poniedziałek, 6 maja 2013

Komentarze Koniczyny

Polecam gorąco komentarze Koniczyny są rzeczowe i na temat oby więcej takich materiałów .

Pan ma wykształcenie średnie a do Głuszycy przyjechał za pracą z centralnej polski. Tutaj się osiedlił jako
kawaler w latach 47 i niedługo później poznał swoją żonę.
„Na zamku rogowiec mieszkali zbójnicy a w nocy podobno coś
tam straszy.” Informator zdradził mi, że za młodych lat gdy tam chodził znalazł w grocie tego zamku miecz, który do tej pory przechowuje w domu.Informator opowiadał legendę o kapliczce w Głuszycy Górnejpod wiaduktem kolejowym. Gdy budowano w 1937 roku ów wiadukt pracowali tam więźniowie. Jeden z nich odkładał kamienie i zaprzysiągł sobie, że jeśli przeżyje to przyjedzie
tutaj później i wybuduje z tych odkładanych kamyczków
kapliczkę na cześć Matki Boskiej która jak sądził ochroni go przed śmiercią. Więzień ten przeżył, zarówno więzienie jak i całą wojnę, przyjechał w roku 1946 do Głuszycy i pod
wiaduktem kolejowy i wybudował kapliczkę która podobno
stoi tam do dziś.Informator twierdzi że z jednego kościoła w Głuszycy Górnej który w pierwotnej postaci powstał już w trzynastym wieku prowadzi tunel łączący kościół z wsią Walim. Ten tunel zbudowała ludność Głuszycy która w obawie przed najazdem Turków chciała mieć drogę ucieczki. Jak twierdzi informator
obecnie ten tunel praktycznie już nie istnieje gdyż się zawalił bądź ktoś to zrobił umyślnie.Mój informator wspomniał również o cmentarzu mieszczącymsię gdzieś w lesie w drodze do Osówki (nie potrafił mi
sprecyzować dokładnej jego lokalizacji) na którym są
pochowane ofiary faszyzmu pracujące przy kompleksie
Osówki.Informator pamięta że jego już nieżyjący sąsiad opowiadał mu że w Głuszycy po wojnie przez jakiś krótki czas żył żyd który podobno pracował przy budowie podziemnego Miasta Osówki. Ludzie jak wspomina podobno go wypytywali co tam robił i czym się zajmował a ten milczał jak grób. Któregoś dnia „znikł jak kamfora”.Informator twierdzi, że w gminie Głuszyca znajdował się niegdyś cmentarz żydowski. Cmentarz ten zniszczył i przerobił
na skwerek ksiądz Molenda, a w jego ogrodzie po dziś dzień
stoi ozdoba jednego z grobów.

Informatorka to starsza kobieta która w młodym wieku
przyjechał do Głuszycy w 1951r. w poszukiwaniu pracy z pod
Bydgoskiej wsi. Do Głuszycy trafiła za sprawą wujka, który tu przybył i pościągał swoją rodzinę.Opowiadała że gdy przyjechała była „ciufcia” która
jechała z Jedliny Zdrój przez Głuszyce i Głuszycy Górną do
kopalni Osówki. Owa „ciufcia” przewoziła jeńców którzy
dojeżdżali z tych miejscowości do pracy przy budowie
Osówki.
Informatorka opowiadała, że na pogrzeb odbywający się w
Jedlinie przyjechał wuj jej sąsiadki który pracował w Osówce w czasie wojny jako jeniec wojenny. Ludzie pytali go o tamte wydarzenia i o cel tej budowli jednak on zawsze odpowiadał wymijająco.Pani twierdzi, że bał się o swoje życie bo został zastraszony przez Niemców.Podobno także istnieje tutaj tunel z kościoła w Głuszycy
Górnej do położonego po drugiej stronie ulicy obecnego
sklepu. Innymi pozostałościami niemieckiej obecności
związanej z wojną są liczne bunkry w okolicznych lasach o
których wspomniała informatorka.Istnieje również tutaj historia o pociągu który w czasie wojny wyjechał z Wrocławia w kierunku Świebodzic jednak gdy wjechał w pobliskie góry ślad po nim zaginął.Pani zapytana o to jak przebiegało wysiedlenie Niemców odpowiedziała „Polacy wchodzili i mówili 5 minut i wypierdalać”.

Informator to starszy człowiek który w wieku dwudziestu jeden lat przyjechał do Wałbrzycha w 1960r. w poszukiwaniu pracy z Poznania. W Wałbrzychu zaoferowali mu kilka ofert prac z której wybrał tą w Głuszycy jako nauczyciel wychowania fizycznego oraz ZPT w szkole podstawowej nr.1.Informator w 1972 stracił nogę w wyniku choroby „bigera” a w 2004 przeżył porażenie mózgowe które ograniczyło jego zdolności ruchowe oraz umysłowe.Pan Wiesław jak sam mówi nigdy się nie interesował tutejszymi legendami czy historią, jednak zdołał sobie przypomnieć, istnieją tutaj skałki widokowe które niegdyś były naturalnymi balkonami przy których jak ktoś mu opowiadał
było kasyno oficerskie, wojsk niemieckich. Później to kasyno Niemcy wysadzili w powietrze a teraz pozostały same skałki.Wiesław wspomniał, że usłyszał kiedyś historię o pociągu wiozącym wielkie już kilkudziesięcioletnie drzewa, mające
jeszcze korzenie trzymane w czymś co przypominało donice.
Pociąg wjechawszy w okolice Osówki i Walimia nigdy stamtąd
nie wyjechał. Jak twierdzi mój informator Niemcy
potrzebowali tych drzew do ukrycia jakiś sztolni lub czegoś podobnego. O Osówce mój informator słyszał jeszcze że miały być tam budowane rakiety niestety nie zdołał sobie przypomnieć ich nazw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.