niedziela, 15 września 2013

Gdynia polskim Roswell? Legendy o UFO i tajnych broniach III Rzeszy

W Polsce niewiele osób o tym wie. Tymczasem na świecie Gdynia znana jest jako... "polskie Roswell" - miejsce, gdzie przed laty miało się rozbić UFO. Duży materiał na ten temat zrobiła m.in. japońska telewizja. Tym, co spadło z nieba w 1959 r., zajmowała się też... Polska Akademia Nauk
Ufolodzy nazywają Gdynię "polskim Roswell" od amerykańskiego miasta, pod którym rzekomo miał się rozbić w 1947 roku niezidentyfikowany obiekt latający. W Gdyni też coś spadło z nieba. Tylko co?

Ponad pół wieku temu "Dziennik Bałtycki" donosił o tajemniczym wydarzeniu z początku roku 1959: "Jak wynika z relacji naocznych świadków, 21 stycznia około godziny 5 przeleciał nad Gdynią świecący przedmiot kulisty, który z szumem i gwizdem wpadł do basenu portowego. Obserwacje poczynione zostały m.in. przez T. Sobusiaka z Orłowa. Stwierdza on, że widział ognistą kulę większą niż księżyc w pełni, która w świetlistej aureoli przesuwała się nisko nad ziemią w stronę Gdyni. Przelot zakończył się upadkiem przedmiotu do basenu portowego w odległości ok. 30 m od nabrzeża. Zetknięciu z powierzchnią basenu towarzyszyło zjawisko żarzenia przedmiotu i bulgot wrzącej wody".

Redakcja pytała "czy to był meteor, czy jasny bolid albo może rakietowy pocisk zdalnie sterowany lub wręcz coś innego?". Podobne relacje zamieściły "Wieczór Wybrzeża" i "Życie Warszawy", a Zakład Nauk Geologicznych i Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk rozpoczął poszukiwania tajemniczego obiektu w basenie portowym nr 4 w Gdyni. PAN wyznaczył również 1000 zł nagrody - a była to wówczas znaczna kwota - za odnalezienie "spadu".

Dr Jerzy Pokrzywiński z PAN w książce „Studia Geologica Polonica” z 1964 r. pisał „Doker Jan Blok (jako pierwszy zgłosił sprawę na MO), znajdujący się w tym czasie na pokładzie statku PLO » Jarosław Dąbrowski «przycumowanym w Basenie Portowym nr IV w Gdyni na Nabrzeżu Polskim, zauważył czerwony punkt na niebie, który zbliżał się do niego z błyskawiczną prędkością od strony mostku kapitańskiego. Zdawało mu się, że ów » punkt «leci prosto na niego, w związku z czym odchylił się całym ciałem w prawą stronę, aby uniknąć zderzenia. Po chwili zauważył jasny błysk w formie stożkowej, o średnicy ok. 1,5 m i długości ok. 4 m. Światło lecącego przedmiotu tak go oślepiło, że zakrył rękoma oczy. Jednocześnie usłyszał dźwięk metaliczny - przypominający dźwięk blachy”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.