czwartek, 5 lipca 2012

Tuczno Płac Sapetów -CD

  Kolejną odpowiedzią na list dotyczący kryształowych trumien złożonych w podziemiach pałacu jest poniższy tekst -
  "W 1945 roku jako młody żołnierz Wermachtu służyłem w batalionie grenadierów pancernych von"Lucka" .
Naszym zadaniem była ochrona odcinka miedzy Tucznem (pałac Sapetów) a Drezdenkiem . dostaliśmy rozkazy obrony bunkra przeciwczołgowego na dnie , którego złożono dziwne metalowe trumny pokryte szronem .
  Mieliśmy absolutny zakaz wchodzenia na ten poziom , każdy ciekawski natychmiast był wysyłany na pierwszą linie frontu . Wejścia jak i samych skrzyń strzegli SS-mani w dziwnych mundurach .
  Zresztą oni sami wyglądali jak by byli z innego świata . Zbliżający się front oraz pancerne zagony sowietów chyba zmusiły do ewakuacji depozytu z naszego schronu , owe trumny załadowano na transportery opancerzone przydzielono im eskortę kilku panter i wysłano w kierunku tuczna . Jaki był los owego transportu nigdy się nie dowiedziałem . Po wojnie dowiedziałem się od kilku kombatantów iż bez skutecznie w okolicach tuczna poszukiwali owego transportu , znakiem orientacyjnym i wyznacznikiem położenia jet jedna z wież Bismarcka  (taka znajduje się niedaleko pałacu Sapetów ) . Pragnę zaznaczyć iż owym transportem interesuje się organizacja niemiecka o nazwie Still-Hilfe   której orędowniczką jest Gudrun Himmler ".
  Jeżeli mogłem się do czegokolwiek przydać bardzo dziękuję i się cieszę mam 86 lat mieszkam w Hamburgu Otto Glass

115 komentarzy:

  1. Witam Panie Darku jestem na Pana blogu po raz pierwszy ale od dłuższego czasu analizuje wypowiedzi na nim zamieszczone
    Od paru lat interesuję się kompleksem Riese i mam bardzo podobne wnioski i przemyślenia ale o tym może kiedy indziej
    Chcę opowiedzieć pewną historię,zdarzenie które miało miejsce w tamtym roku w okolicach wakacji w Piechowicach na Górze Sobiesz oczywiście pojechałem tam w poszukiwaniach Złota Wrocławia albo jak to woli Złotego Pociągu który tutaj wjechał i nigdy nie wyjechał.
    Znalazłem dość ciekawy trop otóż między drzewami, i krzakami są miejsca gdzie widać jakby dawniej były ułożone tory kolejowe oczywiście czas i roślinność robi swoje ale widać jakby te tory prowadziły w głąb góry te znaki kończą się i za chwilę zaczyna się góra dziwne?
    To nie wszystko są jeszcze jakieś dziwne studzienki wodne plus studzienki odpowietrzające. Roślinność wygląda tam dziwnie tak jakby całość nie pasowała do siebie i była na siłę tam posadzona.
    A teraz przejdę do setna sprawy po jakimś czasie jak tam byłem nie wiem skąd zjawił się dziwny Pan, który zapytał co tu robię itp był bardzo nie miły i kazał mi spadać i żebym tutaj więcej nie węszył bo może mi się coś stać!!!
    Odpowiedziałem że to wolny kraj i że będę robił co chcę a on na to że pożałuję i żeby mnie tu nie widział...odszedłem trochę byłem zaskoczony co on tam robił.Pilnował czegoś ale czego dokładnie był bardzo zdenerwowany i miał dziwne oczy jakby za mgłą.
    Schodząc na dół napotkałem starszego człowieka siedzącego na belce drzewa usiadłem obok niego i zacząłem delikatnie wypytywać skąd jest co tu jest schowane czy coś wie itp.
    Odparł że mieszka tu od wielu lat i to o co pytam jest prawdą był ponoć naocznym świadkiem że żołnierze SS ukrywali w górze złoto oraz kosztowności a później były wybuchy.
    Powiedział że mało osób to już pamięta a Ci co pamiętają boją się tzw. rezydentów i że więcej mi już nic nie powie...
    Trochę od tego Pana było czuć alkohol ale jego choć krótka opowieść była przekonywująca
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka zdań ze starej prasy na temat pociągu.
    http://www.maciejmazur.cba.pl/piechowice/-_historia.html

    Ciągle czytam, że ktoś spotyka rezydenta, który wprost grozi konsekwencjami. Chciałbym przeczytać, że taki jegomość dostał łomot od osoby, którą naszedł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Strażnicy byli, są i będą. Wszystko zależy od położenia. Im bliżej gór na Dolnym Śląsku(o ten region mi chodzi)tym ich więcej. A wiemy że cały ten teren to jedna wielka tajemnica. Nawet w mojej wsi Piława Dolna, oddalonej od Riese 19-20 km, wiekowi sąsiedzi mówili że żona sąsiada z pochodzenia niemka, została aby pilnować/on też..... ale czego?? Może tajemniczego tunelu biegnącego z Białego Kościoła lub Czerwonego w stronę torów. A może podziemi pałacowych, piwnic. A może to po prostu miłości. Inny sąsiad opowiadał mi jak zaraz po osiedleniu w Piławie ok 1947, w latach 1950-55 w nocy od strony trzech stawów, koło torów, było słychać odgłosy samochodów. Najpierw jadących bez świateł, a po chwili już jadących w stronę Dobrocina. Następnego dnia koło tych stawów znaleźli rozkopaną dziurę i resztki nie pozbieranej porcelany. Historia nie powiązana z tematem jaki tu się przewija, ale..... Mała spokojna wieś w której też byli strażnicy, jeżeli to co mówili jedni o drugich jest prawdą. To jak wielkie znaczenie ma słowo "Strażnik" w Riese, w Świeradowie, w Bielawie, w Głuszycy, w każdej innej miejscowości leżącej w pobliżu/w centrum gór. Te tereny były kiedyś niemieckie i oni budowali co chcieli. A skoro teraz tego pilnują to coś tu jest. Kwestia tylko czy my Polacy wspólnie chcemy to znaleźć . Czy jeden, drugiemu wilkiem będzie. Bo czas sobie leci, a tajemnica przechodzi z ojca na syna. A synowie pilnują tego już w inny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewien czas mieszkalam w Bieszczadach tych wysokich . I tam tez spotkalam sie z dziwnymi studniami , korytarzami i bunkrami completnie zamaskowanimi , od zawsze. E opowiesciami o "Straznikach" .Tyle ze ukraincach . Zostaly mi ponich dobre wspomnienia .Ludzie o przecietnie wyzszej kulturze i dobrym obyciu ,wydajacy sie niepozorni .ma to inna bajka .

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałem aż pewnego razu na małych wykopkach spotkaliśmy razem z kolegami "strażnika" który próbował nas usilnie wyrzucić z lasu , skończyło się paroma krótkimi spacerowymi.....pużniej widziałem tego strażnika w mundurze leśniczego....fart że mnie nie poznał

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Bzdety piszecie, nikt z Was nie spotkał "strażnika" , co do leśniczego jakbyście naprawdę mu zaszli za skórę za 10 minut mieli byście Straż Leśną na plecach, co ma na terenie lasu takie same uprawnienia jak Policja.

      Usuń
  5. Do Darka.Jak pierwszy raz natrafilem na ta strone i zapoznalem sie z nia to bylem w lekkim szoku.Jestem pelen podziwu dla twojej odwagi.Nie wiem na jakiej zasadzie ty funkcjonujesz i robisz to co robisz.Widzialem te miejsca choc tam nie bylem i nie chcialbym byc tam w bialy dzien.Nie jestem tchurzem a tym bardziej nie wygladam na tchurza,ale czuje wielki niepokoj jesli chodzi o to miejsce.W zyciu widzialem wiele,dla inny to co widzialem to sincefictione ale o tym moze kiedy inndziej.Najwazniejsze nie wspinaj sie, wspinaczka to smierc.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby znowu ktoś chciał Darka straszyć ??? !!! Alpinistą z tego co wiem nie jest i chyba na Everest się nie wybiera ;-). przynajmniej nic o tym nie pisał

      Usuń
    2. Wspinaczka to śmierć.... kolejny licealista dorwał się do laptopa ? Dla współczesnej młodzieży wyjście do parku bez smartfona, komórki i butelki z piciem to śmierć .

      Usuń
    3. No dokładnie tak ,a i w parku może taki się zgubić bez nawigacji ;-)))

      Usuń
    4. Czytajcie tumany ze zrozumieniem!.Najbardziej wkurza mnie u mlodziezy to ze juz do niej nie naleze.Czytajac te wasze ostanie kometarze zdalem sobie sprawe ze nie macie pojecia z czym macie do czynienia.Glupek to nie kozak!Pozdrawiam Darka i reszte myslacych.

      Usuń
    5. Dobitnie dałeś dowód , że nie powinieneś zabierać tutaj głosu . Tumanów poszukaj w rodzinie , do obecnych tutaj to co najwyżej na Pan , kolegów tu nie szukaj .

      Usuń
    6. Słuchaj harcezyku to co robisz to jakaś dziecinada.Napinasz się przed kompem i obrazasz moja rodzine.Myśle ze nie ma sensu wiecej pisać bo pochodzę z okolic Wrocławia i prędzej czy pózniej się spotkamy i pogadamy.

      Usuń
  6. Dziwna sytuacja była kiedy byłem tam i ten tajemniczy gość podszedł. Patrzył się w koło czy czegoś nie znalazłem nic nie odkopałem itp. oczywiście jak odszedłem z tego miejsca on tam został i coś sprawdzał chodził i się przyglądał wszystkiemu...
    Za około 2 tygodnie wracam tam ale nie sam już biorę ekipę ze sprzętem i postaramy się coś tam pokopać albo czegoś poszukać wiadomo więcej par oczu może zauważyć coś więcej

    Ale roślinność i ukształtowanie terenu jest tam dziwne jakby ktoś na siłę posadził parę drzew i krzewów nie pasujących do ogółu tych terenów oraz dziwne nasypy ziemi...

    Tym razem jak ten gościu będzie to tak łatwo mnie nie przegoni nie weźmie mnie z zaskoczenia

    Jak wrócę z wyprawy jedziemy tam na 3 bierzemy sprzęt i namioty to dam znać co i jak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mam sugestię. Jak go znowu zobaczysz to zrób mu zdjęcie. Myślę, że warto zacząć prowadzić im dokumentację z powiązaniem do konkretnych miejsc. Może się przydać, gdy komuś naprawdę coś się stanie. Ciekawy jestem czemu tak precyzyjnie pojawiają się przy osobach odwiedzających góry. Korzystają z informacji przekazywanych przez rozstawione czujniki ? a może kamery ? a może siedzą w lesie w dzień i w nocy.

      Usuń
  7. Trzeba zastosować ich dawne metody,po piątym paznokciu na pewno sobie przypomni co i gdzie, oraz czego pilnuje ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. I jeszcze jedno. Od dawna czytam takie opowieści, że poszukiwaczy ktoś niepokoi w lasach. Wniosek jest prosty trzeba chodzić w kilku i być gotowym na każdą ewentualność. Poza tym skoro ktoś gdzieś zachowuje się jakby usilnie strzegł czegoś w okolicy to, albo to zwykła ściema dla późniejszego opowiadania przez takich poszukiwaczy, albo faktycznie na powierzchni jest coś czego ktoś nie chce by zobaczono, a co łatwo jednak zobaczyć starannie szukając. Cóż to może być co na powierzchni łatwo zobaczyć? Wloty i wyloty powietrza? No bo co innego?

      Usuń
  8. Nie bardzo wiedziałem gdzie to wrzucić, ale chyba jednak ta grupa będzie najbardziej odpowiednia... :)


    "Pod nazwą „Szczelina” kryje się najbogatszy lub jeden z najbogatszych ujawnionych dotychczas poniemieckiech schowków. To właśnie z tego schowka pochodziły trzy jaja Fabergé, w tym jedno, które najpierw sprzedano na jeleniogórskiej Florze. Później „odnalazło” się ono w rękach romskiej rodziny z Nowej Soli, co doprowadziło do morderstwa, którego tajemnicy nie rozwiązano do dziś. O mordzie i poszukiwaniu m.in. zrabowanego z tego domu jaja Fabergé mówiono w jednej z najpopularniejszych audycji kryminalnych polskiej telewizji. To samo jajo jakiś czas później wystawiono w jednym z londyńskich domów aukcyjnych i sprzedano za sumę poważnie przekraczającą milion funtów.

    W tym miejscu, w nieco legendarnej, ale przecież realnie istniejącej „Szczelinie” znaleziono setki innych, niezwykle cennych przedmiotów. Prawdopodobnie do dziś w tym schowku znajduje się duża ilość wielkich obiektów, takich, których nie udało się wynieść w sposób nieujawniający schowka. Nadal więc mogą tam być dwa mercedesy, motocykle BMW Sahara i Zündapp, skrzynie i wielkie tubusy z dziełami sztuki i wiele innych obiektów. Mogą być, bo tak naprawdę nie bardzo wiadomo, czy i w jaki sposób ten schowek był przez ostatnie lata eksploatowany przez swoich odkrywców. Wydaje się jednak, że w ciągu kilku ostatnich lat na rynku nie pojawiło się już nic tak cennego i interesującego jak jaja Fabergé. Być może, bo jest i taka szansa, że schowek został jednak ostatecznie opróżniony, a jego zawartość dawno temu opuściła granice Polski.

