj mówi o I Wojnie Światowej, pokazały, że obie strony walczące są w stanie wystawić bardzo podobne siły militarne i zastosować nieomal taką samą taktykę wojenną, co pewien czas wprowadzić też jakąś nowość, która przy pomocy szpiegów zostaje przekazana drugiej stronie i znów siły będą wyrównane. W ten sposób wojna przeciągnąć się może na lata, a jeżeli potencjał przemysłowy i ekonomiczny walczących stron jest w stanie to wytrzymać, nawet na kilka następnych pokoleń...Ale wróćmy do Polaków. Otóż te konie w tym rzadkim lasku pyły pomysłem wprawdzie szalonym, ale bardzo sprytnym. Pewnie tego nie wiesz, ale wrzesień 1939 roku był wyjątkowo gorący jak na klimat polski. Niemcy w celu polepszenia chłodzenia musieli otworzyć górne pokrywy silników, a wtedy wystarczyło podskoczyć nawet na koniu u wrzucić kilka granatów...Ideą było przecież zatrzymanie czołgu i według znanych nam statystyk w ten sposób Niemcy stracili ponad 30 jednostek. Nie słyszałem, żeby komukolwiek udało się trafić z działa czołgowego do konia, a początkowo Niemcy nie używali wsparcia piechoty...byli tak pewni zwycięstwa.(...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniczyna, ja Ciebie proszę o odrobinę rozsądku...

      "Nie słyszałem, żeby komukolwiek udało się trafić z działa czołgowego do konia" - ale czołgi miały karabiny maszynowe, np. Panzerkampfwagen I dwa MG13, i co? Z nich to już do konia się nie da trafić?

      Dwa - regulamin kawalerii Rzeczpospolitej ZAKAZYWAŁ konnego atakowania czołgów i wozów opancerzonych.

      Trzy - mit o szablach na czołgi wziął się stąd, że podczas jednej z szarży nasi zagalopowali się gromiąc niemiecką piechotę za jedno z pagórków zalesionych gdzie stały niemieckie transportery i czołgi. Od silnego ognia z ich karabinów maszynowych poległo wielu polskich kawalerzystów, w tym oficerów. Korespondenci włoscy zaproszeni przez Niemców na pole bitwy, pełni uznania dla polskiej waleczności i serdecznie opisali sprawę że Polacy walczyli tak zawzięcie że nawet na czołgi się rzucili. Wykorzystała to niemiecka oraz bolszewicka propaganda i mit trwa do dziś - apogeum mamy w filmie Lotna.

      Cztery - polska kawaleria miała o wiele lepsze narzędzia do walki z czołgami - karabin UR oraz działko Bofors wz 36, które niszczyły każdy ówczesny czołg niemiecki i około 100 maszyn jak nie więcej zostało w ten sposób zniszczonych.

      Granatami też się niemieckie czołgi niszczyło, ale zazwyczaj "wiązką granatów" wrzucało się je pod gąsienice, a nie do jakichś otwartych klap - zresztą tamte małe czołgi się jeszcze tak nie nagrzewały jak późniejsze, i siła wybuchu była w stanie te pierwsze czołgi niemieckie po prostu wywrócić na bok. Jeden z bohaterów Podziemia Niepodległościowego, sądzony po wojnie za bycie "faszystą", bronił się że w taki sposób 15 niemieckich maszyn we wrześniu wysadził w powietrze - i miał na to dowody, bo dostał VM i to chyba nie jedno.

      Także Koniczyna, jak Ciebie błagam, odstaw te konie....

      Usuń
  4. Aż żałuję, że nie byłem. Ale z Prus do was daleko...
    Pozdrowienia dla Darka. Kiedyś musimy się w Prusach spotkać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Darku super impreza Dziękujemy....

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam pierwszego dnia i cudnie się bawiłam. Super prelekcja i to na żywo :) dziękuję Darku ,fantastyczni ludzie i pogoda dopisała. Zjadłam kiełbaskę, rozbroiłam kałacha i nawet paznokci nie połamałam, poczułam MOC :) Było cudownie, wielkie dzięki za to przeżycie....:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede wszystkim mile i w doborowym gronie spędzony czas... ;-)

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.