wtorek, 13 grudnia 2011

List od M.P.

"Witam
Zbierałem się z napisaniem tego maila do Pana już od kilku miesięcy, ale do rzeczy. Tematyką II W.Ś. interesuję się od lat(najmłodszych). Ponieważ interesuję się techniką z czasem przerodziła się ona w zainteresowanie pełną tajemnic historią broni III rzeszy i tak
trafiłem na temat Riese. Po przewertowaniu wielu książek, programów itp trzy lata temu podczas urlopu postanowiłem się w końcu wybrać i zobaczyć to na własne oczy. Po przybyciu na miejsce i zwiedzeniu wszystkich ogólnodostępnych miejsc dla zwiedzających zacząłem
poszukiwania miejsc znanych z w/w źródeł. Tak trafiłem do Ludwikowic, na Soboń itp. Co ciekawe, lekko może dziwne. cały czas czułem się nieswojo w tym miejscu, ot takie dziwne uczucie, które jeszcze wtedy zignorowałem. Pobyt się zakończył, pooglądałem, wróciłem do
siebie, ale ciekawość została jeszcze bardziej rozpalona (po prostu dowiedziałem się więcej rzeczy). Znów zaczęło się drążenie tematu, ale głównie w sieci oraz w książkach nie związanych bezpośrednio z tematyką Riese. Te piszące bezpośrednio o kompleksie, wszystkie były na jedno kopyto i tak naprawdę nic nowego się z nich dowiedzieć nie mogłem. Literatura ręki Pana Witkowskiego, Rdułtowskiego itp zapoczątkowała wszystko, ale nie była po prostu wystarczająca. W jednej z książek pana Rudłkowskiego trafiłem na wątek o "zejściu po
ziemię" (słowa niemieckiego pracownika jako relacja świadka-więźnia KL) coś mnie tknęło w tym kierunku. Zacząłem troszkę interesować się tematyką budowli podziemnych i od razu trafiłem na wiele sprzeczności związanych z tezami głoszonymi powszechnie na temat docelowego zastosowania kompleksu, takie najważniejsze:
- schron ->np. brak jakichkolwiek szybów wentylacyjnych dla poszczególnych kompleksów,systemów zaawansowanej wentylacji (najlepiej porównać to np do góry Cheyenne)
- fabryka -> hale, chodniki są po prostu za małe (np porównując to do zakładów Dora)
- magazyn -> kompletny bezsens, za małe chodniki logistyczne, brak możliwości szybkiej migracji do innej lokacji
- skarbiec -> niby OK, ale po co ? bliżej Berlina są lepsze lokacje, zbyt dużo pacy jak na skarbiec (złoto odnalezione przez Amerykanów było w zwykłym szybie w kopalni Merkers ). Możliwe że gdzieś w pobliżu są skarbczyki ale bursztynową komnatę wg. mnie można sobie darować.
- zakłady naukowe -> to jest już najbliższa możliwa teza, ale po co tak rozległe? dlaczego pod ziemią? Izolacja od świata zewnętrznego pasuje niby do broni biologicznej chemicznej, ale wraca wentylacja, logistyka itd.
Z której strony się nie popatrzy, tak to się nie klei. Znów temat jakoś umarł (brak czasu na hobby, itp). W zeszłym roku znajomy chciał zobaczyć kompleks i wyciągnął mnie. Zrobiliśmy sobie długi weekend, pojechaliśmy. Troszkę się pozmieniało (atrakcje w Rzeczce z nalotem), ale większych zmian nie było. Akurat odbywał się zlot poszukiwaczy i gościem był Pan Wołoszański, więc udałem się do Hubertusa posłuchać. W sumie to tak naprawdę było nudno (pytania o licznik Geigera, złoto itp bzdety). Wróciłem na stancję i zbierałem się do snu i wtedy znów zdałem sobie sprawę, iż czuję się nieswojo. Takie odczucia są mi dość obce, ale znów to zignorowałem (wmówiłem sobie, że się wkręciłem opowieściami). Kolejnego dnia wróciliśmy do domu. Wolnymi chwilami wracałem do tematu Riese. W między czasie spotkałem się z znajomym, który zajmował się pracami górniczymi, w sensie budownictwa podziemnego (człowiek z tytułem naukowym). Nie pamiętam jak przeliśmy na temat Riese. Też lubi historię, więc pokazałem mu zdjęcia. On po chwili zastanowienia się powiedział coś bardzo ważnego, co mi wtedy umknęło. Dla niego układ podziemi, ilość wejść pasował do poziomu 0
podziemnego kompleksu, czytaj wg niego powinno coś być niżej, a wtedy taki układ miałby sens. Potraktowałem to jako ciekawostkę. Trafiłem w końcu na Pana blog, rzuciłem okiem - pomyślałem znów jakieś bajkopisarstwo, dodałem do zakładki "ciekawe historia". Dopiero po
jakimś miesiącu wróciłem i zacząłem czytać. Zanim się zorientowałem było rano , a ja "łyknąłem" go na raz. Blog plus to co wiedziałem zaczął się układać dla mnie w całość.
Niższe poziomy, dziwne odczucia (dopiero wtedy zorientowałem się, iż zwiedzając inne ciekawe miejsca nie miało to miejsca - tylko tam), NOL'e widziane masowo po II W.Ś., Vril, to wszystko zaczęło mieć sens, ale to już temat do dyskusji, ew. innego maila. Powiem szczerze, niektóre rzeczy są jak dla mnie mocno naciągane w Pana artykułach, ale nie o to mi chodzi by negować Pana pracę. Śledzę Pana blog z zainteresowaniem, chciałbym aby z czasem udało się Panu poskładać coraz więcej elementów tej układanki.
Mam nadzieję, iż może kiedyś się uda mi z Panem spotkać i wymienić się poglądami. Widziałem, iż organizuje Pan wycieczki, obozy - może się mi uda na jakiś załapać w przyszłości.