    „Szczelinę” ujawniono w 1991 roku, w górach, na północny zachód od Jeleniej Góry. Jej odkrywcy po pewnym czasie, o czym pisaliśmy w „NJ” trzy lata temu, zgłosili poprzez Polskie Towarzystwo Eksploracyjne gotowość dogadania się z władzami co do wspólnej eksploatacji tego schowka. Proponowano ujawnienie schowka w zamian za przekazanie 45 procent jego zawartości i rezygnację przez władze z dochodzenia tego, co już ze „Szczeliny” zostało wydobyte. Taką informację PTE przekazało w 1994 roku także premierowi, wraz z wnioskiem o zmianę przepisów dotyczących tego rodzaju znalezisk. Niestety, ani w tamtym czasie, ani później, do żadnych istotnych zmian prawa dotyczącego tych problemów nie doszło. Realnym śladem po kontaktach z władzami jest tylko notatka jednego z ówczesnych ministrów, który na projekcie umowy dotyczącej warunków ujawnienia schowka dopisał - „ten projekt umowy może być przedmiotem negocjacji.” O ile wiadomo, do poważnych rozmów nigdy nie doszło.

    Wiadomo natomiast o działaniach służb specjalnych, które prowadziły w tej sprawie dochodzenie, próbując ustalić, gdzie jest ten schowek. W efekcie prowadzonych przed kilkoma laty działań ujawniono w jednym z wrocławskich antykwariatów kilka cennych płócien, wcześniej uważanych za zaginione, ale nawet podjęcie czynności przez prokuratora nie pozwoliło na rozwikłanie zagadki. Jak się zdaje, nigdy też nie ustalono, kto wystawił na sprzedaż obrazy odnalezione w antykwariacie. Jest jednak niemal pewne, że pochodziły one właśnie ze „Szczeliny”, w której znaleziono tego rodzaju dzieła sztuki. Znaleziono tam także, co potwierdzają ludzie, którzy te rzeczy widzieli, piękne i ogromne klejnoty z bursztynu, a także sporej wielkości brylanty. A było tam wiele innych, niezwykle cennych przedmiotów CDN...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cisza

    W sprawie „Szczeliny” od kilku lat panuje prawie zupełna cisza. Co prawda, pojawiały się w tym czasie informacje o podejmowanych przez różne grupy poszukiwawcze próbach dotarcia do tego miejsca, ale chyba nikomu, jak dotychczas, nie udało się ujawnić, gdzie to naprawdę jest. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że wszelkie próby eksploracji, podejmowane pomiędzy Wleniem a Świerzawą, mają na celu właśnie dotarcie do „Szczeliny”. A jest takich prób sporo. Prowadzone tam poszukiwania mają zarówno charakter jedynie terenowej penetracji w poszukiwaniu miejsca - wejścia do podziemia, jak i charakter skomplikowanych badań technicznych, których celem jest odnalezienie przy pomocy sprzętu elektronicznego podziemnej pustki i wejścia do niej.

    Po lasach „szaleją” jednak tylko poszukiwacze, którzy przyjeżdżają gdzieś z Polski. Lokalni, jeleniogórscy eksploratorzy pracują w terenie kameralnie, wręcz w tajemnicy, i wypowiadają się na ten temat niezwykle ostrożnie. Pamiętają bowiem niewyjaśnione zabójstwa we Wleniu i Lwówku, ich zdaniem, bezpośrednio związane z poszukiwaniem „Szczeliny”.

    Do tego miejsca chce dotrzeć naprawdę wiele osób, które temu celowi poświęcają swoje pieniądze i czas. Choć zapewne wszyscy wierzą, że nadal jeszcze można tam sporo znaleźć, niektórzy eksploratorzy twierdzą, że dziś ich wysiłek ma już tylko sportowy charakter. Ich celem jest bowiem nie tyle znalezienie resztek skarbu, ile odkrycie miejsca, w którym go znaleziono. To jest jak sport, przekonuje jeden z eksploratorów, jak zdobywanie szczytu w Alpach czy Himalajach. Bo to miejsce gdzieś przecież jest, ktoś na pewno w nim już był i nie ma powodów, bym nie odnalazł go także ja. Dla kilku moich znajomych jest to niemal obsesyjny cel, coś jak chęć zdobycia za wszelką cenę Ewerestu. Dla mnie jednak poszukiwanie „Szczeliny” jest jak polowanie - zwierzyna jest przecież w lesie, trzeba ją tylko namierzyć. Najlepiej w ciszy i spokoju.

    „Szczelina?”

    Kilka tygodni temu w środowisku poszukiwaczy rozeszła się wieść, że jedna z grup eksploratorów dotarła do miejsca, które może być „Szczeliną” lub jest fragmentem tego podziemia. Ujawnione podziemie leży prawie dokładnie tam, gdzie należy się spodziewać „Szczeliny”, i jest ukryte w miejscu, gdzie do dziś zachowały się resztki starych kopalń i kamieniołomów. Właściwie niemożliwych do dokładnego zbadania, ze względu na wielką ilość podziemi i brak jakichkolwiek zabezpieczeń przed runięciem starych chodników i wyrobisk. Można to porównać do sytuacji, jaka panuje w rejonie Świerzawy, Rzeszówka i Gorzdna, gdzie stare wyrobiska i kopalnie mają wiele poziomów, chodników i komór.

    W podobnym miejscu, na skraju starego kamieniołomu, podjęto próbę dotarcia do niezwykle interesujących podziemi. Tym ciekawszych, że z dokumentów sporządzonych już po wojnie, które dziś stanowią zasób archiwalny jednego ze starostw, wynika, że podziemia te, przynajmniej w części, były znane już po wojnie, ale ze względu na zagrożenie minami i zawałami zaniechano ich dokładnej penetracji. Zachowane są także ślady tego, że niektóre z nich próbowało w 1946 i 1947 roku penetrować wojsko, w poszukiwaniu magazynów amunicji, podziemnych, przyfrontowych warsztatów naprawczych i innych tego rodzaju urządzeń, które Niemcy przygotowali na linii frontu.

    OdpowiedzUsuń
  10. CDN...Świadkowie potwierdzają, że już w listopadzie 1944 roku w okolicy pojawiły się jednostki niemieckich saperów, które w oparciu o przymusowych robotników zgromadzonych w kilku podobozach podjęły przygotowania do budowy frontowego zaplecza. Wtedy właśnie miała powstać „Szczelina”, w której grupa oficerów wycofujących się wojsk miała ukryć swój skarb.

    W oparciu o zachowaną dokumentację starostwa, a także w oparciu o dokumentację górniczą, pochodzącą sprzed ponad stu lat, grupa jeleniogórskich eksploratorów podjęła kilka miesięcy temu próbę dotarcia do podziemi, które mogłyby być „Szczeliną”. Zlokalizowano kamieniołom, ustalono ewentualną drogę wprowadzania transportów i namierzono miejsce, w którym mogłaby być podziemna hala czy korytarze. Przy dokonywaniu tych ustaleń niezwykle pomocnym okazał się pewien górnik ze Strzegomia, który kategorycznie twierdzi, że niektóre fragmenty starego kamieniołomu nie są naturalną, poeksploatacyjną pozostałością. Człowiek ten pokazał, co budzi jego wątpliwości i jak wysadzano skałę po to, by zasłonić wejście lub wjazd i zawalić jak najwięcej podziemnego wnętrza.

    Eksploratorzy, korzystając z tych i innych wskazówek, zaczęli penetrować okolicę, by znaleźć wejście, szyb wentylacyjny lub jego ślad lub cokolwiek innego, co ułatwiłoby dotarcie do wnętrza kamieniołomu. To trwało kilka tygodni - opowiada jeden z nich. Jeździliśmy tam wiele razy w przekonaniu, że gdzieś musi być wejście do podziemia, o którym opowiadała jeszcze w 1949 roku Niemka, mieszkająca w tej okolicy, nieco później brutalnie przez kogoś zamordowana. Wejście do podziemia znaleziono pomiędzy zwałami wielkich głazów. Jest to prawdziwa szczelina (?!!) w skałach, którą rozpoczyna się siedmiometrowy szyb, zakończony kamiennym zwałowiskiem. Z tego miejsca, dwukrotnie skręcając w lewo, poszukiwacze zeszli bardzo stromym skalnym osuwiskiem kilkanaście metrów niżej do miejsca, które okazało się być olbrzymim zawałem odcinającym dalszą drogę.

    Jednak po wybraniu kilku głazów pod samym sufitem udało się przejść nieco dalej i wejść do olbrzymiej komory wykutej w skale. Pomieszczenie to ma wysokość ponad czterech metrów, szerokość około sześciu metrów i długość ponad 50 metrów. Praktycznie rzecz biorąc, jest puste, poza zachowanymi torami kolejki wąskotorowej i ułożonymi pomiędzy torami dość dziwnymi kablami. Dziwnymi, bo wyglądają jak nowe, jakby pokryte srebrną folią. Kawałek takiego kabla jest teraz badany.

    Hala jest wykuta w skale i kończy się skalną ścianą, ale dwa chodniki odchodzące w bok wykonano z betonu, co prawdopodobnie świadczy o tym, że stosunkowo blisko wychodziły na powierzchnię ziemi. Chodniki kończą się jednak skalnymi zawałami, które mogą być tym samym kamieniem, który jest widoczny na powierzchni, jako odstrzelona ściana kamieniołomu. Zawałami kończą się także cztery inne, boczne korytarzyki, odchodzące od dwóch głównych chodników. Zdaniem eksploratorów te właśnie miejsca są bardzo intrygujące, bo jest jasne, że ktoś w konkretnym celu dokonał tych zawałów. Co do celowej działalności nie ma żadnych wątpliwości, bo otwory po odwiertach, w których umieszczano materiał wybuchowy, są doskonale do dziś widoczne.

    Poszukiwacze twierdzą, że zawał, po którym weszli i od którego zaczyna się jeden z końców hali, jest oddalony od ściany kamieniołomu i zwaliska głazów o kilkadziesiąt metrów. Co, ich zdaniem, dowodzi, że tam właśnie, pod tym gigantycznym zawałem dokonano jakiegoś ukrycia. Jest także i taka możliwość, że co najmniej jeden z bocznych korytarzy prowadzi właśnie pod ten zawał. Tego na razie nie udało się ustalić. Jest jednak możliwe, że do podziemi ukrytych pod zawałem prowadzi inne wejście. Albo z już ujawnionej drogi przez zawały do podziemnej komory albo ukryte gdzieś w najbliższej okolicy.

    Naprawdę puste?

    OdpowiedzUsuń
  11. Cdn...Badacze twierdzą, że główna komora jest praktycznie pusta i wygląda bardziej na sortownię czy magazyn, obsługiwany kolejką wąskotorową, niż na halę produkcyjną. Być może był to magazyn np. amunicji, którego nigdy nie zapełniono. Do dziś w tym miejscu zachowało się trochę desek, belek i resztek skrzynek, które jednak nie przypominają opakowań po dziełach sztuki. Nie ma tam także śladu po samochodach czy motocyklach. Ale, jak twierdzą, przebywając w tym podziemiu, ma się dziwne uczucie, że choć jest ono wielkie, stanowi tylko fragment czegoś innego, być może znacznie większego. Takie wrażenie rodzi się już w czasie schodzenia po kilkudziesięciometrowym zawale w głąb tego podziemia. Bo przecież musi być jakaś racjonalna odpowiedź na pytanie, po co dokonano aż tak dużych zawałów.

    Tam jest tylko pozornie pusto, twierdzi jeden z eksploratorów. To zbyt dobra kryjówka, by rzeczywiście była tam tylko niewykorzystana duża hala. Jego zdaniem właśnie tam należy szukać „Szczeliny”, tyle tylko że gdzieś tuż obok. Ale na pewno bardzo blisko. Niezbyt prawdopodobne wydaje się bowiem to, że jest to „Szczelina”, tylko już całkowicie oczyszczona. Trudno uwierzyć, by ktoś zadał sobie trud tak dokładnego posprzątania po znalezisku. W świetle obecnej wiedzy o tym podziemiu niemożliwe byłoby też wywiezienie z tego miejsca samochodów, a nawet tylko motocykli. Co prawda, są tam jakieś resztki ubrań, blach i desek, ale to nie są np. resztki mundurów.

    O tym, że to miejsce nie może być puste, opowiada pewien człowiek, którego ojciec, Niemiec mieszkający w tej okolicy, ze strachu przed innymi Niemcami w 1955 roku spalił wszystkie posiadane dokumenty. Pamięta on, że ojciec kogoś bardzo się bał od momentu, w którym została zamordowana wspomniana Niemka. Podobno było to związane z tym, że widział, jak Niemcy rozstrzeliwali innych Niemców, którzy wcześniej dozorowali roboty prowadzone w okolicznych lasach. Człowiek ten kategorycznie twierdzi, że to podziemie jest „Szczeliną”. Jego zdaniem kamieniołom ukrywa jednak co najmniej trzy wielkie komory, a nie jedną. To, twierdzą eksploratorzy, jest rzeczywiście możliwe. Problem tylko w tym, jak je odnaleźć. - Będziemy szukać, aż znajdziemy - zapewniają...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale się napisałem ,obsługi kompa to ja się nigdy do końca nie nauczę ale ... Co Wy ,myslicie na temat "szczeliny" i Miedzianki z tymi 3 skrzyniami ???

    OdpowiedzUsuń
  13. A jak umieścić to ,nie w komentarzach??? to nie wiem :-((( czarna magia ...to już wolę kopać w lesie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech to ktoś skopiuje i wrzuci na gówną sronę ;-)))bo ja nie wim :-((( )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej przyznaj się skąd to skopiowałeś ba sam tego na pewno nie napisałeś :) Nie w 11 minut :D

      Usuń
    2. Wujo !!!pewnie że nie w dwie min.to mam napisane już dawno w kom pie ale całe nie chciało się zmieścić i podzieliłem na kilka ;-))) Ale temat ciekawy ??? nie.maam jeszcze parę innych którymi chcę się podzielić ,tylko z wrzuceniem tego muszę się ogarnąć :-))) nie bardzo to mi wychodzi (braki w obsł.kompa) ;-))) pozdro.

