poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Koniczyna

 Nie liczyłem że ktoś dotrze do tych materiałów -Koniczyna - dobra robota .
Siostra Elżbieta to jeden z niewyjaśnionych epizodów Kościoła , który na jej temat nabrał ostatnio wody w usta .
 
 Załącznik do postu z 20 marca pt.nr 243789. Siostra zakonna Elżbieta Świątkówna ur. 1916 r. córka Jana i Berty, zeznaje: (...Wiadomo mi, że jedno z dzieci zakładu im. dra Mielęckiego, Adam Roj, po likwidacji zakładu skierowany został do specjalnego zakładu w Lublińcu, tzw. Kinderheimanstalt, gdzie otrzymał jakieś zastrzyki do kręgosłupa. Chłopak ten opowiadał mi o tym w czasie mego pobytu w Bawarii w Neuhaus, gdzie został wywieziony z grupą dzieci polskich z zakładu w Czarnowąsach. Chłopak skarżył się na bóle głowy i wymioty po otrzymywaniu zastrzyków. W Bawarii zetknęłam się z grupą dzieci polskich wyznania ewangelickiego i katolickiego wywiezionych z terenów bielskich w 1945 r. w początkach stycznia, kiedy nastąpiła generalna ewakuacja wszystkich zakładów wychowawczych z terenu Górnego i Dolnego Śląska do Bawarii. Ja nazwisk personelu funkcjonariuszy NSV nie znam...) Arch. Gł. Kom. Bad. Zbr. Hitl. akta 310, t. II – dotyczy posta: Podziękowania i życzenia Wielkanocne 2013

2 komentarze:

  1. Ok.przyznam się...Wczorajszy wpis traktowałem jako test dla autora bloga.Nieraz Pan Dariusz przeprowadzał doświadczenia na czytelnikach tego bloga i postanowiłem podjąć wyzwanie. Nie jestem historykiem, nie mam uprawnień do grzebania w archiwach.Mam coś więcej-ciekawość. Postanowiłem sam sprawdzić czy jest coś w tym prawdy co jest tu opisywane.Postanowiłem wrócić do książek z młodości, ale przeczytać je pod innym światłem i perspektywą. Zacząłem znajdować(tak jak nieraz mówiłeś) dwa, trzy zdania tzw. dziwne, niepasujące.
    Mój wczorajszy wpis jest prawdziwy, z prawdziwej książki. I to było z mojej strony pewne doświadczenie. Czy warto pisać o tym, czy nie.Zauważyłeś to. Dzięki.Wydawało się mi że wszyscy o tym wiedzą tylko ja nie.
    Obserwuje bloga i próby tworzenia grup dyskusyjnych, wszelakich forum tematycznych. Może rozwiązaniem byłoby aby każdy zainteresowany tematem rozejrzał się wokół siebie,zobaczył te zakurzone książki,niekiedy w pudełkach na strychu, zaczął czytać i chociaż na chwilę odszedł od internetu. Tematy poruszane przez ciebie są jak puzzle, Dużo małych kawałków rozsypanych na dużej przestrzeni.Nieraz narzekasz że nie masz czasu,pieniędzy, możliwości, cierpliwości żeby to wszystko przerobić. Może to jest mała pomoc żeby te puzzle więcej osób szukało. Ja zacząłem szukać i stąd ten mój wczorajszy wpis. Szukać,grzebać czytać,wertować i przede wszystkim odnajdywać. Książka z której przepisałem została zakupiona w antykwariacie, Wydawnictwo Lubelskie 1975 r. Specjalnie nie podaje autora i tytułu bo byłoby zbyt łatwo, a wszyscy są przyzwyczajeni że ktoś im poda na tacy.To nie jest znęcanie tylko wyzwanie. Jak mi się udało to wam też.
    Jeszcze się odezwę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Merytorycznie, bez wulgaryzmów, bez ataków ad personam.