piątek, 29 listopada 2013

Roman Hrabar

Gdy w 1945 r miejscowa ludność odkryła zbiorowe mogiły pod miejscowością Gieszcze Puste ( Głuszyca )  nikt nie przypuszczał jaki  rozmiar i zasięg ma zbrodnia jakiej tu dokonali niemcy . Tym razem nie chodzi mi o jeńców kompleksu Riese lecz o dzieci Lebensbornu . Temu nikt nie zaprzeczy w Głuszycy , Jedlinie , Świdnicy , Bielawie , Pieszycach były sierocińce czyli przykrywki dla niemieckiego aparatu zbrodni o nazwie Lebensborn . Rodzi się pytanie co stało się z przeszło 10 000 tysiącami sierot przywiezionych przez niemców  na teren dolnego śl . Jedynym człowiekiem , który potrafił odpowiedzieć na to pytanie był Roman Hrabar . Odwiedziłem w Polsce chyba wszystkie  placówki wskazane przez pana Romana . Jednak wszystkie ślady prowadzą do Łodzi . Gdy Amerykanie zniszczyli archiwum Lebensborn w Isbrucku wrzucając je do rzeki Inn , Roman Hrabar prowadził już prace mające na celu ukazanie zbrodniczej natury niemców , którzy w swym szaleństwie unicestwienia narodu Polskiego  nie pohamowali się i podnieśli swe łapska na Polskie dzieci . Zbrodnia dokonana na obywatelach mających od kilku miesięcy do dziesiątego roku życia jest nie do opisania , najgorsze są eksperymenty medyczne  . Zbrodnia okrutna i co z tymi wiadomościami i informacjami robią Alianci  zupełnie nic sprawę tuszują i cały świat ma o Lebensborn zapomnieć . Czy na to pozwolimy ? Ja na pewno Nie . Audycja XXI w całości będzie tej tematyce poświęcona .

3 komentarze:

  1. 1 grudnia 1942 roku Niemcy utworzyli obóz dla polskich dzieci i młodzieży na wyodrębnionym terenie Litzmannstadt Ghetto. Obejmował on dzisiejsze ulice: Bracką, Emilii Plater, Górniczą oraz Zagajnikową. Wejście na teren obozu prowadziło od ul. Przemysłowej i stąd powszechna nazwa obozu – obóz przy Przemysłowej. Teren był ogrodzony wysokim parkanem z desek i dodatkowo strzeżony przez niemieckich wartowników. Obóz przeznaczony był dla polskich dzieci w wieku od 8 do 16 lat, pochodzących z sierocińców i zakładów wychowawczych z ziem włączonych do Rzeszy oraz z Generalnego Gubernatorstwa. Trafiały tu także dzieci, których rodzice przebywali w więzieniach lub w obozach oraz oskarżone o takie przewinienia, jak: współdziałanie z ruchem oporu, odmowa pracy, drobne kradzieże czy nielegalny handel. W rzeczywistości był to obóz koncentracyjny. Dzieciom nadano numery, które zastąpiły ich nazwiska. Warunki w obozie przy ul. Przemysłowej były równie ciężkie, jak w getcie. Dzieci wyniszczały głód oraz nadludzki wysiłek. Wszystkie były objęte przymusem pracy trwającej nawet do dwunastu godzin dziennie. Mali więźniowie szyli ubrania, wyplatali buty ze słomy, prostowali igły, naprawiali tornistry. Większość dzieci zmarła na skutek wycieńczenia, głodu i chorób (głównie epidemii tyfusu na przełomie 1942 i 1943r). Chorych odsyłano do szpitala w getcie przy ul. Drewnowskiej 74 (dziś Organizacji WiN). Dzieci umierały również na skutek kar fizycznych, wymierzanych przez niemieckich funkcjonariuszy.Dzieci i młodzież z obozu przy Przemysłowej były kompletnie odizolowane i odcięte od zewnętrznego świata. Nie ma dokładnych danych dotyczących liczby małych więźniów, ponieważ zaginęła znaczna część dokumentacji. Przypuszcza się, że do stycznia 1945 roku przez obóz mogło przejść pięć tysięcy polskich dzieci. Zaledwie 900 więźniów doczekało w nim wyzwolenia. Do dziś przetrwał jedynie budynek dawnej komendy przy ul. Przemysłowej 34.

    9 maja 1971r, by uczcić pamięć dzieci więzionych i zamordowanych w obozie przy ulicy Przemysłowej, w Parku im. Szarych Szeregów odsłonięto pomnik Pękniętego Serca. Monument zaprojektowali Jadwiga Janus i Ludwik Mackiewicz. Ośmiometrowy pomnik przypomina pęknięte serce, do którego przytula się mały, chudy chłopczyk. W sercu widoczna jest pusta przestrzeń mająca kształt dziecka.

    Hrabar Roman, Obóz dla dzieci i młodzieży w Łodzi przy ulicy Przemysłowej, [w:] Zbrodnie hitlerowskie wobec dzieci i młodzieży z Łodzi oraz okręgu łódzkiego, Łódź; 1979, s. 113-135

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca jest jasne, dlaczego obóz powstał wewnątrz żydowskiej dzielnicy. Być może dlatego, by nie kłuć w oczy Polaków. Jak ustalili badacze, do stycznia 1945 r. przez obóz przy ul. Przemysłowej przeszło około 1600 polskich dzieci (choć liczby podawane w różnych źródłach mówią nawet o 10 tys.!). 136 młodocianych więźniów zmarło bądź zostało zamordowanych. W chwili wkroczenia do Łodzi Rosjan na terenie obozu było jeszcze blisko 900 osób.

    Filia obozu dla polskich dzieci znajdowała się w majątku ziemskim w wsi Dzierżązna, 15 kilometrów od Łodzi.
    Obóz posiadał filię, uruchomioną prawie w tym samym czasie co obóz macierzysty – w I połowie 1943 – na folwarku we wsi Dzierżązna. Jej funkcją było z jednej strony dostarczanie żywności dla obozu macierzystego, z drugiej zaś przyuczanie wyłącznie starszych dziewcząt (od 14 do 16 roku życia) do pracy na roli, z celem kierowania ich po ukończeniu 16 lat na roboty przymusowe do Niemiec w gospodarstwach rolnych. Oficjalna jego nazwa: Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt – Arbeitsbetrieb Dzierżążna uber Biała, Kreis Litzmannstadt. Kierował nim Hansa Heinrich Fugge

    Nie zapomnij też o seminarium przy ul.Spornej to w tym budynku odbywała się selekcja polskich dzieci tu też była placówka Lebensbornu .
    Więcej danych można zdobyć w archiwum Państwowym w Łodzi, zespół Jugendamt czy z "kronik Getta "

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawostka http://astronomiafinansowa.blogspot.ie/2011/11/straznicy-tajemnic-iii-rzeszy-olbrzym.html

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.