      Usuń
    3. Spoko:) Dużo napisałeś i dobrze! Było co czytać no i temat ciekawy:) Jak masz coś jeszcze ciekawego to wrzucaj :)

      Usuń
  15. Dziwna sprawa z tą szczeliną jak by tam nic nie było to nie była by ona tak ukryta i zabezpieczona czyli musi być coś na rzeczy, coś tam musi być nie mówię że od razu jakieś skarby ale np. jakieś mapy, plany lub coś podobnego...
    Mnóstwo jest takich skrytek na dolnym śląsku w końcu Hitler nigdy nawet nie pomyślał że te terny po wojnie nie będą należały do Niemiec więc co mogli chowali właśnie tutaj a miejsc jest dużo Góra Sobiesz,Książ,Całe Riese,Zamek Bolków, W Lubuskim też Słynny już bunkier numer ...itp

    OdpowiedzUsuń
  16. Piszesz o bunkrze łączącym się z Pętlą Troll ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolku,Ja jestem świerzak ;-))) w tych tematach ,ale powoli się wgryzam ,paru kolegów coś podpowie,paru podrzuci jakiś fajny temat,dużo czytam, zbieram różne materiały, 5lat w tych tematach to kropla w morzu ,wiedzy, Ale !!! jak przeżyje kolejne 5, to już będę wiedział troszkę więcej,jak mi oczywiście ludziska pomogą :-) (np.taka ekipa jak tu się zbiera) o pętli troll będę dzisiaj czytał...(szukał) :-) pozdro.

      Usuń
  17. Ta "Szczelina przez tyle lat już dawno chyba została opróżniona

    OdpowiedzUsuń
  18. Spece w tych tematach to Darek ,Wołoszański,i kilkudziesięciu (może)innych, a ja to traktuję jako hobby ,(uczę się).W przeciwieństwie do np.Darka ,bo to jego praca,i pasja, ja mam sprzęt który dowiezie gdzie trzeba ,trochę czasu,i myślę że kiedyś zbierze się fajna ekipa z Wrocławia lub okolic na jakiś wyjazd...Wakacje się zaczęły ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł z tym wyjazdem, ja jestem z okolic Wrocka i też mam troszkę czasu i sprzęt może nie z górnej polki ale daje radę , gdyby coś to z chęcią się dołącze

      Usuń
    2. Siemanko !!! GTI ,tu nie chodzi o sprzęt z górnej półki tylko o doborową ekipę ;-) zmontujemy ,a nóż sie uda i będzie fajny skład na dalsze wyjazdy trzeba się tylko poustawiać i terminy dograć ;-) .Ja też latam starą Landryną,ważne że dowiezie gdzie trzeba ;-))).A o sprzęcie typu wykrywacze itp. to na razie mażę :-),trza chopaków zebrać i ...zobaczyć co z tego wyjdzie ;-)))

      Usuń
  19. A moja specjalizacja to jak kiedyś będzie trzeba komuś zbadać wzrok,lub zrobić fajne okularki ,to piszcie ;-))) ,A ja chętnie posłucham relacji od ludzi którzy wiedzą więcej...(tylko nie piszcie zaraz że się reklamuje ;-) ) pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pętla Troll no tam też jest ponoć ale mi chodzi bardziej o bunkier który jest blisko zamku którego właścicielem był bardzo dobry znajomy Hitlera...
    Też jestem z Wrocławia mieszkam już 3 lata chętnie bym się wybrał na szukanie czegoś...
    Może coś pomyślimy von lipke???

    OdpowiedzUsuń
  21. Był środek nocy kiedy ekipa fotografów pracujących dla kilku lokalnych gazet wybrała się na nocne zdjęcia jednej z najsławniejszych warowni minionego stulecia. Brnąc przez skute mrozem pola fotoreporterzy zbliżali się do ruin bunkra oddalonego o kilka kilometrów od wsi Pniewo (woj. lubuskie). Nagle jak wybuch granatu ciszę nocną rozdarł huk odpalanych młotów pneumatycznych. Zapadli w polu i powoli skradając się dotarli do kępy drzew, w której znajduje się bunkier. Tam, w głębokiej niecce dostrzegli cienie dwóch mężczyzn.

    ? Zaczailiśmy się i obserwowaliśmy ich, a oni nie mieli najmniejszego pojęcia, że ktoś jest zaledwie kilka metrów od nich i robi zdjęcia ? opowiada nam Janusz, fotogafik z Międzyrzecza. Po kilkunastu minutach ktoś z ekipy wezwał policję. Kiedy na miejsce przyjechał patrol, zdezorientowani poszukiwacze skarbów Karol G. (50 l.) i Grzegorz 0. (43 l.) nie stawiali oporu. Żałowali jedynie, że stróże prawa zatrzymali ich w chwili, kiedy byli zaledwie kilka centymetrów od odkrycia na skalę wszech czasów.

    ? Od lat poszukujemy Bursztynowej Komnaty. Przeczytaliśmy o jej poszukiwaniach chyba wszystko, przejrzeliśmy szczegółowe mapy MRU, które można znaleźć w internecie. Zbadaliśmy echosondą okoliczne bunkry i właśnie tu, w bunkrze oznaczonym numerem 716A, którego jeszcze nikt nie zbadał znaleźliśmy niespotykaną rzecz – w jednej z niszy, za niezwykle grubą warstwą betonu jest pustka. Jesteśmy pewni, że właśnie tam musi być Bursztynowa Komnata ? mówił przesłuchującym go policjantom Grzegorz O.

    Bursztynowa Komnata od czasów ostatniej wojny jest przedmiotem nieustających poszukiwań, domysłów i mitów. Od lata 1942 Niemcy trzymali ją na zamku w Królewcu. W 1944 zapakowali ją do skrzyń i znieśli do zamkowych podziemi. Armia Czerwona zdobyła królewiecką twierdzę 9 kwietnia 1945, ale Bursztynowej Komnaty nie odnaleziono. Historyk Justyna Hrabczak-Cinka, autorka pracy na temat dzieł sztuki znajdowanych po drugiej wojnie światowej w bunkrach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego jest przekonana, że Bursztynowa Komnata jest tutaj, na Ziemi Lubuskiej. CDN

    OdpowiedzUsuń
  22. ? Transport, którym wieziono Bursztynową Komnatę na kilka godzin zatrzymał się na stacji w pobliskim Paradyżu. Po co? – pyta pani historyk. ? Wiele korytarzy MRU pozostało nadal nieodkrytych i pewnie tam spoczywa. Dla przykładu, Rosjanie po wojnie odkryli komorę w której znajdowało się mnóstwo złota, ale i dzieło Jana Matejki ,,Stańczyk”. Takich komór ze skarbami jest dużo więcej ? mówi Justyna Hrabczak-Cinka

    Karol G. (50 l.) i Grzegorz 0. (43 l.) są przekonani, że tym miejscem jest bunkier 716A i że byli o krok od odnalezienia legendarnego skarbu. Na razie jednak zakuci w kajdanki powędrowali do aresztu i odpowiedzą za zniszczenie mienia, bo młoty pneumatyczne, których użyli zupełnie rozryły ściany bunkra zbudowanego w latach 30-tych zeszłego stulecia. Czy będą szukać nadal?

    OdpowiedzUsuń
  23. http://www.youtube.com/watch?v=9gg5pQSZpmY&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobry pomysł z tym wspólnym wypadem ,im większa ekipa tym lepiej, bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  25. to też jest ciekawy temat,niedawno na początku roku w okolicy miedzianki wykopano3 skrzynie ??? z czym??? http://www.youtube.com/watch?v=iX0gvj91gsc&feature=related

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz link, ustaw dokładnie i znajdziesz to schronisko. http://www.zamki.pl/?dzial=mapa

      Usuń
    2. witaj !Paweł ja tam byłem kilka razy, tylko nikt wtedy nie myślał żeby tam kopać,no ale ...może innym razem nam się uda, ;-) to jest tak jak z grą w totolotka ;-)

      Usuń
  26. Nie wiem czy jedno z drugim ma związek,... ale??? na wypad w górki możemy się umówić miejsce na nocleg mam w Sokolcu dwa miejsca w aucie też się znajdą.Chcę jeszcze podopinać ekipę z "Landkliniki" i lecimy .zaproponujcie jakiś termin ja pogadam z resztą i można zgrać fajny 2-3 dniowy wyjazd.

    OdpowiedzUsuń
  27. z landkliniką to wyjdzie wam familijna pipierdółka, nie sądzę żebyście cokolwiek znaleźli, aczkolwiek możecie sporo pozwiedzać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolu ! Podrzuć coś na temat tych Pętli trolli ;-), bo szukałem i jakaś lipa, może źle szukam,czy to jest w MRU ???

      Usuń
  28. Karolu ! tam się tylko umawiamy ,chodzi o to żeby zebrać ekipę do kupy,a żeby coś znaleźć , to raczej mamy marne szanse ;-),ale,! połazić po górkach ,poszukać,pogadać ,zrobić wieczorkiem grila z wkładką i,wesoło miło spędzić weekend . Tu oto chodzi !!! ;-)
    A może szczęście dopisze ??? bo podobno tym co są nowi ziemia skarby oddaje ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Sokolec, Rzeczka, Walim... Znam te tereny jak własną kieszeń. Wyjeździłem tam na nartach wszystkie stoki swego czasu i wydeptałem chyba wszystkie możliwe szlaki... nie tylko te znane w tych okolicach. Mało kto o tym wie, ale w latach 95 tych napisałem o tych górach niewydaną powieść częściowo opartą na faktach, a częściowo wymyśloną starając się zwrócić w niej uwagę na to, że w tych górach istnieją sztolnie i hale kryjące technologię o jakiej mało komu się śniło...
    Gdyby było bliżej kto wie czy nie podpiął bym się pod tę wyprawę, ale mogę wam powiedzieć i poradzić tylko jedno. W tych górach cały czas ktoś jest tzn w tych nieodkrytych sztolniach i halach. Szukajcie wszelkich śladów ciepłych wylotów powietrza i nie zawadzi-a wręcz niezbędny będzie miernik promieniowania. Są tam obszary o podwyższonym promieniowaniu, a pod nimi.... sami się przekonacie jak będziecie dobrze szukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siemanko !!! A skąd piszesz, z daleka??? może byś wykroił troche czasu ??? jakiś piątek zjazd sobota w terenie ,niedz.i wieczorkiem do domu ???

      Usuń
    2. Jestem z Warszawy. Chętnie bym się zjawił, ale autem to ponad 420 kilosów, a pociągiem to już w ogóle odpada bo za wygodny jestem. Niebywale kusi perspektywa pochodzenia po "ukochanych" górach i poszukania tego o czym pisałem wcześniej w bezpiecznym gronie kilku odważnych. Kusi i to od dawna. Nie obiecuję, ale rozważam taką ewentualność. Wykrywacz metali mam, dwa noktowizory też, super czuły mikrofon kierunkowy do słuchania szeptów z odległości kilkudziesięciu metrów też mam więc w razie czego jest sprzęt gwarantujący bezpieczeństwo i orientację co się w koło dzieje. Zobaczymy ilu będzie chętnych i kto będzie :)

      Usuń
    3. Siemankooo!!! No z takim sprzętem to można powalczyć ;-), Wyślemy po Ciebie transport :-))) , na pewno będzie ciekawiej niż w stolicy,a pare dni urlopu człowiekowi się należy jak psu miska wody ;-), Ja traktuję te tereny jak swoje, od urodzenia mieszkałem w Nowej Rudzie ,przez 16lat, wtedy to były piękne czasy,teraz jak jest okazja wyrwać się z Wrocławia to korzystam . pozdr.

      Usuń
  30. No już się robi fajnie !!! może wykroi się z tego ekipa ???

    OdpowiedzUsuń
  31. Panowie! Ja mam za daleko bo jestem niestety aż z Mazur! Mam jednak nadzieje że coś z tego Waszego planu wyjdzie :) Gdybym mieszkał bliżej... Eh... Pozostaje mi trzymać kciuki za jakieś nowe odkrycia czy chociaż rewelacje na temat tego co się działo :) prestissimoLIVE jeżeli masz jakąś wiedzę to chociaż podziel się nią jeśli nie będziesz mógł dotrzeć :) No i róbcie zdjęcia. Nagrywajcie co tam się dzieje(nawet same audio). Jeżeli pojawi się jakiś "strażnik teksasu" to zróbcie mu fotkę :) No i oczywiście podzielcie się relacją z tej wyprawy. Może akurat wyniknie coś z tego więcej niż tylko grill w miłym towarzystwie :) Cały czas nie rozumiem jak to jest możliwe że nie można dojść do sedna sprawy skoro jest tyle osób w całej Polsce które za wszelką cenę chcą odkryć prawdę o tym co się kryje w górach sowich... Możliwe że zostały tam jakieś wartościowe przedmioty lub technologia która dała fundament tzw. obiektom UFO... Prędzej jednak skłaniam się ku okultyzmowi... A to chyba największe zagrożenie... Ale w grupie siła i w kupie raźniej więc dacie rade :) Myślę że nie tylko ja czekam na jakieś nowe relacje z tego terenu :) Darek robi naprawdę dużo. Brakuje mi jednak dokumentacji video lub chociaż foto zjawisk lub sytuacji jakie zachodzą wokół kompleksu Riese. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ludzieeee! Przestańcie być naiwnymi. To co opowiada Twórca tej strony to istny bełkot. Blog o schizofrenicznym zabarwieniu. Ciekawe tylko czy to wynika z choroby autora czy ze zlecenia....Nie przypadkiem Wołoszański nie chce rozmawiać z p. Kwietniem tak jak i reszta eksploatatorów. Większość wpisów z niby - komentarzy pochodzi od autora...ludzie nie łykajcie tego shitu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolego shit shitem, ale fakt jest QRWA faktem, że 70 lat po wojnie i my nie wiemy co jest w tych górach. A POWINNIŚMY!!!!!
      Jest całkowicie absurdalnym mieć na terenie własnego kraju kompleks, który zdaje zawierać niebywałe tajemnice i nie eksplorować go tyle cholernych dziesiątek lat!
      Nie jest dla mnie w sumie dziś istotne co jest, a co nie jest shitem. Istotne jest to, że najwyższa pora zrobić coś by przekopać te góry wzdłuż i w szerz i zorganizować nie tylko grupy poszukiwawcze, ale przede wszystkim ludzi, którzy będą się tego domagać na drodze oficjalnej. I nie ważne czy to będą ludzie z tego czy innego kółka adoracji. Ważne by koło sprawy coś się realnego działo. Takie wyprawy jak najbardziej są pozytywnym przejawem zainteresowania ludzi tymi tajemnicami, a to z kolei sprawi, że inni będą się zastanawiać czy czegoś tam jednak ważnego nie ma. Ja myślę, że należało by podsunąć co właśnie czynię wszystkim grupkom zainteresowanym eksploracją tych terenów by się mimo różnic zdań zjednoczyły i cisnęły pismami i petycjami władze w celu podjęcia poważnych działań eksploracyjnych w pełnej jawności.
      Nie może tak dalej być by w Egipcie jakiś pieprzony Hawas trzymał łapę na eksploracji piramid, a w naszym kraju jakiś pieprzony urzędas łapę na górach Sowich.
      Ludzie nie tylko powinni się organizować w takie wyprawy, ale przede wszystkim organizować w grupy nacisku na władze. Inaczej do usranej śmierci będziemy dreptać bo tych górach nie mając pojęcia co tak naprawdę kryją.
      Mnie też wiele historii związanych z tymi górami wydaje się irracjonalna, ale to nie oznacza, że będę pierwszym, który odda głos jak będzie trzeba by zażądać od władz właściwego zainteresowania sprawą. Mówię właściwego bo to co do tej pory władze robiły w celu odkrywania tajemnic Riese i nie tylko to PIER....A KPINA.