Życzę zdrowia i wytrwałości
M.P."

5 komentarzy:

  1. A mnie zastanawia ten niezrozumiały niepokój... to głos intuicji. Przed czymś ostrzega. Pozdrawiam serdecznie, Ewa S.

    OdpowiedzUsuń
  2. ten niezrozumiały niepokój też odczuwam bywając w tych rejonach, to irracjonalne ale tak jest i kropka.

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, znam go dobrze, choć nigdy tam nie byłam i nie będę. Niemniej mogę stwierdzić skąd się bierze. Tak reaguje nasza ludzka podświadomość na obecność obcych istot.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla przeciw-wagi .. ja odczuwam wlasnie mega spokoj, harmonie wewnetrzna .. radosc ? , moze nawet rodzaj przedziwnej ekscytacji czyms blizej nieokreslonym , zapach niesprecyzowanej energi merytoryczno-fizycznej , gdy jestem w terenach.Moze dlatego o tym napisalem z innymi plyte , ktora wyszla niedawno , premiera odbyla sie w Tannhausen [moze ktos z was byl?].Fajny blog , wiele rzeczy znam , w zasadzie wiekszosc.Takie relacje sa ważne , jakkolwiek prawdziwe czy nie .. Prawdy w tym przypadku nie da sie znaleźć ni w archiwach "publicznych" , tym bardziej w zapiskach dygnitarzy. ps.Malo osob zdaje sobie w ogole sprawe jakim miejscem w zasadzie jest Dolny Śląsk i byl od zarania.
    Pozdrawiam Pana [autora bloga].
    P.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest obszar w którym fikcja i rzeczywistość ma niemal płynną granicę lub nawet momentami się przenika.Jest udowodnione że bywamy pod przemożnym wpływem,ludzi,miejsc,historii które podświadomie lub nie na nas działają.Uważa się także że są miejsca emanujące szczególnego rodzaju energią która działa na wielu ale czy na wszystkich? Dobre pytanie.Jednak potrafię zrozumieć punkt widzenia autora e-maila ale nie jego odczucia bo tych nie doświadczyłem uczciwie mówiąc.

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.