piątek, 17 marca 2017

A my żyjemy dalej...

Fragment:
Majdanek.
"Nadszedł transport z Białegostoku w ilości około dwustu więźniów. Na drugi dzień, a więc po jednym dniu pobytu, do Zelenta zwrócił się młody chłopak z tego transportu i zapytał: " Jak wy tu możecie wytrzymać, toż tu ludzie giną jak muchy". Na to Zelent, klepiąc go po ramieniu, odpowiedział: "Nic się nie bój, synu, jesteś młody i zdrów, to wytrzymasz. Gorzej było i wytrzymało się". A on: "Jutro mnie tu już nie będzie-pryskam".
Na rannym apelu ruch. Stan obozu nie zgadza się. Brakuje jednego więźnia, i to na naszym polu. Nie chcemy stać na apelu w nieskończoność, znosić szykany i bicie ze strony esesmanów, kapo i blokowych, więc sami rozbiegamy się po barakach i zakamarkach- może ktoś zaszył się i śpi, może jakiś gamel gdzieś w kącie leży i nie może się podnieść. W pewnej chwili któryś z kolegów zobaczył na drutach ogrodzenia czapkę. a na niej kartkę. Esesman rozkazał mu tę czapkę z kartką zdjąć ( w ciągu dnia, tj. od apelu rannego do apelu wieczornego wysokie napięcie z ogrodzeń było wyłączone) i przeczytać, co tam jest napisane. Ten przeczytał niepewnie: "Pocałujcie mnie w dupę". Jak się potem okazało, zbiegiem był właśnie ten chłopak z białostockiego transportu. W jaki sposób przelazł nie zauważony przez druty, tylko jemu jednemu wiadomo. Za karę staliśmy 5 godzin na apelu"
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.