      Usuń
    2. Jak ci nie pasuje to co tutaj się pisze to nie czytaj,skoro uważasz że to bełkot to napisz coś co nas wszystkich zaskoczy,podejrzewam że wiedzą to Darkowi do pięt nie dorastasz

      Usuń
    3. Ludu drogi !!!Bełkot czy nie,tak jak pisze prestissimoLIVE jak by się wszystkie grupy zjednoczyły i zorganizowały to nacisk na władze był by zdecydowanie większy i można by wtedy dużo więcej zdziałać i dowiedzieć się co tak naprawdę kryją góry sowie ,a myślę że było by warto. Natomiast wzajemne opluwanie się i obrzucanie nie ma sensu i niczemu nie służy jak głosiły dawne hasła w jedności siła , i w tym kierunku należało by podążać .Może kiedyś ktoś kto ma już jakiś autorytet w tym środowisku doprowadzi do powstania np.Zjednoczenia Exploratorów Polskich ;-)i w tedy działania będą legalne i reszta nie bardzo będzie mogła podskoczyć .Ale puki co ja myślę o zebraniu fajnej grupy i spędzeniu ciekawego weekendu (może nie jednego) z ludźmi których ten temat fascynuje i którzy (jak mawiają politycy ):-) posiadają wiedzę na ten temat, i chcą się nią podzielić .

      Usuń
    4. @prestissimoLIVE absurdalnym to jest pozwolić chołocie rządzącej na zniszczenie kraju i ludzi w ciągu zaledwie 20 lat.
      Riese ze swoimi nieodkrytymi tajemnicami wygląda przy tym marnie.
      Myślenie, że można wywrzeć jakikolwiek wpływ na władzę jest irracjonalne.
      Przedmówca ma trochę racji....trzeba tylko umieć wyjść z kościoła Pana Kwietnia i popatrzeć na sprawy swoimi oczami.
      Popatrz realnie na to co możesz z grupą podobnych osób zrobić będąc na miejscu w górach....

      Usuń
  33. Zgadzam się z powyższym trzeba coś robić i fajnie by było jakby większość grup się zjednoczyła w jedną duża a było by o wiele łatwiej ze wszystkim..
    Von Lipke piszę się na taki wyjazd jak najbardziej auto mam więc mogę parę osób zabrać dokładnie 3:)
    Trzeba tylko termin ustalić dogodny dla wszystkich zainteresowanych

    OdpowiedzUsuń
  34. PB zgadzam się z Tobą, że takie niewielkie "amatorskie" grupki poszukiwaczy nie wiele zdziałają bez jakiegoś większego zrzeszenia się w niezależną organizację.
    Psioczymy wszyscy na władzę włącznie ze mną na czele, że nie dopuszcza nas do pewnych tajemnic i nie tylko Riese-owych, ale tak na prawdę sami sobie jesteśmy tego winni. Nie potrafimy wykorzystać dóbr jakie niesie ze sobą jaka by nie była istniejąca demokracja i nie potrafimy się organizować. Gdybyśmy potrafili władza musiała by mimo wszystko brać nasze głosy pod uwagę. A tak mamy tu grupkę, tam grupkę, tu badacza poszukiwacza, tam innego i całą masę internetowych widzów rządnych niemal sensacji w dodatku dorabiającą do każdego faktu niestworzoną hipotezę.
    Efekt jest w sumie taki, że ziemia w górach jest tylko poczesana jak włosy grzebieniem kilkoma saperkami i nadal skrywa coś co kilku urzędasów nie chce by wyszło na światło dzienne. Mimo to warto nawet saperkami tu i ówdzie grzebnąć bo jeśli nawet nie dokona się spektakularnego odkrycia to zawsze daje się ludziom asumpt do dalszych działań i poszukiwań.
    Chciałbym przy tym zaapelować, a właściwie zaproponować wszelkim i wszystkim grupkom poszukiwawczym gdziekolwiek kopiącym lub znajdującym cokolwiek ciekawego by nie zapominały o jednej ważnej rzeczy. Mianowicie o publikacji w jakimś stałym miejscu na danej stronie czy forum namiarów z GPS-a tych miejsc. Dla czego? A no dla tego bo za kilka lat po naniesieniu ich na mapy mogą okazać się bezcenne w nakreślaniu innych miejsc na, które mogą wskazywać. Gdyby od lat prowadzono taką akcję to dzisiaj mieli byśmy do wglądu ciekawą mapę miejsc z, których dało by się coś wydedukować.
    Załóżmy pojedziecie do Riese i połazicie po g. Sowich. Znajdujecie coś dziwnego w danym miejscu. Zapisujecie długość i szerokość geograficzną z GPS-a i do archiwum na stronę. Za jakiś czas może to stanowić bezcenną wskazówkę do dalszych poszukiwań. To taka mała propozycja na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowadzenie dokumentacji odwiedzanych miejsc to podstawa. Pytanie czy ktoś to robi ?
      Jeśli nawet to nikt się tym nie dzieli.

      Jestem za zorganizowaniem wyjazdu w góry jednak bądźmy realistami. Jeśli nawet znajdą się sprawni, odpowiedzialni i przygotowani technicznie ludzie do zejścia do sztolni to i tak niczego nowego nikt nie zobaczy.
      Bez planu, gdzie i jak odgruzowywać wszystko skończy się na chodzeniu po dobrze spenetrowanych miejscach. Zresztą jest to bardzo niebezpieczne i bez kilku spotkań w cztery oczy i przygotowania szczegółowego planu nie mogę sobie całości wyobrazić.

      Inna droga to rekreacyjny wyjazd powiązany z poszukaniem ciekawych miejsc na zewnątrz góry.

      Mieszkamy w tym samym mieście. Zawsze można wspólnie zorganizować transport.

      Usuń
    2. "Psioczymy wszyscy na władzę włącznie ze mną na czele, że nie dopuszcza nas do pewnych tajemnic i nie tylko Riese-owych, ale tak na prawdę sami sobie jesteśmy tego winni. Nie potrafimy wykorzystać dóbr jakie niesie ze sobą jaka by nie była istniejąca demokracja i nie potrafimy się organizować. Gdybyśmy potrafili władza musiała by mimo wszystko brać nasze głosy pod uwagę."

      prestissimoLIVE mam rozumieć że proponujesz też założenie organizacji która w sposób oficjalny mogłaby reprezentować grupę ludzi zainteresowanych tematem Riese? Co o tym wszyscy myślicie?

      Usuń
    3. No cóś w tym rodzaju. Nawet powiem więcej, że nieco dziwi mnie, że do tej pory taka organizacja jeszcze nie powstała. Eksploracja tajemnic III Rzeszy to nie moja co prawda działka, ale ja w swoim temacie właśnie od ponad roku usiłuje zebrać grupę ludzi odważnych i świadomych, a przede wszystkim chcących oficjalnie wystąpić do władz z materiałami dowodowymi na temat istnienia obcych obiektów latających i samych obcych by to ujawnili. Śmiech?
      Śmiech tu nie jest na miejscu. Materiały dowodowe są w postaci wielu rejestracji i obserwacji obiektów, których sposób poruszania się w przestrzeni w niczym nie przypomina znanych nam statków powietrznych naszej technologicznie cywilizacji czyli samolotów, rakiet itd.
      Tak więc ja staram sie skłonić ludzi mających takie dowody i mogących potencjalnie poświadczyć o własnych obserwacjach do zawalczenia na drodze prawnej o prawdę. Jak na razie poza mną i może dwoma świadkami nikt nie chce nadstawiać karku. Więc z czym do sądu mam iść posiadając nawet nie budzące wątpliwości materiały skoro jest nas zaledwie kilku? Tu materiały: http://ufo-relacje.pl/viewtopic.php?t=138

      Tak więc tajemnice Riese i III Rzeszy to takie samo tabu jak moja działka, chociaż łatwiej byłoby wydusić z władzy pozwolenia na eksplorację czegoś co siedzi w ziemi niż skłonić ją do zajęcia się kwestia czegoś co lata niemal niewidoczne w przestrzeni i robi z nas idiotów. Dla tego powtórzę, że nieco dziwię się, że jeszcze poszukiwacze skarbów nie zrzeszyli się w oficjalne grupy i nie poszli drogą prawną po tę prawdę. Myślę, że łatwiej jest zebrać tysiąc lub dwa tysiące ludzi z wykrywaczami w jakąś oficjalną organizację domagającą się pozwoleń na eksplorację niż iluś świadków latającego UFO. Stąd moje sugestie by inicjatorzy poszukiwań w tych niezależnych grupkach poszukiwaczy rozsianych po całym kraju przemyśleli temat zorganizowania się i zrzeszenia. Nie widzę innej możliwości.

      Usuń
    4. Jeżeli chodzi o temat ufo to nie wywołuje on u mnie śmiechu ponieważ sam widziałem podejrzane obiekty nocą jakieś dwa lata temu. Jeden na niebie który poruszał się z ogromną prędkością przy której zmieniał mocno kąt lotu czy nagle zatrzymywał się i stał w miejscu a drugi to może nie obiekt ale dziwne światła oddalone ode mnie o jakieś 35 metrów (jakieś od 50 do 100cm nad ziemią) koloru pomarańczowego... Światła te bardzo wolno się przemieszczały. Nie miałem odwagi żeby tam dłużej zostawać a tym bardziej podejść do tego. Następnego dnia rano udałem się tam żeby sprawdzić czy są jakieś ślady na ziemi... Niestety nie było żadnego śladu. Nawet wysoka trawa która tam rosła nie była wygnieciona czy wydeptana.
      A jeśli chodzi o jakąś organizacje Riese to jestem za. Gdyby ktoś wykazał się w jej założeniu to chętnie pomogę chociaż nie wiem jak bo mieszkam na Mazurach. No ale podpisałbym się pod tym i pewnie jeszcze parę osób też :)

      Usuń
  35. A teraz na spokojnie zastanówmy się co na pewno jest w górach Sowich w kompleksie Riese.
    Po pierwsze większość tego kompleksu jest wysadzona i zasypana.... nie nie nie zasypana tylko zasypana jest większość tuneli prowadzących do głównych podziemnych sztolni i hal. Niemcy nie zasypali wszystkiego detonując ładunki wybuchowe tylko wysadzili sztolnie i korytarze prowadzące do głównych pomieszczeń.
    A więc skoro tak zrobili to oczywistym jest, że pozostawili tam coś.
    Na 100% spoczywają tam szczątki ofiar ludzi wziętych do niewoli i pracujących w tym kompleksie liczone w dziesiątki tysięcy.
    Na pewno muszą się tam znajdować urządzenia i maszyny wykorzystywane podczas prac do drążenia tych tuneli. I tu możemy sobie wyobrazić wszystko od zwykłych łopat i kilofów, kolejki i wagoniki po drążarki, koparki i całą masę innych sprzętów.
    Na pewno muszą tam być składy materiałów wybuchowych i tu uwaga po dziś dzień tak pozostawione, że mogą eksplodować w chwili dotarcia do ukrytych sztolni i tuneli.
    No i teraz oprócz tego wszystkiego na pewno w tych górach ukryte są wszelkie do dziś nie odnalezione dzieła sztuki zrabowane przez Niemców włącznie z....
    BURSZTYNOWĄ KOMNATĄ.
    To jedyne logicznie nasuwające mi się miejsce na ukrycie takiego skarbu. Dla czego? Z bardzo prostej przyczyny bo tylko Góry Sowie i wielkość pod nimi kompleksu Riese gwarantował skuteczne ukrycie takich skarbów i zatuszowanie miejsca jego ukrycia.
    Co poza tym?
    Na pewno znajdują się tam wszystkie tajemnice dotyczącej cudownej broni Hitlera i wszelkich związanych z nią tajemnic naukowych. Czyli są tam hale w, których poza laboratoriami naukowymi istnieją urządzenia techniczne gotowe do produkcji tej broni. Ale na pewno są tam wszelkie materiały potrzebne do jej budowy.
    Poza tym na sto procent są tam dokumenty i akta największych tajemnic III Rzeszy.
    Co jeszcze?
    Złoto. Złoto zrabowane w bankach europejskich do dzisiaj nie odnalezione liczone w dziesiątkach ton. O ile tym złotem nie zaopiekował się ktoś... kto Niemcom chyba w czasie II WŚ pomagał w tak spektakularnym rozwoju technologicznym-nie zapominajcie wyprzedzającym owe czasy o dziesiątki lat...

    OdpowiedzUsuń
  36. Jedno jest pewne ,nie wszystko wysadzili uciekający Niemcy,bardzo dużą cześć wysadzili nasi "sojusznicy' ze wschodu lub jak mawiał stary poczciwy Joseph G.,mongolskie hordy.Sporą część wejść do podziemi w latach 60-tych ubiegłego wieku,odstrzeliło Wojsko Polskie,dotyczy to głównie Sobonia,którego kilku poziomowa struktura daje wiele do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  37. To że w Riese jest coś ukryte to jasne.Niemcy nie maskowali by tego tak dobrze ani nie wysadzali wejść jakby tam były pierdoły.A wszystko tam jest dobrze zamaskowane i wejścia dobrze ukryte i zabezpieczone ale czy tam jest Bursztynowa Komnata wątpię ślady wskazują że jest gdzie indziej ukryta chociaż na 100% nie można powiedzieć że nie ma jej np w Osówce.A co jest w tych sztolniach i korytarzach ukryte hmm?
    Złoto, dokumenty, i chyba coś jeszcze....

    OdpowiedzUsuń
  38. A ja myślę, że Pan Wołoszański i Pan Witkowski tutaj nic nie zdziałają tutaj potrzeba ludzi pokroju Pana Kwietnia, którzy mówią otwarcieco myślą i się nie boją. Ci dwaj pierwsi Panowie to sprzedawczyki, którzy mają napewno za cel rozmydlać informację Jak większość tych pseudo eksloratorów. Kopać, szukać w miejscach mało istotnych i robić zamieszanie takby inni nigdy nie ruszyli miejsc w których coś jest. Stad na forum taka fiksacja jednego gościa, który wypalił z pensona non grata.
    Typowe zachowanie kogoś komu się nadepneło na odcisk...

    OdpowiedzUsuń
  39. Ludzieeee! Przestańcie być naiwnymi. To co opowiada Twórca tej strony to istny bełkot. Blog o schizofrenicznym zabarwieniu. Ciekawe tylko czy to wynika z choroby autora czy ze zlecenia....Nie przypadkiem Wołoszański nie chce rozmawiać z p. Kwietniem tak jak i reszta eksploatatorów. Trzeba być bardzo naiwnym wręcz głupim aby wierzyć w Brednie p.Kwietnia i Sawiaka. Przykład ordynarnego kłamstwa - bajka o tym że niejaki Jan Moltke jest wnukiem słynnego niemieckiego hrabiego. Te listy z "zagranicy" i "tajemnicze wpisy" preparuje sam Kwiecień. Ostatnio zwariował na tyle że powieści s-f pisarza Lovecrafta o kulcie Ctullu umiejscowił jako prawdziwe na Ślęży. Sawiak kłamie mówiąc o znalezieniu srebrnych monet z Piłsudskim w wieży Bismarcka ! Nic takiego nie miało miejsca! Zresztą tych kłamstw jest o wiele więcej. Wszystko można sprawdzić. Nie słuchajcie tych bezczelnych dezinformatorów.
    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko można sprawdzić, a na razie powtarzasz się tylko głupkowato i niczego tu nie wnosisz. Może jakieś dowody? Podziel się swoją wiedzą jeśli chcesz kogoś przekonać... Ty masz schiza jakiegoś chyba, jak tu trafiłeś i czego szukasz? Tymczasem zmień sobię ksywkę na UnrealSchiz. Brakuję mi komentarzy MAXA...

      Usuń
    2. Słuchaj Ciemniaku! Naucz się czytać ze zrozumieniem,
      wystarczy sprawdzić czy to prawda że:
      -istniał pisarz Lovecraft który wymyślił mitologię Cthulhu - Kwiecień podaje to jako fakt kultu na Ślęży kłamstwo , ukradł wymysł pisarza s-f.
      Żaden właściciel pałacu w Gogołowie nie jest potomkiem słynnego hr.Moltke
      W skrytce w wieży nie było monet z Piłsudskim. To są fakty. A fakty nie podlegają dyskusji. Chyba że ktoś jest Wariatem- nie będę dyskutował z kimś kto twierdzi że Ziemia jest płaska. Takich kłamstw p. Kwietnia mogę przytoczyć dużo więcej.Kwestia czy wynikają one z niewiedzy czy z...........

      Usuń
    3. Dziekuje ze zostalem wywolany do tablicy....,

      przypatrujac sie troche z boku nabiera sie wiekszego dystansu do spraw i miejsc oraz do tego jak ludzie widza rzeczywistosc.

      Moim (subiektywnym) zdaniem zamieszczone przez Pana Dariusza Kwietnia posty i komentarze sa w wiekszosci "prawdziwe" gdyz sa to jego wlasne lub przyjete jako wlasne.

      Ale z wlasnego doswiadczenia - "teoretyka" moge stwierdzic iz "prawdziwe" nie oznacza rzeczywiste.

      Jest bezsprzeczne ze "prawda" lezy po srodku!

      Przypomnijmy sobie historie odkrycia TROI:

      przez setki lat rozni poszukiwacze przygod i odkrywcy starali sie odnalezc miasto umiesczone na kartach "ILIADY" Homera,miasto wieloma legendami owiane - miasto krola Priama,coz bez rezultatu.

      Dopiero ow mit - legenda stala sie rzeczywistoscia za sprawa dziewiętnastowiecznego amatora -archeologa i poszukiwacza przygód Heinricha Schliemanna ktory badal te tereny położone w Troadzie u zachodnich wybrzeży Azji Mniejszej w latach 1871-1894.

      Tak wiec jest to wyjatek ktory potwierdza regule i zasade ze WARTO SZUKAC pomimo ze wiekszosc ludzi uznaje to za utrate zmyslow i rozsadku i ze na ten temat juz wszystko napisano i powiedziano.


      Podsumowujac

      Kazdy ma prawo podazac do celu - odnalezienia PRAWDY lub Skarbu wlasna droga bez wzgledu na opinnie innych moze i nawet badziej uczonych i doswiadczonych badaczy.

      Mysle ze Pan Dariusz o ile nie odkryl Troi to odkryl cos wiecej w nas ludziach.....

      ze histora to nie puste wydarzenia, slowa lub relacje swiadkow i ciagle mozemy odkrywac ja na nowo.....

      Pozdrawiam Wszystkich bez wzgledu na sympatie lub antypatie.

      Czas pokarze kto mial racje!

      MAX

      Usuń
  40. A ciekawe jak ciebie można sprawdzić i kto tu jest bezczelnym dezinformatorem??? Dlaczego tak boli cie ten temat??? Obawiasz się czegoś? Jaki żal! :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Witam. Interesuje mnie co na to wodzirej tej strony D.K. Może by coś dopisał do wątku? Chociaż jak pisze "Realtrue" to podobno on pisze komentarze do postów a nie JA/MY ;-).

    OdpowiedzUsuń
  42. Fakt jest faktem, że wielu "tropicieli" tajemnic i to nie tylko związanych z IIWŚ, ale choćby z obcymi jest niebezpiecznie narażona na lekką fiksację spowodowaną nadinterpretacją lub złą interpretacją istniejących artefaktów i historycznych podań. Mam tu ogólnie na myśli to, że dane znalezisko w dowolnej dziedzinie wcale nie musi wskazywać na to co dany "tropiciel-badacz" sobie wymyśli. Najgorsze w tym jednak jest to, że większość "tropicieli-badaczy" tajemnic jak sobie coś nabije do łba to żadna siła potem nie jest w stanie im tego z tego łba wybić. I tu się rodzi problem, że potem głoszą oni z całym przekonaniem swoje wnioski jako prawdę objawioną i ostateczną...
    Dam przykład.
    Starożytna figurka podobna do jakiegoś humanoidalnego stwora dla jednych badaczy będzie artystyczną wizją kogoś, dla innego Reptalianem, dla jeszcze innego dowodem na manipulacje genetyczne w dawnych czasach, a jeszcze dla innego ---- powodem do stworzenia całej historii o odwiedzaniu ziemi w przeszłości całych tabunów kosmitów i to różnych ras, którzy dzisiaj udają, że ich nie ma by sterować światem.
    I problem polega na tym, że wszyscy po części mają rację potencjalnie i prawda o faktycznym obrazie rzeczywistości tonie w nieprawdopodobnym morzu przypuszczeń i dociekań tak bardzo, że zwykły Kowalski głupieje.
    Tu jest dokładnie to samo. Wiadomo coś jest na rzeczy i dla tego do póki się nie odkryje danej tajemnicy powściągnął bym wodze fantazji co niektórych poszukiwaczy i skupił się na jednym zasadniczym fakcie-coś jest w tych górach, a nad nimi lata ktoś/coś czego nie znamy...

    OdpowiedzUsuń
  43. No !!! jeszcze trochę i zrobi się tu niezły śmietnik!!!Ale to już tak jest że jak się zbierze czterech Polaków,to będą mieli cztery odmienne poglądy ,opinie i może jeszcze wyznania,i chyba niestety jest prawdą że Polak musi czuć bat nad głową,tylko w tedy potrafi się zjednoczyć i działać w grupie i dla dobra grupy,a nie kłóci się i obrzuca ,no ale tu widać jak to wygląda w naturze .chamota i nic więcej ...a szkoda chyba na to czasu...

    OdpowiedzUsuń
  44. Kwiecień kłamie, Sawiak kłamie, film kłamie, Moltke kłamie, blog kłamie, forum kłamie . Realtrue, ktoś schowany za mało znaczącym nickiem, wstydzący się swego nazwiska i imienia mówi prawdę ? Realtrue, zapraszamy do zbadania kto kłamie - zbiórka piątek na PKP Wrocław Głowny , zabierz koniecznie rękawice , a jak masz to oskard, łom, czy szpadel , pokopiesz w doborowej ekipie i sam ocenisz . Odpowiedź znam - nie masz czasu , lub masz za daleko itd...
    Być może wejdziesz jako jeden z pierwszych byś wszedł z nami do piwnic zasypanych w ostatnich miesiącach wojny ,spróbował jak po 60 latach smakuje kompot z wiśni zawekowany podczas wojny, pobędziesz trochę z ludźmi którzy kłamią , sam staniesz się mało wiarygodny - to cena za udział w expedycji i poznanie tego czego nie publikujemy na filmach z wiadomych względów.
    Materiałów, zdjęć,nagranych relacji, namiarów mamy sporo, świadomie nie umieszczamy tego w necie, by nie robić komuś prezentu . Rzecz wiadoma sami musimy tematy zbadać pierwsi, idiota by publikował przed exploracją i konkurencji nadawał gotowe miejsca .
    Zaznaczam ,że w momencie publikacji od razu mamy kilkadziesiąt meili z pogróżkami , zastraszeniami , że to oszustwo i kłamstwo, więc musze Cie zmartwić - nie jesteś pierwszy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolu !!! Szkoda czasu na pisanie z kimś takim,on nie ma jaj ,on potrafi tylko pisać,to taki typ który boi się ujawnić ,tak jak ten którego swojego czasu było słychać na pół Wrocławia w CB, on tylko umiał kląć i myślał że jest nie do namierzenia , a jednak go namierzyli i "dupa"dostał zawias. Gdzie ruszacie w piątek??? Może bym się przydał ;-) do kopania ;-))),chyba że grupa zamknięta ,no to mówi się trudno i życzy owocnych poszukiwań .

      Usuń
    2. Odpowiedź do K. Sawiaka - Kolego Ja tam bywałem jak jeszcze była krata i napis po rusku "Min niet" to raz. Dwa że po tej Twojej wypowiedzi widzę że doskonale znasz moje intencje. Trochę się wystraszyłeś ale niech Ci będzie.
      Trzy spotkamy się wcześniej niż Ci się wydaje.

      Odpowiedź do von Cipke - przydać się możesz do oprowadzania wycieczek po ZOO.

      Usuń
    3. No Tak ciebie by tam nie wpuścili!!! bo byś zwierzęta wystraszył,zastanów się człowieku co ty wypisujesz!!!I opuść te strony bo tu ludzi z zerową KULTURĄ nikt nie będzie czytał.A do oprowadzania wycieczek INTELIGENCJA I KULTURA są niezbędne !!! A ty tego po prostu NIE MASZ !!!Dlatego te braki próbujesz nadrobić arogancją i chamstwem !!!Ale to już twój problem,i tak nikt nie będzie brał do siebie tego twojego pisanego bełkotu .Puki co pozdrawiamy cię serdecznie i...uważaj na zdrowie,bo teraz łatwo się przeziębić .

      Usuń
  45. Każdy z was obowiązkowo musi obejrzeć ten film:
    http://www.youtube.com/watch?v=I92eJFCu6HE&feature=related

    Film ukazuje w jaki sposób i gdzie Niemcy ukrywali skarby w złocie i kosztownościach warte na owe czasy MILIARDY DOLARÓW.
    Na końcu filmu w ostatnim zdaniu usłyszycie: CZĘŚĆ SKARBU RZESZY LICZĄCA MILIARDY DOLARÓW NIGDY NIE ZOSTAŁA ODNALEZIONA.

    A teraz jak już ten film obejrzycie najlepiej jak ja 2 razy pomyślcie gdzie reszta tego skarbu może być schowana? Tylko w kompleksie Riese. I myliłby się ktoś sądząc, że głęboko pod ziemią w zasypanych sztolniach i halach. Częściowo za pewne tak na podpuchę, ale Niemcy mieli dużo czasu by ukryć większość tego skarbu płytko pod powierzchnią ziemi na terenie gór Sowich. Płytko to nie znaczy pod samą powierzchnią. To znaczy, że na tyle głęboko by był poza zasięgiem przeciętnego wykrywacza metali, ale na tyle głęboko by łatwo było go w razie czego wydobyć. Myślę, że w grę wchodzą głębokości 1-2 metry. W górach Sowich jest masa charakterystycznych miejsc łatwych do zapamiętania nawet po 50 latach wokół, których zalega masa głazów i kamieni mogących w owych czasach posłużyć do zamaskowania skrytek.
    Teraz powinniście sobie wszyscy poszukiwacze skarbów przypomnieć kiedy i gdzie ktoś komuś przeszkadzał w chodzeniu po tych górach. Gdzie ci owi "strażnicy" nagabywali grupki poszukiwaczy i czepiali się ich. A kiedy sobie to wszystko przypomnicie to należy tam jeszcze raz pojechać grupą i to liczną i przeszukać te tereny systematycznie nie tylko wykrywaczami metali, ale... zwykłymi długimi na 1.5 metra szpikulcami zrobionymi z cienkiego stalowego pręta. Wygląda taki szpikulec tak jak na zdjęciu. Mam taki od dawna właśnie do penetracji gruntu pod kamieniami czy innymi ciężkimi przedmiotami: http://imageshack.us/f/38/dsc06334in.jpg/

    Mój jest z pręta aluminiowego kupionego w OBI na metalowym dziale i ma nieco ponad metr długości. Na końcu zaostrzony pilnikiem. Do penetracjo ziemi w Górach trzeba nieco dłuższy i byc może ze stalki, ale i tak ten spokojnie wystarczyłby bo wchodzi w każdy rodzaj ziemi do samego końca jak w masło. Jak się tym posługiwać? Należy mieć linki wyznaczające pole penetracji i oznaczyć nimi dany kwadrat ziemi na przykład 20m x 20 metrów i co 50 cm nawet czasem niej iść metr po metrze wzdłuż linki i wbijać w ziemie pręt. Czyli najpierw zaznacza się kwadrat powierzchni ziemi, a potem z pomocą długiej linki jedzie się wzdłuż w jedną i drugą stronę przestawiając tę linkę co pół metra. Tylko taka metoda gwarantuje dokładne spenetrowanie danego obszaru.
    Podałem przykład. Gdy robi to kilku jednocześnie robota idzie szybko i jeden drugiemu może wyłapać błędy i przeoczenia w penetracji.
    Gwarantuję, że metoda sprawdzona podczas poszukiwań meteorytów. Mam znajomego, który zbiera meteoryty zawodowo na handel i do kolekcji i tą metodą znalazł ich dziesiątki i to naprawdę niezłych okazów. Wykrywacz metali też się przyda do wstępnych poszukiwań lub przepatrywania na pewnych głębokościach po uprzednim wykopaniu z danego miejsca ziemi.

    I jeszcze słówko o ewentualnych miejscach gdzie warto szukać. Załóżmy, że znajdujemy jakieś na wpół zasypane wejście do tuneli czy podziemnych sztolni i myślimy, że gdzieś tam na głębokości dziesiątek, a nawet setek metrów coś Niemcy skitrali. Ja bym pogmerał w ziemi wokoło takiego miejsca w odległości do 50 metrów wokół...

    OdpowiedzUsuń
  46. Acha i dodam, że jeśli szpikulec natrafi na coś twardego należy zagęścić co parę centymetrów wbijanie. Dzięki temu z łatwością po iluś razach można wyznaczyć kształt zakopanego przedmiotu.

    OdpowiedzUsuń
  47. moje metody dalekie są od szpikulca z drutu , specjalizuje się w militarce z 1 i 2 wojny światowej , wolę szpadel i wykrywacz typu PI , pręt dla mnie jest metodą średniowieczną , chyba że porcelany szukasz , lub czegoś innego niż metal - mnie ona nie interesuje , chociaż znałem człowieka co nie miał wykrywacza , chodził po okopach z metalowym prętem 150 cm z uchwytem , całość jak litera T , mówiliśmy o nim " Człowiek Pręt " , miał efekty - nie powiem , ale miał też sporo czasu ... Koniec końcem i tak kończyło się na szpadlu...

    OdpowiedzUsuń
  48. Karolu, ale chyba nie zrozumiałeś dla czego proponowałem szpikulec. Proponowałem szpikulec w kontekście metod ukrywania przez Niemców skrzyń pokazanych na filmie w linku w moim poprzednim poście. Jeśli coś jest pod ziemią na głębokości 1-2 metry jak sztaby złota w skrzyniach to żadnym konwencjonalnym wykrywaczem tego nie znajdzie się bo wykrywacze konwencjonalne to zaledwie kilkadziesiąt centymetrów zasięgu. Poza tym w górach jest masa zmineralizowanej gleby i skałek w ziemi na małych głębokościach, które co rusz dają sygnały jakby coś było metalowego. Dla tego szpikulec jest niezbędny by wyeliminować małe pojedyncze przedmioty, a namierzać tylko te duże. Sam wykrywacz jaki by nie był zmusza do ciągłego kopania przy każdym mocniejszym wskazaniu, a szpikulec pozwala na sprawdzenie czy warto i czy przypadkiem to nie jakiś fałszywy alarm.
    Ja myślę, że gdyby już dawno poszukiwacze poza zwykłymi wykrywaczami używali szpikulca to na pewno nie jedno znaleźli by poza zasięgiem zwykłych wykrywaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja eksploracja sprowadza się do uzyskania zgody właściciela terenu na poszukiwania.Reszta to detektor, rama , ew. georadar. "Ja myślę, że gdyby już dawno poszukiwacze poza zwykłymi wykrywaczami używali szpikulca to na pewno nie jedno znaleźli by poza zasięgiem zwykłych wykrywaczy."
      Proszę, nie myśl będzie ci łatwiej.

      Usuń
  49. Racja na tak i na nie ;-) . W twardej glebie szpikulec to max 40cm , jak natrafisz na kamień to skąd wiesz czy to nie wazon z monetami ? Nie mam doświadczenia z tym prętem bo go nigdy nie stosowałem . Monety czy np odznaki wojskowej szpikulcem nie znajdziesz .

    Na 2 metry jak jest spory kawal metali typu samochód to wykrywacz daje sygnał - szpikulcem 2 metry się nie przebijesz , u nas w lubuskim jak teren piaszczysty to do metra szpikulcem sprawdzisz , może być pomocny ale i tak potem trzeba kopać . Zamiast szpikulca czasami używałem bagnetu - często wcześniej wykopanego ...

    OdpowiedzUsuń
  50. Greg Zkotliny, ale z Ciebie inteligent! I jaki "pszepisowy" psia mać. Te swoje "mondrości" to realizuj w terenie. Pochwaliłeś się, że masz nawet georadar i dobra. Możesz już iść do domu. Ja radzę szpikulec tym co poza zwykłą wykrywką nie mają nic, a często dosłownie nic. Kumasz georadarowcu?

    Karolu bardzo łatwo szpikulcem ustalić czy coś jest kamieniem czy metalem, czy małe czy duże itd. Wystarczy gęsto nakłuwać ziemię by to ustalić. Na szpikulcu mam czego na zdjęciu nie pokazałem dokładną podziałkę i wiem na ile centymetrów wsadzam pręt. Jak trafiam na okrągły kamień to po kilku wkłuciach jestem w stanie ustalić wszystkie jego okrągłości i rozmiar. Natomiast przypominam i Tobie, że szpikulec nie polecałem do szukania monet czy odznak tylko większych przedmiotów. Ale nie na tyle dużych by z głębokości 1-1.5 metra dały sygnał zwykłemu wykrywaczowi.
    No dobra niedowiarki. Znam kolesia co tą metodą znalazł kilka RKM-ów z II WŚ na głębokości półtora metra gdzie wykrywacz metali nawet ni pisnął. Więc niech mi taki Greg Zkotliny nie piermandoli, że szpikulcem nie można czegoś znależć. Greg Zkotliny Ty natomiast zacznij myśleć-to nie boli.

    OdpowiedzUsuń
  51. Tak mi się przypomniało- pierwszy mój wykrywacz to były dziadkowe widły jak miałem naście lat - chodziłem po okopach i nakłuwałem ;-) , kilka hełmów wpadło, ale jak ja szukałem to fantów było tyle że i bez wykrywacza się znajdywało . Obecnie bez wykrywacza co znalazłem to trommel od mg42 (tak to się pisze?) , karabin mosin wrośnięty w drzewo , bagnet , zamek od k98 ,klamra niemiecka , kilka łusek od ZIS2 , szabla solingen i kilka pomniejszych fantów . Tej metody już nie polecam na okopy bo teraz detektor może kupić każdy i co grubsze trafienia są odkopane , chyba że macie miejscówkę dziewiczą .

    OdpowiedzUsuń
  52. A teraz dam wam pewien doskonały sposób na wykrywanie drgań ziemi bez specjalistycznych urządzeń. Sposób jest tak czuły, że wykrywa drgania ziemi spowodowane przez jadący samochód z ponad 100 metrów, a więc można tak wykryć drgania z podobnej głębokości jeśli coś będzie pracowało i wywoływało drgania.

    Potrzebna byle jaka -dosłownie byle jaka kamera z zoomem optycznym lub cyfrowym minimum 60 razy. Jeśli ktoś ma kamerę z zoomem cyfrowym 100, 200 i więcej razy to jeszcze lepiej.
    Stawiamy taką kamerę na bardzo krótkim i bardzo stabilnym statywie na wybranym kawałku ziemi. Statyw dociążamy dowolną metodą jeśli zachodzi potrzeba, worek z piaskiem lub torba foliowa, ale nie koniecznie. Najważniejsze by statyw był stabilny i krótki. Teraz włączamy kamerę i robimy zoom na maxa kierując obiektyw w jakikolwiek bardzo odległy punkt. Juz się przekonujecie, że obraz na wyświetlaczu drga nawet przy lekkim podmuchu wiatru. Drga nawet gdy kilka metrów dalej stąpniecie zbyt mocno nogą. Dla tego kamera musi być całkowicie osłonięta od wiatru. Jeśli nie ma naturalnych ukształtowań terenu osłoniętych wiatrem osłaniacie ją czymkolwiek, parawanem lub nawet parasolem. Z resztą szybko załapiecie czy obraz drga bo zawiewa wiatr czy drga bo coś wywołuje drgania ziemi.
    Zestaw jest naprawdę cholernie czuły. Jeśli w górach gdzie nic nie jeździ zestaw wykryje drgania to macie jak w banku, że pod ziemią coś je wywołuje...

    Metodę ta stosuję od kilku miesięcy w okolicach Warszawy do poszukiwań takich dziwnych drgań ziemi na obszarach gdzie ich nie powinno być. Nie umiem wytłumaczyć skąd w kilku miejscach w okolicy Warszawy te drgania czasem występują. Na razie zbieram dane i nanoszę na mapę. Co z tego wyjdzie czas pokaże...to tak na marginesie.

    A dla niedowiarków gdyby wątpili w tą metodę to wystarczy zapytać byle jakiego posiadacza teleskopu astronomicznego, który na dużych powiększeniach obserwuje gwiazdy i planety lub zajmuje się astro fotografią. Każdy potwierdzi, że przy takich powiększeniach teleskopy na statywach wyłapują drżeniem obrazu nawet niemal piardnięcie muchy siedzącej na tubusie.

    No dobra skoro jesteśmy przy temacie dam jeszcze jedną równie dobrą metodę opartą na słuchu.
    Trzeba mieć mikrofon kierunkowy: http://www.alfatronik.com.pl/mikrofony-szpiegowskie-mikrofony-kierunkowe-mikrofon-kierunkowy-yukon-p-47.html
    dokładnie taki mam. Należy go wsadzić do słoika i zakręcić szczelnie, a następnie wkopać w ziemię na ok 30-50 cm. W słuchawkach usłyszycie każde stuknięcie na powierzchni z odległości kilkudziesięciu metrów i pod ziemią też.

    To samo można uzyskać innym mikrofonem sejsmicznym lub stetoskopowy. Nadaje się do tego każdy jeden. Na przykład takie modele: http://www.multitech.pl/podsluchy-przewodowe-sejsmiczne-stetoskopowe-c-3_35.html

    Jestem w posiadaniu innego chyba już nie istniejącego na rynku oto zdjęcie: http://imageshack.us/f/803/dsc06350m.jpg/

    Mikrofon jest tak cholernie czuły, czulszy od tego kierunkowego, że słyszy to co pod ziemia kilkakrotnie głośniej niż kierunkowy. Choć kierunkowy jest oparty na tej samej zasadzie tylko ma inna budowę. Taki mikrofon stetoskopowy należy delikatnie przykleić do metalowej płytki jako, że głowica jest magnetyczna tak jak widać na zdjęciu. Płytka powoduje, że po przyłożeniu do ściany zachowuje się jak membrana wzmacniając jeszcze bardziej dźwięki. Usłyszenie rozmowy przez ścianę o grubości 50cm nie stanowi problemu. Bierzemy taki zestaw i wkładamy go do dowolnego pudełka plasykowego i zamykamy. Należy to wkopać w ziemię i słuchać na słuchawkach. Jeśli pod ziemią coś wywołuje drgania to słychać to tak dokładnie jak bicie serca w słuchawkach stetoskopowych lekarza :)

    Podpowiedziałem kilka metod do poszukiwań. Myślę, że może się przydadzą. Gdyby ktoś miał pytania co do sprzętu to pytać. Znam się na tym i trochę tego przerobiłem więc doradzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że lubisz różne zabawki. Zastanawiam się więc czy używasz pręta dla sportu bo tak na prawdę można kupić detektor ręczny wykrywający ponad 3 metry z wizualizacją obrazu na ekranie lcd.....i nie kosztuje tyle co samochód :)

      Usuń
    2. A ile takie cudo kosztuje? Podaj dokładną cenę. Poza tym poleciłem pręt jako alternatywę dla nie mających kasy na drogie zabawki, a równie skuteczną metodę poszukiwań. Poza tym pręt zawsze można komuś wsadzić w ... d... jak będzie szurał w lecie, a wykrywaczem co najwyżej można kogoś zdzielić po łbie co nie wiem czy się opłaci za kilka stów :)
      Ale na serio lubię zabawki szczególnie potrzebne w różnych sytuacjach. Nie wiem czy coś w tym złego?

      Usuń
    3. "Ale na serio lubię zabawki szczególnie potrzebne w różnych sytuacjach. Nie wiem czy coś w tym złego?"

      To widać, słychać i czuć.:)
      P.S.
      Przypominam, że to jest forum dotyczące zagadek historii, zagadnienia związane z wynaturzeniami są mi obce:)

      Usuń
    4. @prestissimoLIVE widziałem takie cuda na zagranicznej stronie o detektorach. Szukam czegoś dla siebie lecz zamierzam kupić coś taniego na poziomie Trapera. Badam temat....

      Usuń
    5. Greg Zkotliny o jakich wynaturzeniach Ty piszesz. Tobie już naprawdę ta komunistyczna retoryka tak siadła na mózg, że wynaturzeniami nazywasz zaopatrywanie się w sprzęty potrzebne do różnych celów. Sam piszesz, że używasz georadaru itp, a więc nie stronisz od sprzętów i dobrodziejstw technicznych, a na moje mówisz wynaturzenia? Lecz się bo widzę, że masz coś z głową. Obłuda aż wyziera z tych Twoich sprzecznych słów. Dla mnie jesteś niemerytorycznie złośliwym trollem internetowym gówno wiedzącym i jak takich znam gówno mającym. Powinieneś dodać gdy pisałeś, że dla Ciebie "eksploracja sprowadza się do uzyskania zgody właściciela terenu na poszukiwania.Reszta to detektor, rama , ew. georadar" pożyczony od kolegi. Bo sam pewnie poza saperka nie posiadasz nic i stad jakieś aluzje złośliwe do mojego wyposażenia.

      Usuń
    6. PB a do jakiej kwoty zamierzasz się wykosztować? I masz już coś na oku?

      Usuń
    7. Szukam czegoś na poziomie wykrywacza Traper, który kosztuje w granicach 600 PLN. Myślę też o Armand Prospector. Chciałbym czasami pogrzebać w ziemi z wykrywaczem. W Śródmieściu Warszawy są ciekawe miejsca do badania :) Dawniej łaziłem po fajnych podziemiach.
      Chciałem przejść na priv lecz z profilu bllogera nie mogłem wysłać wiadomości.

      Pozdrawiam,

      Usuń
    8. Wiesz co, od pewnego czasu nie jestem za bardzo w temacie wykrywaczy bo raz kupiłem sobie i nie interesowało mnie już co nowego jest na rynku, ale gdy robiłem rozeznanie co kupić trafiałem na forach poszukiwawczych na rożne tematy dotyczące samoróbek. Gdzieś wyczytałem, że są fachowcy na takich forach co za niewielka kasę wykonują na zamówienie wykrywacze wcale nie ustępujące parametrami tym wypasionym ze sklepu za grube setki złotych. Gdzieś tez widziałem schemat wykrywacza-nazywa się impulsowy, który jest zrobiony domowymi sposobami za jakieś śmieszne pieniądze, a jego czułość jest nawet większa od tych ze sklepów. Co prawda taka samoróbka nie będzie miała wyświetlacza na, którym widać mniej więcej jaka jest głębokość zalegającego metalu, jaki jest jego rodzaj i nie będzie reagować różnymi dźwiękami na różne metale, ale wskazania czegoś metalowego spokojnie z powodzeniem będzie pokazywał. Widziałem kiedyś na YT takie samoróbki na YT i powiem szczerze, że mimo, iz mam swojego fishera, który jest idealny do meteorytów bo daje się ustawić dźwięk w nim odrębny na meteoryty niż na metale/meteoryty żelazo kamienne/ to taki zwykły wykrywacz robiony bardzo by się przydał ze względu na prostotę i nieco większą czułość.
      Na rynku są tylko dwa wykrywacze, które dają specyficzne wskazania na pewne rodzaje meteorytów to mój Fisher i jakiś drugi nazwy zapomniałem-chyba Mini-lab czy jakoś tak tylko, że każdy kosztuje sporo.
      Ja na Twoim miejscu zastanowił bym się czy nie warto samemu zrobić sobie sprzęta bo może okazać się, że taki będzie lepszy niż jakiś za 3 tysiaki.

      A teraz pisząc Ci te porady znalazłem na YT coś takiego: http://www.youtube.com/watch?v=SzF8WoZROgk

      to chyba jest właśnie samoróbka. Na filmie chłopak pokazuje test rozróżniania metali, ale jego zasięg na pewno jest kilkakrotnie większy niż mojego Fishera czy innych o jakich myślisz by sobie kupić za 6 stów. Napisz do tego gościa z YT może coś doradzi. Może go sam zrobił i odstąpi Ci schemat? Jeśli miałbyś taki to gwarantuję, że o wiele więcej zawalczysz niż takim ze sklepu.

      Usuń
    9. Wielkie dzięki za wyczerpujące uwagi. Skierowałeś moje myślenie na trochę inne tory. Net jest pełen testów a na forach ludzie zachwalają to, co obecnie ściskają w dłoniach.

      Niezły filmik....z taką cewką to chyba można zbrojone kondygnacje pod ziemią wykrywać :)

      Usuń
    10. PB coś mi podpowiada, że ten wykrywacz z filmiku jest o niebo lepszy niż sklepowe, a na pewno daje możliwość głębszej penetracji. Co prawda małe wykrywacze maja większą precyzję co jest zrozumiałe ze względu na mniejsze cewki, ale i płycej działają. Nie wiem jak taki ramowy jak ten na YT zareaguje na monetę? No, ale to się można pewnie nauczyć w praktyce by nie kopać za byle metalowym pypciem. Daj znać jak na coś się zdecydujesz i jak zdobędziesz o tym wykrywaczu jakieś informacje no i oczywiście jak już go zrealizujesz. Strasznie jestem ciekaw jak to w terenie się spisuje. Trzeba jak mówiłem podpytać tego gościa z YT. Pozdrawiam.

      Usuń
    11. Zacząłem właśnie rozmowę z producentem wykrywaczy. Dam znać co wybrałem.

      Pozdrawiam,

      Usuń
    12. A ja jestem za tym by nie usuwać niech śmierdzi. Przynajmniej nikt w nie nie wdepnie :)



      za bardzo.

      Usuń
  53. Realcośtam - piszesz o tabliczce "min niet" , a ja ci mówię że są tam jeszcze "springmine" , tyle że już niesprawne . Czas życia takiej miny według dokumentacji producenta to max 7 lat . Materiał wewnątrz swoje właściwości zachowuje czasami o wiele dłużej, ale zapalniki szybciej ulegają próbie czasu . Gleba tam silnie zmineralizowana i detektor wszystkiego nie chwyci .
    Dwa to twoje intencje mnie nie interesują i wcale się nie wystraszyłem . Dość powiedzieć że sam boisz się publicznie podpisać pod tym coś napisał swoim imieniem i nazwiskiem .
    Trzy to spotykam się wyłącznie z kolegami, nowych nie szukam ale chętnie poznam nowych wrogów.
    Zastraszyć mnie nie zastraszysz , jedynie możesz mnie rozbawić, ale na razie jedyne uczucia jakie wzbudzasz w większości z nas to żałosne politowanie - nazywasz forumowiczów ciemniakami - zastanów się czy wogóle jesteś kimś z kim ktokolwiek chciałby dyskutować . Swoje frustracje możesz wyładować na onet.pl lub innym pudelku .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skoro tak to przyjedziemy na jeden z waszych popisów przed szerszą publicznością i wyciągniemy wasze prostackie kłamstwa na wierzch
      Weżmiemy nagrania w których Kwiecień mówi totalne bzdury o transportach a pózniej sam sobie zaprzecza
      udowodnimy że istniał pisarz Lovecraft który wymyślił mitologię Cthulhu - Kwiecień podał to jako fakt kultu na Ślęży kłamstwo , ukradł wymysł pisarza s-f.
      Okażemy jakim "potomkiem" jest "hrabia" z Gogołowa
      Opowiemy jak było ze skrytką w wieży .
      Uzmysłowimy słuchaczom jak bardzo naciągacie swoje teorie. Jak często ich okłamujecie wymyślając zwykłe bzdury. mam nadzieje że po tym niewiele osób kupi od was płyty cd. Takich kłamstw p. Kwietnia i Sawiaka możemy przytoczyć dużo więcej. I to zrobimy. Mieliście szanse ale jej nie wykorzystaliście .Opuszczamy to pseudofachowe forum i nie zamierzamy na nie więcej wracać.Ukażemy jakimi jesteście oszustami w realu.

      Usuń
    2. Po co to tyle paplać? Ja wyznaję zasadę, że jak ktoś pisze lub mówi bzdury to staram się to jakoś uzasadnić argumentem. Czy zamiast tej całej pisaniny nie lepiej raz a dosadnie dać jakiś dowód na czyjeś kłamstwo lub nieznajomość tematu? Na pewno każdy chętnie by się przekonał kto ma rację bo tak to wychodzi na to, że ktoś chce bezpodstawnie zrobić z kogoś głupca.

      Usuń
  54. Wyszło na to że wszyscy wszystkich przekonują kto ma rację.I dobrze że autor blogu nie bierze w tym udziału bo można się solidnie zmęczyć czytając powyższe.Mnóstwo w tym jadu a gubi się gdzieś istota tego o czym mówi Darek.Słusznie,jeśli komuś ten blog nie pasuje na belce u góry ma zwykle napis "następny blog" może to jest pomysł? Czytam Darka posty i wyciągam wnioski dla siebie ale nikogo nie atakuje bowiem trzeba mieć dowody bez sporne a nie pianę.Bliżej jest mi do postawy kolegi MAX'a.Pozdrawiam autora blogu.

    OdpowiedzUsuń
  55. Potwierdzenie że strażnicy istnieją ja byłem naocznym świadkiem jak jeden mnie przegonił z góry Sobiesz
    Poniżej Wklejam artykuł
    Strażnicy przeszłości

    Strażnicy przeszłości

    Oni są wśród nas – mówią poszukiwacze skarbów. Wielu uważa, że nad ukrytymi przez Niemców skarbami wciąż czuwają "strażnicy".

    Najpierw to byli Niemcy, którzy po II wojnie światowej zostali w Polsce, potem ich następcy. Mają proste zadanie: zastraszyć tych, którzy za bardzo interesują się tajemnicami sprzed kilkudziesięciu lat.

    Prawda czy fałsz? Legendy, które opowiadają sobie przy piwie eksploratorzy, czy ponura rzeczywistość?

    Siedzimy w małym hoteliku w Górach Sowich. Naprzeciwko mnie Łukasz Kazek, kustosz zamku Grodno i badacz tajemnic. W okolicy zna każdy kamień. Zaczyna swoją opowieść.

    - W 1989 roku zmarł jeden z mieszkańców Walimia, niejaki Wojtczak. Mieszkał tutaj od wojny, nie miał rodziny, i z nikim nie utrzymywał bliższych kontaktów. Jak ognia unikał wizyty u lekarza. Nawet gdy chorował, brał urlop i leczył się sam w domu.

    Pochówkiem miały zająć się władze gminy, ale ponieważ zmarły nie posiadał żadnych bliskich krewnych, jego zwłoki miały posłużyć do celów dydaktycznych dla studentów. Ciało zostało przesłane do Akademii Medycznej we Wrocławiu.

    Podczas oględzin okazało się, że na wewnętrznej stronie ramienia, tuż pod pachą, mężczyzna miał charakterystyczny tatuaż. Ten tatuaż nie pozostawiał wątpliwości. Wojtczak musiał być w SS.

    Sprawą zainteresował się polski kontrwywiad. Zarządzono przeszukanie mieszkania zmarłego. Tam funkcjonariusze odkryli zamaskowane szafą drzwi, które prowadziły do kolejnego pomieszczenia.

    To, co tam znaleźli, zaskoczyło wszystkich. W skrytce leżały niemieckie dokumenty z czasów wojny, mapy, zdjęcia i kompletny mundur członka SS - opowiada Łukasz.

    Kto pilnuje złota
    Dopiero kilka tygodni po śmierci Wojtczaka jedna ze starszych mieszkanek Walimia przyznała się, że wiedziała, kim naprawdę był. W czasie wojny została przymusowo zatrudniona w zakładach włókienniczych w Walimiu.

    Opowiedziała, że służył w miejscowej jednostce SS i już po wojnie groził jej śmiercią, gdyby przyszło jej do głowy zdradzić jego prawdziwą tożsamość.

    Do dziś jednak nie wiadomo, czy Wojtczak został w Walimiu celowo, by chronić ukrytej gdzieś w górach tajemnicy. A może zaczął nowe życie w Polsce, żeby, jako były esesman, umknąć przed wymiarem sprawiedliwości. Prawdę zabrał ze sobą do grobu.

    Czy wiedza sprzed ponad 65 lat rzeczywiście może być dla kogoś tak ważna, żeby pilnować jej do dzisiaj?

    Pod koniec II wojny światowej Niemcy rozpoczęli wielką akcję ukrywania dzieł sztuki, zasobów muzealnych, dokumentów, państwowych i prywatnych kolekcji, a także zrabowanych dóbr. Od wschodu nieubłaganie zbliżali się Sowieci, a Dolny Śląsk wydawał się być ciągle bezpiecznym rejonem.

    W piwnicach zamków i pałaców – a jak ostatnio się mówi, również w podziemiach - układano skrzynie z obrazami, rzeźbami, różnego rodzaju zbiory, a także cenne meble. Poza tym, co najważniejsze, dokumenty.

    OdpowiedzUsuń
  56. Niemcy liczyli, że ukrywając je w tej części kraju, odzyskają wszystko po zakończeniu wojny. Jednak po ustaleniu granicy na Nysie Łużyckiej Dolny Śląsk przypadł Polsce. Losy pozostawionych tu skarbów zostały przesądzone, wszystko, co kryła ziemia, stało się własnością skarbu państwa PRL.

    Część zasobów została zabezpieczona przez polskie komisje rewindykacyjne, część rozkradziona. Wcześniej sporo wywieźli Sowieci. Ale wiele wciąż czekało na odkrywców.

    Zaraz po 1945 roku zaczęły pojawiać się pogłoski o Niemcach, którzy zostali na "ziemiach odzyskanych", żeby pilnować "swojego".

    W 1953 roku pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa aresztowali byłego oficera niemieckiej policji z Wrocławia, Herberta Klosego. Został po wojnie w Wielisławce. W czasie przesłuchania Klose zeznał, że uczestniczył w akcji ukrywania złota ze skarbców dolnośląskich banków i depozytów mieszkańców Wrocławia.

    Według Klosego 56 hermetycznych skrzyń, ważących od 50 do 300 kg, zdeponowano w Prezydium Policji.

    OdpowiedzUsuń
  57. W styczniu 1945 roku ładunek skrzyń miał wyjechać w Wrocławia w Karkonosze, by tam, po przeładowaniu na wozy konne, trafić do miejsc ukrycia. Gdzie? Tego Klose już nie wiedział.

    Choć dziś wielu badaczy twierdzi, że historia złota została wymyślona przez jednego z oficerów Służby Bezpieczeństwa, powstała pierwsza legenda o strażniku, który już po wojnie został, żeby przypilnować bezcennych skrytek.

    Kto się boi Gór Sowich?
    Wojtek Robecki, poszukiwacz z Kalisza, mówi, że to nie skarby są najważniejsze.

    - Być może strzegli albo strzegą czegoś o wiele ważniejszego? – pyta. - Tuż przed nadejściem frontu, Niemcy zamaskowali fragmenty podziemi, które w czasie wojny, kosztem tysięcy ludzkich istnień, powstawały w Górach Sowich. Budowa otrzymała kryptonim "Riese", czyli "Olbrzym".

    Te podziemia są dzisiaj jedną z największych zagadek Dolnego Śląska. Choć obecnie wszyscy są zgodni, że miała się w nich mieścić produkcja zbrojeniowa, mówi się również o cudownych broniach Hitlera i o tym, że część sztolni miała zostać przeznaczona na kolejną kwaterę wodza III Rzeszy.

    Są jednak i zwolennicy teorii, że w Górach Sowich ukryte są jakieś depozyty. Krążą również opowieści o dokumentach, które trafiły do nieznanych dziś części podziemi - mówi Wojtek.

    Jednym z ludzi, którzy uczestniczył w drążeniu kompleksu "Olbrzyma", był Anton Dalmus, niemiecki inżynier, główny energetyk podczas budowy podziemnego kompleksu.

    W 1945 roku z własnej woli został na Dolnym Śląsku. Dlaczego podjął taką decyzję? Wiedział przecież o zbrodniach popełnianych w "Riese". A może został dlatego, że znał niedostępne fragmenty podziemi? Jakich sekretów pilnował przez 15 lat od zakończenia wojny?

    - Co chwila natykamy się na takie historie – mówi Wojtek Robecki. Wiem od kolegów z Gór Sowich, że jeszcze kilkanaście lat temu przyjeżdżali tam starsi, rośli panowie, którzy rozpytywali o najdziwniejsze rzeczy. Oni mają przecież dzieci.

    Jeden z najstarszych badaczy Gór Sowich, autor wielu książek, Jerzy Cera, pisze w swoich książkach, że otrzymywał groźby. W anonimach ktoś ostrzegał, że powinien zaprzestać dalszych badań, bo spotkają go i jego rodzinę przykrości.

    To, co do tej pory odnaleziono w Górach Sowich, to niewielka część całości. Co z resztą? Poświęcono wiele trudu, aby ją ukryć. Komu by się chciało pisać anonimy, gdyby nie było tajemnicy?

    Każdy ma inne zdanie o tym, na co pewnego dnia trafią poszukiwacze w tych podziemiach. Moim zdaniem to coś znacznie ważniejszego niż złoto. Może tajemnica niemieckich technologii?

    OdpowiedzUsuń
  58. Tysiące trupów pod ziemią
    A może chodzi jeszcze o coś innego? Przy budowie podziemi w samych Górach Sowich pracowało tysiące ludzi. Wielu z nich zginęło w trakcie drążenia sztolni, ilu zamordowali Niemcy przed swoją ewakuacją, do dziś nie wiadomo.

    Niektórzy twierdzą, że więźniów grzebano żywcem, zapędzano ich do podziemi, wysadzano wejścia i tam zostawiano. Odnalezienie tych zbiorowych grobów mogłoby być, nawet dziś, dla wielu osób bardzo niewygodne.

    I na taką właśnie sprawę natknęła się grupa eksploratorów z Łużyckiej Grupy Poszukiwawczej. Jej członkowie badają historię niemieckiej fabryki w Sieniawce koło Bogatyni.

    - Zgłosiła się do nas osoba z Niemiec, która przekazała informację, że są w Niemczech ludzie, którzy nie życzą sobie dalszej eksploracji fabryki – mówi jeden z członków grupy. Dlaczego?

    W trakcie II wojny światowej w Sieniawce były produkowane m.in. silniki do samolotów Junkersa i turboodrzutowego Messerschmitta.

    Niewykluczone, że były tam prowadzone również tajne eksperymenty z udziałem więźniów, a na terenie fabryki znajduje się wielka, zbiorowa mogiła. Niedawno okazało się, że wysoki oficer z dowództwa fabryki był ojcem jednego z obecnych niemieckich prominentów.

    Ten sam członek Łużyckiej Grupy Poszukiwawczej dodaje: - Ci, którzy nas ostrzegali, zapewnili, że nasze prace i tak zostaną wstrzymane. Powiedzieli, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, w co się wpakowaliśmy.

    Dodali, że strona internetowa o naszych badaniach w ogóle nie powinna istnieć, a zajmując się sprawą fabryki zrobiliśmy duży błąd. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak traktować te pogróżki. Niektórzy z kolegów naprawdę się wystraszyli.

    Również Jerzy Rostkowski, autor licznych książek o tajemnicach III Rzeszy otrzymywał pogróżki.

    - Niedawno, przed oddaniem kolejnej książki do wydawnictwa, miałem dziwny telefon - mówi Jerzy Rostkowski.

    – Anonimowy rozmówca przestrzegał mnie przed penetrowaniem pewnej kopalni w Wałbrzychu. Wiedział o mnie wszystko: "Masz chore nogi – powiedział – ciesz się, że w ogóle możesz jeszcze chodzić".

    Szczególnie w Górach Sowich jest wiele tajemnic, których pilnowali tzw. strażnicy. Teraz, w miejsca szczególnie ważne, w których może być coś ukryte, wchodzą firmy w zadziwiający nieraz sposób powiązane z kapitałem niemieckim.

    Legalnie dzierżawią lub kupują teren i tym sposobem uniemożliwiają dostęp do niego osobom postronnym.

    Wojtek Robecki ma jednak pewną wątpliwość.

    - Może ci wszyscy strażnicy wcale nie mają nic wspólnego z Niemcami? Przecież do poniemieckich skrytek dobierała się po wojnie np. Służba Bezpieczeństwa. Co znaleźli, to pewnie wie kilka osób.

    Ale po rewizjach w mieszkaniach osób związanych w jakikolwiek sposób ze skarbami, często potem znikali ludzie i to, co w tych mieszkaniach znaleziono. Może o to chodzi?

    Jestem ciekaw, czy kiedyś uda nam się w końcu wyjaśnić te wszystkie tajemnice przeszłości - dodaje.

    OdpowiedzUsuń
  59. I ciekawy artykuł że nie tylko broń i kosztowności mogą być w Riese
    Wśród tych wszystkich prób wyjaśnienia znacznienia celu projektu "Riese" warto zwrócić uwagę na mało znaną szerszym kręgom pracę dr Artura Niedźwiedzia pt. "Riese znaczy Olbrzym". Opierając się na dokładnych obliczniach oraz badaniach topograficznych (ważnym punktem w jego badanich były zdjęcia lotnicze tych terenów) wysnuł następującą teorię.

    "Od poczatku badań nad historią II wojny światowej wspomina się o badaniach nad tajną 5 bronią. Miała ona być całkowitym punktem wzrotnym dla swego odkrywcy. Dla wielu historyków miała to być bomba atomowa. (...) Opisując jednak historię Niemiec zawsze dochodzi się do momentu, kiedy zauważa się, iż to nie była jedyna broń "doskonała". Dlatego często wspomina się o rakiecie V-2. Badając jednak tereny w okolicach Walimia oraz znając dokładnie specyfikę produkcji tych broni, trzeba całkowicie odrzucić te hipotezy. (...) Kompleks "Riese" został stworzony dla całkowiem innego celu, którego źródła należy szukać w dalekiej historii Ziemi. Góry Sowie należą do najstarszej częsci Sudetów, licząc sobie ok. 650 mln lat. (...) Kompleks Olbrzym został zbudowany w terenach uznawanych za jedno z możliwych miejsc, gdzie istaniał pradawny kult, znany szerzej pod nazwą "Pomiot Cthulhu". (...) Dzięki niemieckim naukowcom stworzono wiele długich korytarzy i potężne hale, mające doprowadzić do niezwykłej Istoty - broni XX wieku. (...) Niestety cena była ogromna, potrzebowana bowiem kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Wojna stała się idelanym pretekstem."

    Większą część informacji znajdziecie w ww książce, dostępnej w większych ośrodkach uniwersyteckich. Niestety autor zginął w czasie pożaru Worcławskiej Fabryki Mebli - pozostała po nim tylko ta pozycja. Do dziś wśród miejscowych ludzi krążą opinie o dziwnych światłach w nocy, częstych samochodach i pociągach zjeżdżających w głab góryoraz wielu obcych ludziach, kręcących się w rejonach sztolni. Także badacze tych terenów są narażeni na liczne szantaże oraz pogróżki ze strony anonimowych osób (zw. Strażnikami Komplesków), nie mówiąc o wysokim stopniu ryzyka przy odkopywaniu i badaniu kompleksów.

    OdpowiedzUsuń
  60. Re: Opowiesci...Riese

    Postprzez piotrg » 23 cze 2012, 16:06
    Soboń- 2008 tak nazwaliśmy jedną z naszych pierwszych wypraw krajoznawczych,planowaliśmy ich kilka bądź kilkanaście. Pochodzimy z Krakowa ,nasza grupa składała się z ośmiu osób ,w większości studenci .Jedna z koleżanek dość zamożna nawiązała kontakt z , jak się potem okazało nie mającym pojęcia o temacie, tzw odkrywców tajemnic Riese . Zatrzymaliśmy się w Hubercie to miała być nasza baza wypadowa tu także spotkaliśmy naszego przewodnika .Następnego dnia zaplanowaliśmy wyjście w teren o godz 4 rano ,oczywiście po naszym przewodniku nie było śladu .Zjawił się dopiero gdy otwierano muzeum sztolni zaproponował nam kupno biletów i poprosił o pare zł na piwo , czar oraz widok na przygodę życia prysł .Jeden z przewodników zainteresował się naszą grupą ,zaproponował pomoc za drobną opłatą oczywiście. Nazajutrz doprowadził nas do tuneli na Soboniu ,w zasadzie to my go dowieźliśmy na trzeci staw w Głuszycy i stamtąd prawie biegiem doprowadził nas do tunelu . Zainkasował umówioną kwotę i oznajmił że już nie ma czasu aby z nami wejść pod ziemię gdyż za godzinę musi być w pracy .Pozostaliśmy sami decyzja zapadła wchodzimy ,zaznaczam iż w naszej grupie był grotołaz ratownik jaskiniowy , wejście zajęło nam o koło trzydziestu minut . Początkowo wszystko było ok , jednak po pewnym czasie jedna z dziewczyn oznajmiła ze oprócz nas ktoś jest jeszcze w tunelu , lecz my nikogo nie widzieliśmy ,w pewnym oddaleniu od ceglanego magazynu postanowiliśmy się zatrzymać i z tego miejsca zacząć badania .Sami poznawaliśmy tunele ,atmosfera była super gdy Rafał ratownik nadał sygnał ostrzegawczy ,zebraliśmy się w około .Nasłuchiwał zdawał się węszyć ,wszyscy słyszeliśmy kroki ktoś się zbliżał . Znajdowaliśmy się w pobliżu uskoku ,kroki dochodziły właśnie z tego korytarza , ogarnęło mnie przerażenie przed chwilą tam byłem , doszedłem do końca tunelu nikogo nie było .Zrobiło się dziwnie zimno , kroki były coraz wyraźniejsze nie jednej osoby lecz kilku idą po ciemku bez światła ,Monika początkowo szeptała abyśmy jak najszybciej wyszli na powierzchnię po chwili wpadła w panikę, Rafał nakazał w zasadzie wydał rozkaz wychodzimy ,. pozostawiliśmy tam sporo sprzętu ,wodery ,saperki i inne .Szedłem ostatni , strach smagał jak pejcz, gdy się odwróciłem bardziej czułem niż widziałem kilka postaci. Gdy znaleźliśmy się na powietrzu był wieczór ,na pytanie co tam było Monika odpowiedziała nie wiem i nie chcę wiedzieć wycierając krew cieknącą jej z nosa .Nie znałem wcześniej żadnych opowieści z tej materii ,gdy opowiadałem znajomym o tym zdarzeniu pukali się w głowę .

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.